Cierpienie fizyczne będące skutkiem różnorakich chorób i wypadków było szczególnym znakiem ostatnich lat pontyfikatu Jana Pawła II. Jakie dolegliwości trapiły papieża Polaka i jak starał się je przeżywać?
Zdrowie papieży
Współczesny rozwój dziennikarstwa spowodował, że masowi odbiorcy są już od kilkudziesięciu lat stosunkowo dobrze poinformowani o stanie zdrowia kolejnych papieży. Wiemy, że Pius XII podczas pontyfikatu uskarżał się na dolegliwości związane z refluksem żołądka, a zmarł na niewydolność krążenia.
Następstwa choroby nowotworowej żołądka stały się przyczyną śmierci Jana XXIII. Paweł VI w ostatnim okresie życia cierpiał na przewlekły artretyzm i problemy zdrowotne typowe dla osób w wieku podeszłym. Według opublikowanej w ostatnich latach książki jednej z włoskich dziennikarek, prawdopodobną przyczyną nagłej i niespodziewanej śmierci Jana Pawła I zaledwie po miesiącu pontyfikatu we wrześniu 1978 r. mogła być niezaleczona choroba wieńcowa.
Stan zdrowia Jana Pawła II, na który szczególnie zwracano uwagę po nieudanym zamachu na jego życie, był jeszcze bardziej obserwowany przez media.
Zaczęło się od zamachu?
Poważne problemy zdrowotne papieża rozpoczęły się po zamachu z 13 maja 1981 r. Co o tym świadczy? Przede wszystkim fakt, że wcześniej Jan Paweł II oraz kardynał i biskup Karol Wojtyła nie skarżył się na żadne większe dolegliwości lub przewlekłe schorzenia. Oprócz zapewne dość powszechnych i krótkotrwałych dolegliwości, które nie były warte kronikarskich wzmianek, źródła biograficzne wskazują, że Karol Wojtyła od czasów młodości był raczej w dobrej formie zdrowotnej.
Czynnie uprawiający sporty i turystykę, zahartowany i mogący pochwalić się silnym organizmem, prowadzący aktywny tryb życia – patrząc także od strony fizycznej – stanowił idealnego kandydata na biskupa, a później papieża. Gdy 16 października 1978 r. zakończyło się konklawe, mający 58 lat nowy papież Słowianin był mężczyzną w sile wieku, energicznym i żywiołowym, prowadzącym zdrowy tryb życia.
Zamach dokonany na placu Świętego Piotra przez Mehmeta Ali Ağcę spadł na sprawnie działający organizm papieża jak grom z jasnego nieba. Kule trafiły w jamę brzuszną, nie naruszając na szczęście głównej tętnicy i rdzenia kręgowego – narządów dość często uszkadzanych podczas strzałów i urazów mechanicznych w tej części ciała.
Jan Paweł II błyskawicznie przewieziony z Watykanu do słynnej rzymskiej kliniki Gemelli miał dość obfity krwotok i musiał stracić sporo krwi. Mniej groźne i dalekosiężne w skutki, choć zapewne bardzo bolesne, były także rany w prawy łokieć i palec lewej ręki. Operacja jamy brzusznej trwała kilka godzin i zakończyła się sukcesem.
Jeszcze w nocy papież został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Stosunkowo też szybko, bo po nieco ponad trzech tygodniach od postrzału, opuścił szpital i przeszedł pomyślną rehabilitację. Do końca roku co prawda nie odbywał już podróży apostolskich – zaczął je w lutym 1982 r. pielgrzymką do krajów Afryki Zachodniej, niemniej celebrował liczne liturgie, spotykał się z wiernymi podczas modlitwy Anioł Pański i tradycyjnych, środowych audiencji ogólnych w auli Pawła VI.
Mechaniczna rana jamy brzusznej, utrata sporej ilości krwi i poważna interwencja chirurgiczna na tym obszarze mogła wpłynąć na ogólne osłabienie stanu zdrowia pacjenta i spadek jego późniejszej formy fizycznej. Mogła być to cała paleta dolegliwości: od przewlekłego zmęczenia, po chroniczne dolegliwości układu pokarmowego, nieżyt jelit, bóle o charakterze neuralgicznym i problemy układu moczowego.
Przez całą dekadę lat osiemdziesiątych papież nie uskarżał się jednak zasadniczo na tego rodzaju dolegliwości. Rzadko i niechętnie wypowiadał się o samym zamachu, nie dzieląc się z mediami ani współpracownikami szczegółami objawów, które odczuwał po postrzale.
Operacje i choroba Parkinsona
Kolejne alarmujące doniesienia na temat stanu zdrowia Jana Pawła II świat usłyszał w lipcu 1992 r. Papież został przewieziony do szpitala i w trybie pilnym zoperowano mu jamę brzuszną. Początkowo podejrzewano, że mogą być to dalekie echa wydarzeń sprzed dekady, jednakże dość szybko poinformowano, że po prawej stronie jamy brzusznej, w okrężnicy (części jelita grubego) znaleziono guz wielkości pomarańczy.
Jan Paweł II miał się tuż przed operacją uskarżać na gwałtowne bóle brzucha. Badania histopatologiczne nie wykazały jednak cech złośliwości guza. Nic nie wiadomo także o tym, żeby po tym zabiegu papież był poddany stosowanej w leczeniu chorób nowotworowych radioterapii lub chemioterapii. Zapewne brak cech złośliwości guza sprawił, że ograniczono się do rutynowej obserwacji i regularnych badań kontrolnych.
W tym samym 1992 r. papież miał zdradzać pierwsze objawy choroby Parkinsona, charakteryzujące się drżeniem kończyn, w szczególności rąk oraz początkowo drobnymi zaburzeniami mowy. Niektórzy doszukiwali się ich już wcześniej, zauważając tego rodzaju zaburzenia podczas wizyty w Polsce w czerwcu 1991 r. Niekiedy jednak tłumaczono drżące dłonie papieża wielkimi emocjami, chociażby podczas homilii wygłoszonej w Radomiu 4 czerwca 1991 r., w której papież poruszył kwestię obrony życia nienarodzonych dzieci.
Upadki i ograniczenia ruchowe
Znakami osłabienia organizmu Jana Pawła II były upadek ze schodów w listopadzie 1993 r., skutkujący zwichnięciem barku oraz złamanie szyjki kości udowej prawej nogi w kwietniu następnego roku. Te urazy znacznie ograniczyły wydolność ruchową papieża, który zaczął poruszać się wolniej i chodzić bardziej pochylonym. Po tych wypadkach zaczął też podpierać się laską.
W noc bożonarodzeniową 1995 r. Jan Paweł II po raz pierwszy od początku pontyfikatu nie odprawił pasterki w Bazylice Świętego Piotra. Jako przyczynę podano silną grypę, choć wiosną 1996 r. papież zapadł na poważniejszą infekcję układu pokarmowego z problemami trawiennymi i wysoką gorączką. Jesienią tego samego roku poddany został trzeciej już operacji jamy brzusznej i wycięciu wyrostka robaczkowego.
O ile po tej operacji, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, stan zdrowia papieża wydał się stabilizować, to jednak w czasie transmisji liturgii lub spotkań dawało się zauważyć, że dobiegający osiemdziesiątego roku życia Karol Wojtyła jest coraz słabszy.
W 1999 r., podczas przedostatniej wizyty w Polsce, przewrócił się lub zasłabł w swoich apartamentach, czego efektem musiało być uderzenie w głowę. Wierni zobaczyli Jana Pawła II z plastrem w okolicach skroni. Po uroczystościach Wielkiego Jubileuszu w roku 2000 i podróży do Ziemi Świętej papież już bardzo rzadko był w stanie odprawić całą mszę świętą stojąc. Podczas spotkań oficjalnych zazwyczaj już przemawiał w pozycji siedzącej.
Ku odejściu
Wiosną 2003 r. biskupowi Rzymu dokuczał artretyzm i silne bóle kolan. W maju tego samego roku Jan Paweł II potwierdził w rozmowie z mediami, że cierpi na chorobę Parkinsona. Pod koniec roku powróciły dolegliwości jelitowe.
Papież przemawiał już z coraz większym wysiłkiem i miał narastające problemy z oddychaniem. Szczególnie było je widać podczas pielgrzymki do Lourdes w sierpniu 2004 r. W lutym 2005 r. trafił do szpitala z niewydolnością oddechową i gorączką. Najpierw rozpoznano grypę i po tygodniu papież opuścił szpital, jednakże po około 14 dniach dolegliwości i duszności wróciły.
Jan Paweł II znów znalazł się w klinice. Wykonano tam pilny zabieg tracheotomii – otwarcia przedniej ściany tchawicy i wprowadzenia specjalnego przewodu do światła dróg oddechowych w celu umożliwienia dostępu powietrza do płuc bez udziału nosa, krtani i gardła. Papież po zabiegu opuścił szpital i po raz ostatni podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański pokazał się w oknie wiernym zgromadzonym na placu Świętego Piotra. Nie mógł już nic mówić, wymownie pokazał tylko na swoje gardło i krtań i pobłogosławił zgromadzonych.
31 marca 2005 r. Jan Paweł II doznał kolejnego pogorszenia stanu zdrowia. Pojawiły się infekcja dróg moczowych i objawy zapaści sercowo-naczyniowej, którym towarzyszyły gorączka i dreszcze sugerujące początek wstrząsu septycznego. Od razu zalecono pilny transport do szpitala, jednakże tym razem papież wyraźnie odmówił.
Było to równoznaczne z decyzją o odstąpieniu od uporczywej terapii. Do soboty 2 kwietnia w godzinach porannych Karol Wojtyła był przytomny. Gdy jeszcze raz zaproponowano szpital, miał wypowiedzieć słynne zdanie „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca!”. Po godzinie 19.00 zapadł w śpiączkę, a o 21.37 elektrokardiograf pokazał zakończenie akcji serca.
Życie we wszystkich odsłonach
Jan Paweł II był z pewnością pierwszym papieżem rzymskim w dziejach, którego aktywność media pokazywały tak często, a dzięki telewizji mogli ją śledzić ludzie na całym świecie. Przedtem, przynajmniej w Polsce, papieże pojawiali się na ekranach w krótkich relacjach i migawkach.
To właśnie na ekranach mogliśmy zobaczyć, jak życie biskupa Rzymu zmienia się i zmierza ku ostatecznemu przeznaczeniu każdego człowieka. Jak ewoluuje od aktywnej, dynamicznej siły prezentowanej przez mężczyznę w kwiecie wieku, wielbionego i oklaskiwanego przez tłumy, do osoby podeszłej w latach, słabnącej fizycznie i poważnie niedomagającej.
Wielu twierdzi, że były to swoiste rekolekcje, pomagające zrozumieć nie tylko właściwy sens czasu i przemijania oraz pozwalające nabrać szacunku dla osób starszych i chorych, ale także sens samego Kościoła, w którym dźwiganie krzyża cierpienia jest stałym elementem życia duchowego i drogi wiodącej ku zbawieniu.
Zapewne te doświadczenia miały wpływ na decyzję Jana Pawła II o ustanowieniu w Kościele katolickim Światowego Dnia Chorego, podjętą w 11. rocznicę zamachu w Watykanie, 13 maja 1992 r.
W encyklice Evangelium vitae tak napisał on o sensie choroby i cierpienia: „W rzeczywistości bowiem każdy człowiek ich doświadcza i daremne jest, a ponadto błędne, przemilczać je czy też usuwać z pola uwagi. Należy raczej dopomóc każdemu w dostrzeżeniu ich głębokiej tajemnicy, ukrytej w tej konkretnej i trudnej rzeczywistości. Także ból i cierpienie mają sens i wartość, gdy się je przeżywa w ścisłej więzi z miłością, którą się otrzymuje i ofiarowuje” (nr 97).