„Jedno ze zdań Karola Wojtyły brzmi tak: wymagam od siebie, choćby inni ode mnie nie wymagali. Ja się tym kieruję i nie oglądam na to, co ktoś mówi” – mówił w wywiadzie dla Urody Życia Stanisław Soyka. Stanisław Soyka właśnie wydał pierwszą od wielu lat solową płytę. Zbliżają się też 60. urodziny muzyka. To dobry moment na pewne podsumowania. Z tej okazji artysta udzielił wywiadu Marzenie Rogalskiej, w którym opowiada o tym wyjątkowym czasie.
Stanisław Soyka: Jestem pokoleniem JP2
„Chcę być tu, gdzie jestem, bo więcej wiem, więcej rozumiem. Robię to samo, ale mniej się męczę” – zapewnia muzyk w rozmowie z magazynem „Uroda Życia”.
Soyka ma dorosłych synów, jest już dziadkiem i czerpie radość z zabawy z wnukami. Wcześniej, jak wyznaje, nie palił się do niańczenia dzieci, ale teraz, kiedy mały człowiek do niego zagaduje, jest w siódmym niebie.
Z żoną Ewą są razem od 19 lat. Zapytany co to miłość mówi, że nawet nie dąży do tego, żeby wiedzieć. „Miłość pojmuję bardzo kompleksowo. To jest cały kosmos, to jest w zasadzie cała kultura duchowa – mówię to przez pryzmat Nowego Testamentu, Chrystusa, ale żeby nie nadużywać imienia Bożego, to chcę powiedzieć jedno – my w ogóle z Ewą nie mamy ze sobą żadnych zaległości”. Jego zdaniem najgorsze to pielęgnować niewypowiedziane żale, wątpliwości. Potrzebna jest gotowość do wybaczania.
Na pytanie Rogalskiej, dlaczego na jego solową płytę trzeba było czekać 15 lat, artysta tłumaczy, że był dość onieśmielony, bo od dawna nie pisał. Poza tym nie chciał, jak dodaje, „zakłopotać bliźniego jakimś ekshibicjonizmem”. Zapytany kto jeszcze dziś tak myśli, mówi:
Ale ja jestem pokoleniem JP2 i jedno ze zdań Karola Wojtyły brzmi tak: wymagam od siebie, choćby inni ode mnie nie wymagali. Ja się tym kieruję i nie oglądam na to, co ktoś mówi.
Stanisław Soyka o wierze w Boże miłosierdzie
Soyka zapewnia też, że czuje wielką odpowiedzialność za słowa, zarówno w piosenkach, jak i w życiu. Nauczył się tego już jako młody człowiek, na ważność słów zwracała uwagę jego mama. Zapytany czego jeszcze w nauczyły go najważniejsze kobiety w życiu odpowiada: „… że jak się nie powściągnę, to się nie dogadam. Nikt nie chce rozmawiać z nerwusem, więc trzeba się korygować, co nie jest łatwe”.
Artysta mówi też o kruchości życia i o tym, kiedy jej najbardziej doświadczył. Ma na myśli śmierć przyjaciela Piotra Bikonta, a także śmierć swojego najmłodszego brata. „Jego śmierć była takim ukoronowaniem odejść bliskich mi ludzi w zeszłym roku. Trzeba się z tym godzić, żeby dalej żyć, ale to zawsze smutne, mimo że nieuniknione”.
Soyka zapytany o to, czy przebaczył sam sobie błędy z młodości, odpowiada: „Ja nie jestem od przebaczania sobie i od nieprzebaczania. Tutaj w grę zaczyna wchodzić moja wiara w miłosierdzie Boże”. Szybko dodaje jednak, że teraz przeżywa w życiu czas, kiedy jest naprawdę szczęśliwy i spełniony.
Na pytanie, co chciałby przekazać swoim synom wchodzącym w dorosłe życie, mówi: „Żeby słuchać głosu serca, żeby wsłuchiwać się w swoje sumienie, bo tam jest szansa znaleźć to, o co nam chodzi w życiu…”.
*Źródło: Uroda Życia
Czytaj także:
Ivan Komarenko: Bóg mówi szeptem [wywiad]
Czytaj także:
Bruce Springsteen i „Ojcze nasz”
Czytaj także:
Andrea Bocelli: W moim przypadku brak wiary oznaczałby życie w rozpaczy