Chcę ci opowiedzieć dwie historie, aby pokazać, że nie warto tracić nadziei. Edyta i Andrzej są moimi sąsiadami. Katarzynę i Bartosza poznałam przy okazji jednej z akcji organizowanych przy mojej parafii.Masz czterdzieści lat lub więcej i ciągle marzysz o miłości i małżeństwie. Ta tęsknota jest w tobie silna, choć czasem zastanawiasz się, czy możesz mieć jeszcze nadzieję.
Przecież tyle czasu minęło.
Czas mija nieubłaganie.
Wydaje ci się, że musiałby się zdarzyć cud.
Chcę ci opowiedzieć dwie historie, aby pokazać, że nie warto tracić nadziei. Edyta i Andrzej są moimi sąsiadami. Katarzynę i Bartosza poznałam przy okazji jednej z akcji organizowanych przy mojej parafii.
Edyta i Andrzej
Poznali się w 1999 roku w pracy za granicą. Edyta miała wtedy 49 lat, a Andrzej 53. Każde z nich miało za sobą pasmo nieudanych relacji, więc na początku ostrożnie otwierali się przed sobą. Jednak z każdym dniem odkrywali, że wiele ich łączy. Miłość do psów, muzyka klasyczna, górskie wyprawy, chęć działania na rzecz innych. Powoli rodziła się między nimi miłość, stawali się sobie bliscy, aż w końcu zdecydowali się na ślub.
Teraz, gdy ich spotykam, są uroczą parą starszych ludzi, którzy spacerują, trzymając się za ręce. A uczucie, które ich łączy, nie osłabło. Lubię z nimi rozmawiać, bo bije od nich ciepło, radość i takie głębokie szczęście.
Przy jednej okazji zapytałam panią Edytę o ten czas, gdy była sama. Poprosiłam, żeby opowiedziała mi, co było wtedy trudne, ale też o tym, co dawało jej nadzieję i radość.
Gdy byłam sama, to nie było mi łatwo. I to nie tylko chodzi o samotność, ja umiem być sama. Raczej o takie codzienne życie. Łatwiej się żyje we dwoje, bo można dzielić z kimś obowiązki, ale jest też ktoś kto cię wysłucha, dla kogo twoje sprawy są ważne. Mimo tych trudności starałam się być szczęśliwa w moim życiu, szukać tych codziennych, drobnych, dobrych drobiazgów, żeby nie popaść w przygnębienie i nie zacząć marudzić. Czasem się bałam, że już do końca życia będę sama, ale nie straciłam nadziei. Ciągle w sercu tliła się wiara w to, że szczęśliwie się zakocham. I w końcu to się stało.
Katarzyna i Bartosz
Ona – (stara) panna, on – wdowiec. Między nimi ponad dziesięć lat różnicy. Poznali się przez przypadek, podczas udziału w akcji charytatywnej. On działał w tej fundacji już kilka lat, ona dopiero się przyłączyła. Kasia wspomina, że na pierwsze zaloty Bartka reagowała z lekkim dystansem. Schlebiało jej to, ale trochę bała się rozczarowania. Gdy ostatnio rozmawiałyśmy, powiedziała mi:
Wiesz, gdybym wtedy się nie odważyła zaangażować, to żałowałabym tego do końca życia. Na początku bałam się rozczarowania, w końcu miałam już 43 lata i wiele nieudanych randek za sobą. Ale w pewnym momencie pomyślałam, że wolę doświadczyć jeszcze raz poczucia porażki niż do końca życia zastanawiać się, czy z Bartkiem mogłoby coś wyjść.
Początki nie były łatwe. Każde z nas miało swoje przyzwyczajenia, nawyki i upodobania. Na szczęście dużo rozmawialiśmy i na bieżąco wyjaśnialiśmy nieporozumienia. Chyba właśnie ta wzajemna otwartość i szczerość spowodowały, że nam się udało.
Czy kiedykolwiek straciłam nadzieję? Nie wiem. Widzisz, ja cały czas starałam się cieszyć własnym życiem. Szukać miejsc i akcji, w które mogę się angażować, bo w ten sposób dawałam ujście tej miłości, która we mnie była. Z Bartkiem nie będziemy mieć dzieci, dla mnie jest już za późno. Z tym się pogodziłam. Cieszę się z tego, co nas łączy i chcę doceniać to, co jest dobre, a nie koncentrować się na tym, czego mi brakuje.
Kochana, nikt nie da ci gwarancji, że spotkasz miłość swojego życia. Wierzę jednak, że jeżeli pragnienie małżeństwa i rodziny jest silne w twoim sercu, to nie warto tracić nadziei. Masz limit czasowy na urodzenie dzieci, ale on nie istnieje, jeżeli chodzi o małżeństwo. Dlatego zachęcam cię, abyś się modliła o i za swojego przyszłego męża oraz działała!
Read more:
Co Lucy Maud Montgomery ma do powiedzenia singielkom? Rady sprzed 100 lat!
Read more:
Komedia romantyczna – wróg czy sprzymierzeniec singielki?
Read more:
Czy każda singielka szuka męża?