Dobrze przeżyty post kształtuje charakter, wolę i uodparnia na brak wygód.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wielki Post natchnął mnie do refleksji nad przemijaniem nie tyle czasu, co pokoleń. Pokolenie to ważna kategoria biblijna, choć my kojarzymy ją głównie ze spekulacjami o niedoszłym Pokoleniu JP2. W kulturze judeochrześcijańskiej żyjemy w czasie linearnym, od przeszłości do przyszłości, choć są w nią komponowane cykle, na przykład pór roku.
Katolicy co roku przechodzą cykl liturgiczny, a w nim 40-dniowy post przygotowujący do Paschy. Wyliczyłam, że przez 1986 lat od śmierci Chrystusa zebrało się 79440 dni postu – gdyby poszczono co roku. To daje około 218 lat spędzonych na poście przez pokolenia uczniów Chrystusa. Gdyby post każdego z nas zbliżał do świętości, obecny Kościół powinien nią emanować. Wygórowane wymagania? Nie. Są pewne zmiany we wspólnocie, które widać już na przykładzie 2 pokoleń. Choćby stosunek do niepełnosprawności. Jeśli wykluczanie niepełnosprawnych uznamy za grzech, dziś jest go mniej.
Mentalna rewolucja
Jakiś czas temu rozmawiałam z Markiem Piekarczykiem, wokalistą i muzykiem znanym z wielkiego serca dla osób z niepełnosprawnością. W młodości pomagał tacie, który po wylewie poruszał się na wózku. Opowiadał: „Jeździłem z nim do fryzjera ciężkim, klekoczącym wózkiem, takim prawie złomem. Największym marzeniem mojego Taty było wtedy jechać do fryzjera. Mieszkaliśmy za miastem i miałem opracowaną specjalną trasę, żeby z wózkiem przejechać przez te wszystkie pułapki, jakie zgotowali ludzie dla wózkowiczów. Dokładnie wiedziałem, gdzie mogę skręcić, a gdzie nie. Tu będzie niski krawężnik, tam coś… Jeden jedyny fryzjer w Bochni miał w zakładzie dwa schodki zamiast czterech, a drzwi otwierały się na tyle szeroko (podwójne), że wózek się w nich mieścił. Gdzie indziej nie było szans. Fotel się jeszcze odsuwało i mogliśmy podjechać przed lustro” [M. Bilska, „Nic na pokaz”, 2017].
Z mieszkania w bloku musiał go wynosić, bo nie było windy. A co najgorsze, za PRL osoby z niepełnosprawnością były nieobecne w przestrzeni publicznej. Z powodu barier architektonicznych, lecz i wstydu. Kto oglądał obsypany nagrodami film Macieja Pieprzycy „Chce się żyć” z fantastyczną rolą Dawida Ogrodnika wcielającego się w rolę Mateusza z porażeniem mózgowym, wie, o co chodzi.
Pierwszym niepełnosprawnym, który zapoczątkował „mentalną rewolucję”, był chyba Jasiek Mela. Nastolatek po wypadku, bez ręki i bez nogi, w jednym roku zdobył wraz z Markiem Kamińskim oba bieguny ziemi. Wziął m.in. udział w „Tańcu z gwiazdami”. Po nim tańczyła Iwona Cichosz, Miss Świata Głuchych, a dziś – Joanna Mazur, niewidoma lekkoatletka. Co wyróżnia ich aktywność? Rywalizują ze zdrowym. To nie jest paraolimpiada. Mówią – da się!
Czasem się zdarza, że – jak w przypadku Grzegorza Wilka, wieloletniego wokalisty programu „Jaka to melodia”, widz nawet o chorobie nie wie… Gwiazda ma 60-procentowy niedosłuch. W tym samym czasie, gdy Wilk podbijał słuchaczy, Jurek Płonka z 5-procentowym widzeniem zamarzył o zdobyciu najwyższych szczytów Europy. Wszedł też na Pik Lenina mierzący 7134 m n.p.m. Biega katorżnicze maratony. Założył fundację o przewrotnej nazwie „Nie widzę przeszkód” i daje odwagę innym do bycia sobą. Tu nie chodzi o podstawowe prawa do pracy, wykształcenia, rehabilitacji. Ci ludzie udowadniają, że stan względnej sprawności to za mało, żeby być z siebie dumnym. Dostali 1 lub 2 talenty, a robią z nich 30.
Krzyż bliźniego
Zdumiewają też rodzice dzieci z niepełnosprawnościami. Wszyscy znamy Arka Sadłonia, bo o zimowej wyprawie do Morskiego Oka 5-latka na wózku rok temu rozpisywały się media. W sierpniu dwaj bracia, 11-letni Michał i 6-letni Szymon, zdobyli z młodymi rodzicami Rysy. Chłopcy to skrajni wcześniacy. Starszy choruje na sprzężoną niepełnosprawność, młodszy ma dziecięce porażenie mózgowe. Jak pisze mama Iga Młynarczyk na blogu kurlandia.pl, podróże zmieniły ich życie. We czwórkę z tatą Jackiem zdobyli w ciągu roku Koronę Polskich Gór – 27 najwyższych szczytów. Twierdzą, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Nie dają sobie taryfy ulgowej, choć po ludzku mieli prawo się załamać. Pozytywną energią zmieniają nasze nastawienie, często roszczeniowe lub skoncentrowane na porównywaniu się z innymi. A ponieważ zakładają organizacje społeczne i/lub prowadzą blogi, pojawiają się w mediach, mają wpływ na młodsze pokolenia. Kamyczek dobra z czasem wyzwala lawinę…
Jak to się ma do postu? Po pierwsze, warto go zobaczyć w szerszym kontekście. Dobrze przeżyty post kształtuje charakter, wolę i uodparnia na brak wygód. Po drugie – można poprzez post, pokutę i drogę krzyżową zobaczyć nie tylko krzyż Jezusa, ale naszych bliźnich. Jezus przyjął cierpienie po to, żebyśmy nie byli w krzyżach sami. Jeśli choć jeden człowiek obok nas niesie krzyż, którego nie może sam udźwignąć, a my go nie dostrzeżemy, coś będzie nie tak. Każdy potrzebuje niekiedy Szymona z Cyreny, choć wstydzi się prosić. Post czasem oznacza aktywną pomoc kosztem swoich planów. Nie tylko rezygnację z ciastka czy pizzy.
Czytaj także:
Grzegorz Wilk: bycie sobą to bardzo trudna rzecz, najtrudniejsza
Czytaj także:
Jasiek Mela: Pojednanie z ojcem trudniejsze niż zdobycie dwóch biegunów!
Czytaj także:
Fotograf pomaga niewidomej pannie młodej “zobaczyć” ślubne zdjęcia