Patryk Vega opowiada o przyczynach swojego nawrócenia, o tym, kim jest dla niego Pan Bóg i czy wiara pomogła zerwać mu z alkoholem i narkotykami. O tym, że Patryk Vega przeżył w swoim życiu moment głębokiego nawrócenia, wiemy od dawna. Ale niedawno, w szczerym wywiadzie dla magazynu „Viva”, znany reżyser opowiedział o wydarzeniu, które sprawiło, że odkrył znaczenie wiary w swoim życiu.
Patryk Vega: Nie stałem się świętym, bo dalej upadam
Chodziło o poważny wypadek samochodowy, w którym reżyser mógł zginąć wraz z rodziną. Ale, jak zaznacza sam Vega, nawrócenia to nie są przemiany, które dokonują się w kilka sekund. Na to potrzeba czasu.
Często w życiu dzieje się coś, co zmienia wektor naszej podróży i zaczynamy iść w drugą stronę. Ale nie stałem się świętym, bo dalej upadam. Różnica polega na tym, że dziś, kiedy rano wstaję, wiem, w jakim iść kierunku. A dawniej nie wiedziałem
– przyznaje w rozmowie z „Vivą” Patryk Vega.
Na pytanie, czy ten wypadek był takim znakiem pogrożeniem przez Boga palcem, reżyser wyznaje, że jego zdaniem Bóg nikomu nie grozi palcem. Raczej człowiek, który otwiera się na złe rzeczy, sam zaprasza je do swego życia.
Vega: Biblia jest dla mnie instrukcją, jak żyć
Reżyser takich filmów, jak „Botoks”, „Pitbull” czy „Kobiety mafii” przyznaje też, że wiara pomogła mu w diametralnej odmianie życia – zerwaniu z alkoholem, narkotykami czy zabawowym stylem życia.
Coś musiało się zdarzyć, żebym mógł się nawrócić. To był pierwszy etap, który pozwolił mi trzeźwo myśleć i patrzeć na życie. Od tamtej pory wiele się u mnie zmieniło na korzyść, mam pracę i dom, urodziła mi się trójka dzieci – opowiada Vega.
Reżyser zapewnia ponadto, że niezwykły jest moment, w którym uznajemy, że Chrystus, a nie my sami, jest w centrum naszego życia. Dodaje, że na jego przemianę wpłynęło codzienne studiowanie Biblii, która stała się dla niego „instrukcją, jak żyć”.
Nawrócenie Vegi sprawiło też, że inaczej postrzega rolę pieniędzy w swoim życiu. Na pewnym etapie doszedł do wniosku, że zarabia za dużo, podczas gdy dookoła jest wielu potrzebujących. „Wtedy z pomocą przyszła mi wiara, poddając ideę dziesięciny. Od tego czasu oddaję jedną dziesiątą mojego majątku potrzebującym, co okazało się świetnym rozwiązaniem” – wyznaje Vega.
Reżyser założył Fundację Patryka Vegi, której udało się wybudować w Afryce sierociniec, a teraz kończy budowę szpitala. Na Aleteia.pl pisaliśmy też o wizycie Vegi w Broniszewicach – reżyser zamierza bowiem nakręcić film o siostrach, które tam pracują.
https://www.youtube.com/watch?v=kPwSycxnNAw
Patryk Vega: Byłem nieudacznikiem. Wszystko zawdzięczam Bogu
Vega bardzo szczerze mówi także o swoim ojcu, a właściwie jego braku. Przyznaje, że przez to czuł przymus, by udowodnić całemu światu swoją męskość. A to, że dziś porusza w swoich filmach najcięższe tematy, to również pokłosie tego braku. Prywatnie, jak zapewnia, jest wrażliwym gościem, który płacze na kreskówkach.
Spotkaliśmy się po 30 latach, ale było za późno na zbudowanie bliskiej relacji. Nie czuję do niego ani nienawiści, ani miłości (…). Ale przez to, że nie miałem w domu wzorca ojca, to cały czas się tego uczę.
Reżyser opowiada ponadto o swoich projektach filmowych, z których każdy kolejny odnosi komercyjny sukces. Zapewnia jednak, że nie grozi mu woda sodowa:
Mnie nie odbije, bo byłem życiowym nieudacznikiem i wiem, że wszystko zawdzięczam Panu Bogu. Moje sukcesy to jego zasługa, nie moja, czuję się wykonawcą jakiegoś planu i pracuję nad tym, aby moje śmieszne pomysły na życie zgrać z tym wyższym planem, który Bóg ma w stosunku do mnie.
*Źródło: Viva!
Czytaj także:
Patryk Vega: W kwestii aborcji „Botoks” zdziałał więcej niż jakakolwiek organizacja w Polsce
Czytaj także:
Dlaczego Vega kręci dokument o siostrach z Broniszewic? “Moja ekipa bardzo się zmieniła”
Czytaj także:
Agnieszka Chylińska: Jestem łajdakiem, który przychodzi do Pana Jezusa