W nocy za krótki sen. Rano znów stoisz w korku. W pracy kilka spięć. Wychodzisz i już jesteś nie w czasie. Ciśnienie narasta i coraz więcej rzeczy doprowadza cię do szału. Masz dużo silnej woli. Samokontrola na najwyższym poziomie. Ale wydarza się COŚ. Jakiś drobiazg, który przelewa czarę. Wybuchasz, a odłamki trafiają w bliskie osoby. Czy można było tego uniknąć?
Samokontrola
Dobrze jest umieć się kontrolować. Kiedy coś cię zdenerwuje, nie przechodzisz do rękoczynu. Panujesz nad sobą. Starasz się zrozumieć. A może zwyczajnie nie chcesz „kopać się z koniem”. Dobrze jest panować nad sobą. A jednak emocje są jak para w starej lokomotywie. Jeśli jej nie wypuścisz, to zbiornik może pęknąć.
Samokontrola nie sprawia, że ciśnienie wewnętrzne jest mniejsze. Po prostu na zewnątrz nie widać, jak się w środku wszystko gotuje. Te emocje nie są niczym złym, ale może stać się coś złego jeśli w sposób niekontrolowany wyjdą na zewnątrz. Dobrze jest panować nad sobą, ale warto też umieć regulować swoją wewnętrzną temperaturę.
Co cię spina?
Są takie rzeczy, które szczególnie cię spinają? Może to być np. zbyt duży hałas albo zbyt wysoka temperatura. Może szczególnie nie lubisz, jak ktoś mówi o tobie publicznie i wszyscy zaczynają na ciebie patrzeć. Może nadmiernie denerwujesz się przed podróżą lub wizytą u lekarza.
Każdy ma swój zestaw stresorów, które działają na niego bardziej niż inne. To nadmierne pobudzenie szybko przekłada się na ciało. Szybsze mówienie, gestykulacja czy ból brzucha. Jeśli ilość tych bodźców jest zbyt duża, to dochodzi do przeciążenia. Potem zazwyczaj następuje wybuch! Przeważnie jest to jakiś specyficzny sposób reakcji, którym od dziecka radzisz sobie w takich sytuacjach…
Uspokój się!
Dorosły w pracy i dziecko w szkole. Każda osoba, która doświadcza nadmiernego stresu, ma bardzo ograniczoną zdolność do skupienia się i efektywnego działania. Można komuś mówić, żeby się uspokoił. Ale czy jest ktoś, kto wykona takie polecenie, gdy je usłyszy?
Żeby się uspokoić, trzeba złapać równowagę. Nie być ani zbyt pobudzonym, ani zbyt uśpionym. Jeśli jesteśmy przebodźcowani, to spokój odzyskamy dopiero, gdy uda nam się wyregulować. Zamiast czekać aż stanie się to w następstwie emocjonalnej eksplozji, najlepiej samemu zadbać o równowagę.
Samoregulacja
Czy to da się zrobić? Czy można samemu regulować temperaturę tego, co się w nas dzieje? Można! Stuart Shanker, autor książek o samoregulacji, sformułował to w pięciu krokach.
1/ Rozpoznanie oznak stresu i przeformułowanie zachowania. Kiedy wszystko denerwuje nas bardziej niż zwykle i nawet woda z kranu leci nie tak jak trzeba, to przeważnie znak, że coś, z czego nie zdajemy sobie sprawy, wywołuje w nas nadmierny stres.
Jeśli dostrzegam swoje zachowanie i potrafię zrozumieć, co ono oznacza, to mogę zmienić jego znaczenie. Nie wkurzam się dlatego, że jestem nieznośnym człowiekiem, ale dlatego, że dźwigam coś, co jest dla mnie zbyt ciężkie.
2/ Rozpoznanie stresorów
Co jest źródłem moich reakcji? Co jest przyczyną stresu? Może wcale nie chodzi mi o to, że znów skończyła się herbata. Może zmartwienie wywołuje np. dawno niezapłacony rachunek. Jeśli nawet racjonalnie wiesz, kiedy go zapłacisz, to emocjonalnie pozostaje twoim obciążeniem. Rozpoznając co jest stresorem, daję szansę, by coś z nim zrobić.
3/ Redukcja stresorów
Spinają cię spóźnienia – wychodź 5 minut wcześniej. Denerwuje cię za wysoka temperatura – załóż bluzę z suwakiem. Nie lubisz hałasu w pracy – kup zatyczki. Bardzo proste rzeczy (choć często niełatwe w realizacji), wyłączające nawet małe stresory, pozwalają redukować rosnące w nas ciśnienie. Dzięki temu mamy więcej siły, żeby poradzić sobie z tym, co najtrudniejsze.
4/ Refleksja
Bez refleksji nad tym, co się w nas dzieje, trudno mówić o samoregulacji. W tych pięciu krokach mniejsze znaczenie ma kolejność, co obecność każdego z nich. Refleksja nad tym, co jest we mnie i dlaczego odbywa się przez cały czas. Dzięki niej mogę odkryć, czy stresuje mnie to, co na zewnątrz, czy może moje wewnętrzne wyobrażenia o tym, w jak trudnej znajduję się sytuacji.
5/ Reakcja
Co zrobisz z tym, co się wydarzyło? Zjesz dwie tabliczki czekolady, pójdziesz na spacer czy postarasz się o jakąś fundamentalną zmianę? Właściwą reakcją byłaby umiejętność wyjścia z psychicznego dołka i odzyskania spokoju.
Nie ma co się obwiniać za kolejną czekoladę, ale warto mieć świadomość, że lepszy będzie spacer, a docelowo pewnie warto zacząć zmieniać sprawy fundamentalne.
Read more:
Dom i praca – jak osiągnąć równowagę i pogodzić te dwa światy? [wywiad]
Read more:
Dobry ojciec to dobry szef?
Read more:
Za jakie grzechy muszę tyle pracować? Za żadne. Bo praca to…