Traktujmy poważnie nasze dzieci, one naprawdę chcą przekazać ważną informację swoim płaczem. Na pewno chociaż raz byliśmy świadkami, bądź uczestnikami takiej oto scenki:
Płaczące dziecko i życzliwy doradca, który mówi rodzicom, żeby nie zwracać uwagi, bo: „nie można sobie dać wejść na głowę”, „jak weźmiesz na ręce, to się przyzwyczai i wtedy będzie…”, „on najzwyczajniej w świecie manipuluje tobą”, „to mały wymuszacz”. I jedno z moich „ulubionych”: „mały terrorysta”. Takich określeń i dobrych rad jest cała masa. A jak one mają się do rzeczywistości?
Granica czułości
Jak jest mały bobasek – tak mniej więcej do pół roku czy kilku miesięcy, to na jego płacz często reaguje się natychmiast. Bo skoro płacze, to coś się dzieje – szukamy przyczyny – może głodny, może mu zimno, może chce się przytulić, może ma mokro… Wraz z wiekiem granica empatii w stosunku do dziecka dziwnie się przesuwa i jak słychać płacz, to nieraz pada komentarz z serii moich “ulubionych” powyżej. Czyli kiedy jest starsze i płacze, to już nic nie potrzebuje?
Na każdym etapie rozwoju dziecko potrzebuje naszego wsparcia, uwagi i zrozumienia. Często płacz jest jedyną formą komunikacji ze strony dziecka. I teraz uwaga – nawet jeśli już mówi dużo, często nie ogarnia swoich emocji i przez tę niedojrzałość nie potrafi nazwać swoich potrzeb, stąd płacz. Sama łapię się na tym, że przecież moja córka wszystko już mówi, a jednak kiedy jest jej źle, często wyraża to jedynie płaczem.
Jak zgasić pożar
Ile razy zdarzyło się tak, że moja córka płakała również z niewiadomego mi powodu.
„Stara szkoła” mówi – zostawić i dać się wypłakać. Przestanie. No przestanie, ale czy to rozwiąże problem? Warto przetrwać ten czas, owszem dać się wypłakać, ale starać się nazwać to, co dzieje się z dzieckiem. Być przy nim, dać poczucie bezpieczeństwa i akceptacji dla jego jego emocji. Ono ma prawo płakać!
Jest mnóstwo powodów, jakie mogą towarzyszyć histerii dziecka. Sama doświadczyłam już wielu i wiem, co znaczy irytacja w takich momentach, wiem, co znaczy zniecierpliwienie, ale na szczęście wiem też, co znaczy znaleźć „winowajcę” bynajmniej nie w osobie dziecka. Często z mężem po takiej „akcji” dajemy sobie informację zwrotną, czy nasze wsparcie było odpowiednie – oceniając z boku.
Czasem nie są to pozytywne informacje zwrotne, ale cały czas uczymy się naszych dzieci i uczymy się je wspierać. Już dziś rozumiem, co oznacza powiedzenie, że „rodzicielstwo to prawdziwa lekcja cierpliwości”. Doskonale to rozumiem. Aczkolwiek wiem i wierzę w to głęboko, że za histerycznym płaczem mojego dziecka stoi jakaś wielka dla niego sprawa.
Dopytuję więc: „Jest ci przykro, bo nie mogłaś założyć bluzki?”, „Jesteś zmęczona?”, „Zdenerwowałaś się, bo ktoś zabrał ci zabawkę?”, „Chciałaś zrobić to sama?”, „Jesteś głodny?”, „Chcesz się przytulić?”, „Tęskniłaś za mną i teraz chcesz, żebym spędziła z tobą czas?”.
Cała seria pytań… aż w końcu słyszę takie twierdzące „yyyy” albo po prostu „tak”. Wtedy przechodzę do działania. Wiem, co jest powodem płaczu, więc mogę coś z tym zrobić.
To wymusza czy nie?
Kiedy mówi się młodym rodzicom, że maluch manipuluje, można naprawdę dostać rozdwojenia jaźni i zwątpić w swoje kompetencje. Bo z jednej strony wszystko w nas krzyczy: „pomóż mu, daj mu wsparcie, przytul”, a z drugiej strony słyszymy, że wymusza. Każdy rodzic zna swoje dziecko najlepiej. Ja łapię się na przykład na tym, że już wiem, co oznacza dany płacz, krzyk czy po prostu grymas.
Według specjalistów i naukowców małe dzieci nie znają i nie rozumieją, ani nie potrafią intencjonalnie manipulować.
Każde zachowane niesie za sobą jakąś przyczynę, najczęściej niezaspokojoną potrzebę. Zobaczmy jak my, dorośli zachowujemy się, kiedy jesteśmy niewyspani, przepracowani, zmęczeni, czy głodni – jesteśmy rozdrażnieni, sfrustrowani itp., bo nasze potrzeby nie zostały zaspokojone.
Analogicznie rzecz ma się do dzieci, z tą jednak różnicą, że są jeszcze niedojrzałe emocjonalnie, więc ich reakcje mogą być skrajnie trudniejsze i bardziej ekspresyjne. Chociaż wiele razy, my, dorośli, mamy podobne zachowania.
Jakiś czas temu krążył po internecie fantastyczny mem z wykorzystaniem piosenki Pawła Domagały „Weź nie pytaj”. Kawałek znany, więc pozwolę sobie odnieść się do niego. Po lewej stronie znajdowało się zdjęcie płaczącego dziecka z dymkami: „Łaaaaaaaaaa”, „Łeeeeeeeeeee”, „Uuuuuuuuuu”. Zdjęcie zatytułowane „co słychać na zewnątrz”. Po prawej stronie zdjęcie Domagały z dymkami „Weź nie pytaj”, „Weź się przytul”, „Weź tu ze mną, weź tu bądź”. Jak się pewnie domyślacie, drugie zdjęcie było zatytułowane: „Co naprawdę mówi dziecko”.
Dla mnie słowo „NAPRAWDĘ” jest tu kluczowe. Traktujmy poważnie nasze dzieci w takich sytuacjach, One NAPRAWDĘ chcą przekazać ważną informację swoim płaczem. Wiele razy doświadczyłam tego, że moje dziecko nie manipuluje, ono potrzebuje.
Read more:
Kilka rzeczy, na których dziecko powinno nakryć rodziców
Read more:
Słownik kobiet: Dziecko
Read more:
Mąż czy dziecko – kto powinien być na pierwszym miejscu?