Eucharystia potrzebuje obrońców. „Pan prosił mnie, bym o niego walczył” – mówi Filip.Jeden z moich przyjaciół w Connecticut jest prawdziwym bohaterem Eucharystii, ponieważ uratował konsekrowaną hostię od zbezczeszczenia. Ja też raz uratowałem hostię – mniej bohatersko.
Eucharystia jest bezcenna
Ważne, byśmy wiedzieli, jak cenna jest Eucharystia, ponieważ jest atakowana jak nigdy przedtem. W tym roku zdewastowano pewien kościół w Szkocji i zbezczeszczono hostie. Terroryści zrobili to samo w zeszłym roku na Filipinach i we Francji. Hiszpański wandal, który stworzył „sztukę”, układając na ziemi ze skradzionych konsekrowanych hostii słowo „pederastia”, został później uniewinniony przez sędziego.
Czytaj także:
Gdy satanistka próbowała ukraść konsekrowaną hostię
Dlaczego ludzie chcą atakować hostię? Z wielu powodów. Dziesięć lat temu zrobiło się głośno o pewnym profesorze z Minnesoty, bo na swoim popularnym blogu prosił o konsekrowane hostie, by je zbezcześcić i pokazać w ten sposób, że wierzenia religijne nie zasługują na szacunek. Zazwyczaj jednak zbezczeszczenia dokonują ci, którzy mają swego rodzaju „szacunek” dla hostii: sataniści, którzy celowo atakują hostię za to, czym ona jest, często podczas czarnych mszy.
Słynny był przypadek, gdy sataniści mieli zamiar zbezczeszczenia hostii w Oklahoma City. Podobna publiczna próba została udaremniona na Uniwersytecie Harvarda. Sataniści widzą to, o czym zbyt często zapominają katolicy: Eucharystia jest bezcenna.
Zostań z nami
Po tym, jak Jezus Chrystus powstał z martwych, a zanim wstąpił do nieba, powiedział, że pozostanie z nami na zawsze. Pokazał również dokładnie w jaki sposób. Kiedy dwaj uczniowie spotkali go w drodze prosili Go: „zostań z nami”. Zrobił to – w Eucharystii.
Kościół zawsze wierzył, że hostia eucharystyczna nie jest już chlebem, ale realnie obecnym Jezusem Chrystusem. Oznacza to, że jest z nami sam Bóg, powiedział św. Tomasz z Akwinu, który poetycko wypowiadał się o tym wielkim darze.
W żywotach świętych jest kilku bohaterów Eucharystii, którzy oddali swoje życie za hostię. W przypadku bohaterstwa mojego przyjaciela cena jego heroizmu była trochę mniejsza.
Czytaj także:
Cud eucharystyczny w Lanciano. „Panie, zaradź memu niedowiarstwu!”
Walczył o hostię
Historia mojego przyjaciela Filipa zaczęła się podczas pewnej mszy świętej w sobotę wieczorem. Zauważył siedzących kilka ławek za nim dwóch dziwnie wyglądających facetów. Nie zachowywali się, jakby przyszli na mszę, ale rozmawiali, parskali i głośno szydzili. Najpierw poszli do komunii wierni z jego ławki, więc był już z powrotem na swoim miejscu, gdy widział, jak oni ją przyjmują.
Zauważył, że jeden z nich wziął hostię i włożył ją do kieszeni na piersi. Potem, zamiast wrócić do ławki, ruszył w stronę drzwi, główną nawą, mijając innych przystępujących do komunii.
Filip wybiegł nawą boczną i zagrodził mu drogę z kruchcie. „Daj mi ją!” – powiedział. „Nie zatrzymuj mnie” – odpowiedział złodziej mrocznym głosem. Filip zdjął kurtkę, zacisnął pięści i zażądał jeszcze raz – „Daj mi ją!”.
Złodziej rzucił hostię na podłogę, nadepnął na nią i uciekł. „Pan prosił mnie, bym o niego walczył” – mówi Filip.
Kiedy coś jest tak cenne, to zrobisz wszystko, aby to chronić. Podobnie jest z Bogiem.
Czyn bohatera
Nie jestem świętym i w tym co zrobiłem nie było nic bohaterskiego, ale pamiętam jeszcze jak wiele lat temu poczułem, że w tajemniczy sposób uczestniczę w uratowaniu hostii.
Był sobotni poranek. Nigdy nie miałem zwyczaju chodzić na mszę w sobotę rano, ale zrobiłem to tamtego ranka. Mieszkaliśmy w kompleksie mieszkań, który był dosłownie naprzeciwko kościoła katolickiego, gdzie zawsze chodziliśmy na mszę świętą. Ale tego ranka, bez wyraźnego powodu, postanowiłem podjechać 10 minut do innego kościoła.
Był to jeden z tych okrągłych kościołów, gdzie wszyscy siedzieli w środkowej części przed ołtarzem. Tylko nie ja. Nie wiadomo dlaczego, chciałem usiąść z dala po lewej stronie.
Po komunii ministrant odnosił cyborium pełne hostii do tabernakulum. Potknął się o stopień i wysypał konsekrowane hostie na ziemię – słychać było tylko głośne westchnięcie wiernych. Na ziemi leżała kupka hostii. Z wyjątkiem jednej.
Jedna hostia zsunęła się na bok, pod krzesło. Nikt tego nie widział – oprócz mnie. To dlatego, że zdecydowałem się usiąść w tym nietypowym miejscu. Kapłan i ministranci podnieśli hostie – oprócz tej „mojej”. Podniosłem ją podczas modlitw końcowych, a następnie przyniosłem ją księdzu, gdy tylko msza się skończyła.
Rozglądajcie się bacznie! Wszyscy mamy za zadanie chronić Eucharystię. Bezczeszczenie hostii to wielkie zło – a ocalenie jej to czyn bohatera.
Czytaj także:
Dlaczego święci nie nudzili się na mszy? 5 powodów