Większość zakonów składa trzy śluby. A te siostry czwarty, specjalny. Dlaczego? Wyjaśnia siostra przełożona, która przez 6 lat mieszkała w jednym domu z Matką Teresą z Kalkuty.Tak się jakoś przyjęło w naszym Kościele, że autorytet związany jest przede wszystkim z miejscem określonym w hierarchii władzy. Struktura wspólnoty oparta jest na specyficznym posłuszeństwie. Inaczej niż w świecie, panowanie jest jednak formą służby, za przykładem Jezusa Chrystusa.
Czytaj także:
Siostry zakonne na skuterach rozpoczęły Stadion Młodych! Przywiozły „prezent” [zdjęcia]
Co nie zmienia faktu, że są osoby predestynowane do podejmowania ważnych decyzji i takie, które decyzyjności (i odpowiedzialności) mają mniej. Każda grupa musi mieć strukturę, nigdy nie jest chaotyczną zbiorowością. Co zrobić, by nie kostniała? Nie przeszkadzała Duchowi Świętemu w prowadzeniu Kościoła po swojemu? Bo to On jest najważniejszy i tchnie kędy chce. A chce tam, gdzie najmniej się spodziewamy.
Siostry Misjonarki Miłosierdzia z Łodzi
Robiąc rachunek wspomnień z ostatniego roku wróciłam do wizyt u Sióstr Misjonarek Miłosierdzia w Łodzi. Siostry od dawna fascynują mnie ubóstwem, ewangelicznym radykalizmem, stanowczą dyskrecją. To rzadkie połączenie, nawet wśród chrześcijan.
W tych cechach podobne są nieco do zgromadzeń św. Brata Alberta. Kiedy Matka Teresa chodziła za głosem Ducha po ulicach Kalkuty z początku tęskniła za „komfortem życia klasztornego”. Za tym, co miała w pierwszym zgromadzeniu, a nie mają ci, do których posłał ją Jezus: „niechciani, niekochani i zaniedbani” (jak pisała).
Oboje z Bratem Albertem „wcielili się” w ubogich, naśladując Jezusa, który przyszedł na świat bez żadnych przywilejów Syna Boga. Brat Albert i Matka Teresa potrafili żebrać, żyć w skrajnej biedzie, nie mieć nic na własność. Odwrócili hierarchię, wędrując na dół, by inni odzyskiwali godność.
Czym jest ubóstwo?
Ale łódzkie Siostry Misjonarki zachwyciły mnie czymś jeszcze. Przełożoną domu jest siostra Diśmas Rager, Amerykanka. Czym jest dla was ubóstwo? – zapytałam ją przy stole w kuchni. Wyjaśniła:
Wszystko pochodzi od Boga. My same z siebie nic nie mamy oprócz naszego grzechu i słabości. Jako zgromadzenie staramy się żyć bardzo skromnie, ale to jest tylko wyraz tego, co powinno być we wnętrzu.
Robimy to z miłości do Chrystusa, który będąc bogatym, stał się ubogim: ,,Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mieście uczynili” (Mt 25,40). I z miłości do biednych, którym służymy. Bo nie da się służyć komuś z góry! Żeby najlepiej trafić do serca, mamy być “jedno z nimi”.Ludzka bieda, która polega na grzechu, słabości i zranieniu to wspólne dziedzictwo wszystkich. Nikt nie jest lepszy od drugiego. W tym sensie jesteśmy z podopiecznymi na jednym poziomie. I staramy się być na tym samym poziomie materialnie, żeby to była nie tylko prawda egzystencjalna, ale prawda widoczna.
Większość zakonów składa 3 śluby. A siostry czwarty – bezinteresownej miłości do ubogich. Dlaczego? Naciskałam, żeby zrozumieć. Siostra dla wygody przeszła na chwilę na język angielski, choć po polsku mówi bardzo dobrze.
To nie bezinteresowna miłość, a tak naprawdę służba dobrowolna i z całego serca względem najuboższych z ubogich – sprecyzowała. – Czyli wobec najbiedniejszych z biednych. Z tego wynika – kontynuowała przy zmywaniu – że nic nie otrzymujemy od podopiecznych.
Ludzka natura chce otrzymać co najmniej wdzięczność, ale nie możemy jej wymagać. Nie zarabiamy też w inny sposób. Nie służymy bogatym ani nawet tym z klasy średniej. Misja nasza jest skierowana ku najuboższym z ubogich. Ci, którzy mają kogoś, jakąś alternatywę, znaleźli jakąś drogę, nie należą do nas. Tylko ci, którzy są całkiem bezradni.
Czytaj także:
11 zakonnic dobrowolnie poszło na śmierć, ratując życie 120 osób. Męczennice z Nowogródka
Z Matką Teresą pod jednym dachem
Jeśli ktoś ma rodzinę, szansę na opiekę lub pomoc lekarza w innym miejscu, tutaj nie trafia. Jak wytrwać w radykalizmie przez całe życie? Nie poddać się nocy ciemnej, której doświadczała Matka Teresa? Siostra Diśmas ją znała:
Mieszkałam z Matką Teresą przez 6 lat w jednym domu – wspomina. – Ona promieniowała radością. Mimo tego, że w środku… Ale ta radość to nie była obłuda, aktorstwo. Nic takiego. To był fakt. Radość tak bardzo głęboko w niej była, że nie czuła ciężaru.
Autorytet sióstr
Zaintrygowana, skąd siostry biorą tyle siły, udałam się po komentarz do abp. Grzegorza Rysia, metropolity łódzkiego. Mało kto wie, że jako krakowski biskup pomocniczy wiele razy posługiwał ubogim i bezdomnym u ss. albertynek w Krakowie – nosząc im potrawy do stołu wigilijnego razem z wolontariuszami. Kim są siostry dla jego archidiecezji? Zna je.
Wchodzą tam, gdzie nikt inny nie wchodzi – potwierdza. – Mają dom otwarty, w którym ciągle mieszka 20-30 mężczyzn. No i mają tę wyjątkową zdolność wspomagania ludzi ze swego ubóstwa. To jest myślenie trochę odwrotne do tego, co wydaje się oczywiste w świecie. Ludzie myślą, że pomaganie innym zaczyna się od gromadzenia środków. One pokazują, że zaczyna się od adoracji. Od spotkania z Jezusem. Ubóstwo jest tym, co im pomaga w pójściu za Nim na całość. Są radykalnym znakiem, ale tak naprawdę tylko radykalne znaki przemawiają.
Podam przykład. Gdy w wakacje siostry wyjeżdżają z podopiecznymi na rekolekcje, z reguły zapraszają księdza, żeby je poprowadził. Zasadniczo każdy z księży wie, że jeśli siostra Diśmas nie potwierdzi tego, co on mówi, to żaden z panów przeżywających rekolekcje w to nie uwierzy. Siostry są absolutnym autorytetem.
Już wiem, co mnie nurtuje. Od siostry promienieje autentyczny autorytet. To słowo ma wiele twarzy. Może trochę szkoda, że aby niewiastę za niego uznano, musi wyrzec się siebie jak święta. Od mężczyzn wymaga się wyższego wykształcenia i tego, co świat…
Czytaj także:
Siostry zakonne zatańczyły na opolskim rynku. Potem dołączyli mieszkańcy