separateurCreated with Sketch.

Święta bez Kevina? Co duchowo ważnego mówi nasze uwielbienie dla komedii

KEVIN SAM W DOMU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Nie wstydźmy się, że lubimy Kevina, bo sami często doświadczamy tego, co on.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

W 1990 roku wyprodukowano film pt. „Home alone” (reż. Chris Columbus) z Macaulayem Culkinem w roli głównej. W Polsce film znany jest jako „Kevin sam w domu” i od kilkudziesięciu lat stanowi nieprzerwany element kultury bożonarodzeniowej dla wielu Polaków.

Nie być samotnym

W internecie krążą opinie, recenzje, krytyki na jego temat. A to komuś nie podoba się świeckość filmu, tu ktoś znowu mówi, że wcale nie jest taki dobry, a tak w ogóle to kicz i żenada. Nie chcę wchodzić w te polemiki. Sam oglądałem go (i jego kontynuacje) przynajmniej kilkanaście razy (choć przyznam się, że nie zawsze w całości). Moje przekonanie o tym obrazie jest jasne i proste. Film ten potęguje w nas wielką tęsknotę za tym, aby być kochanym i nie być samotnym.

Historia chłopca, który pozostaje sam na święta Bożego Narodzenia w domu, podczas gdy jego rodzina udaje się do Paryża, uświadamia nam, że święta to czas, w którym szczególnie doskwiera nam samotność, a że nikt nie powinien cierpieć z powodu samotności, to sprawa powszechnie wiadoma.

Nie da się ukryć, że poczucie braku bliskich osób w czasie świąt daje się odczuć, gdy siadamy do stołu, wspominamy poprzednie święta, wracamy myślami do czasów dzieciństwa. Człowiek chce mieć przy sobie rodzinę, którą kocha i która darzy go miłością. Bez niej świat staje się pusty i przerażający. Cichy i chłodny dom na święta w niejednym oku wywołuje łzę żalu.

Sami skazujemy się na samotność

Nie zapominajmy jednak, że często sami skazujemy się na samotność. Nie potrafimy budować dobrych relacji z najbliższymi. Kłócimy się o rzeczy błahe, obrażamy za byle głupstwa. Nierzadko nie odzywamy się do siebie lub źle sobie życzymy i może – co najgorsze – stajemy się wobec siebie zupełnie obojętni.

„Kevin sam w domu” pokazuje, że człowiek nie jest stworzony do samotności i chociażby zaklinał rzeczywistość, to zawsze będzie potrzebował czyjejś obecności. W sensie teologicznym Boże Narodzenie to wyjście samego Boga ku pragnieniom człowieka.

Biblia mówi wprost, że stworzenie jęczało, oczekując objawienia synów Bożych (por. Rz 8, 19). Tęskniło za Bogiem i Jego Królestwem, aż tu nagle... Jest! Wcielił się! Na sianie leży Emmanuel – Bóg z nami. Nie jesteśmy już sami.

Zauważmy, że wcielenie nie było zwykłym pojawieniem się Syna Bożego, ale od samego początku Jezusowi towarzyszy rodzina i relacje, które są pewną namiastką relacji w samym Bogu. Józef, Maryja i Jezus złączeni miłością umacniają się wzajemnie. Nie są samotni. Mają siebie i Boga wśród nich. Tworzą dom (ang. home).

Takie podejście do sprawy z większym zrozumieniem pozwala mi ocenić część świątecznej tradycji filmowej Polaków. Nie wstydźmy się, że lubimy Kevina, bo sami często doświadczamy tego, co on.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.