Hmm, czyli życie bez męża i rodziny oznacza niby, że jestem w totalnej rozsypce?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Święta Bożego Narodzenia kojarzą się z rodzinną atmosferą, dziećmi biegającymi po domu, pachnącym piernikiem, bliskością, czułością i miłością. To czas, który z założenia ma być radosny, ale dla wielu singielek jest bardzo trudny.
Pamiętam, jak przeżywałam święta, gdy byłam sama. Z jednej strony cieszyłam się, starałam duchowo przygotować i dobrze przeżyć ten czas. A z drugiej, im bliżej było do Wigilii, tym większy smutek i tęsknotę odczuwałam. Reklamy, wystawy sklepowe, rozmowy ze znajomymi, przeboje w radiu – praktycznie wszystko na około przypominało mi, że moje marzenie o miłości, małżeństwie i rodzinie jeszcze się nie spełniło. Gdy koleżanki narzekały na to, że nie wiedzą, co kupić mężowi i dzieciom w prezencie, ja w sercu myślałam, że chciałabym mieć takie problemy.
Sama Wigilia też nie była łatwa. Szczególnie czas życzeń i wypowiadane wtedy przez niektórych: i żeby ci się życie w końcu ułożyło. Złościły mnie te słowa. Być może były one wypowiadane z troską i miłością. Ale we mnie wywoływały irytację, ból, poczucie bycia gorszą. Przemykała mi wtedy przez głowę myśl: Hmm, czyli życie bez męża i rodziny oznacza niby, że jestem w totalnej rozsypce?
Pewnie ty też czasem słyszysz takie życzenia od zatroskanych babć lub cioć. Być może tak jak ja nie czujesz się z nimi dobrze, ale nie wiesz, jak zareagować. Sama miałam z tym problem i przez lata wypróbowałam trzy sposoby radzenia sobie z takimi życzeniami.
Milczenie
Na początku najczęściej milczałam, sztucznie się uśmiechałam i przełykałam tego typu życzenia jak gorzką pigułkę. Czułam złość i frustrację, a tłumienie tych uczuć powodowało, że przyjemność ze spotkania wigilijnego całkowicie się ulatniała.
Milczenie i udawanie, że nic się nie stało, nie jest rozwiązaniem. To mechanizm, który powoduje, że zaprzeczasz swoim prawdziwym uczuciom. Z jednej strony uśmiechasz się i pokazujesz, że nic się nie stało. Z drugiej, chowasz w sobie urazę, zranienie i tym samym zatruwasz swoje serce negatywnymi emocjami. Milcząc, w pewnym sensie przyznajesz rację swojemu rozmówcy. A prawda jest pewnie inna.
W innych obszarach życia świetnie sobie radzisz, czyli twoje życie wcale nie wymaga całkowitego ułożenia. Owszem, marzysz o spotkaniu tego Jedynego, ale to tylko fragment twojej rzeczywistości. Jeżeli milczysz i nie stawiasz granicy, a za to udajesz, że wszystko jest ok, żyjesz w kłamstwie. Możesz zacząć czuć się przegraną, ocenioną i niedocenioną. Możesz stracić radość ze spotkania.
Atakowanie
Kilka razy zdarzyło mi się wybuchnąć. Szczególnie, gdy kolejny raz usłyszałam ten typ życzeń. W emocjach zdarzało mi się wykrzyczeć, że wcale nie muszę nic układać oraz że świetnie sobie radzę. Mój rozmówca najczęściej wtedy milkł, wycofywał się, a czasem dodawał, że (a) jestem przewrażliwiona lub (b) że nie zdawał sobie sprawy, że to dla mnie tak drażliwy temat.
Po takiej akcji czułam się jeszcze bardziej sfrustrowana niż wtedy, gdy milczałam. Poczucie zranienia i bycia niezrozumianą było ogromne. Dodatkowo wpadałam w poczucie winy, a w głowie miałam myśli, że wyszłam na starą pannę wariatkę, która nie umie radzić sobie z emocjami. Znów traciłam radość ze spotkania.
Autentyczność
W końcu znalazłam trzecie rozwiązanie, które wszystko zmieniło. Postawiłam na autentyczność, czyli bycie w prawdzie i zachowywanie się zgodnie z tym, co czuję.
Gdy znów jedna z moich cioć powiedziała: i niech ci się życie w końcu ułoży, odpowiedziałam jej w taki sposób:
Wiesz ciociu, trudne są dla mnie twoje słowa. Domyślam się, że życzysz mi jak najlepiej. Tylko wiesz, ja lubię swoje życie. Uważam, że dość dobrze mi się ono układa. Mam przyjaciół, fajną pracę. Bardzo chciałabym też się szczęśliwie zakochać i stworzyć rodzinę, wychowywać dzieci. To moja ogromna tęsknota, więc jeżeli tego mi chciałaś życzyć, to powiedz wprost, że życzysz mi spotkania fajnego faceta.
Po moich słowach ciocia zaczęła się tłumaczyć, że oczywiście ona nie chciała przekreślać moich dokonań, ale właśnie wie, że trudno jest czasem w pojedynkę, i że życzy mi jak najlepiej, tak z serca, z troski.
Po całej rozmowie czułam się dobrze. Zamiast złości, była we mnie wdzięczność. Postawiłam na autentyczność, stanęłam w prawdzie i postawiłam granice, a druga osoba to uszanowała. Taka reakcja z mojej strony pozwoliła nam się spotkać, być bliżej, szczerzej. Dzięki niej miałam więcej radości ze spotkania wigilijnego niż kiedykolwiek wcześniej.
Czytaj także:
Nie bój się być autentyczna – w ten sposób wygrasz relacje
Czytaj także:
Masz niskie poczucie własnej wartości? Postaw na wrażliwość i autentyczność
Czytaj także:
Dopasowujesz się do drugiej osoby? Zobacz, dlaczego tak bywa