separateurCreated with Sketch.

Św. Jan z Damaszku: Arab i chrześcijanin, ojciec Kościoła potępiony na soborze

ŚWIĘTY JAN DAMASCEŃSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Elżbieta Wiater - 04.12.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wychowany na terenach zdominowanych przez islam, ale myślący w sposób autonomiczny wobec tych wpływów. Syn wysokiego rangą urzędnika, który został mnichem. A wreszcie mnich, który został intelektualistą, i to wysokiej klasy.

Kiedy Jan z Damaszku umierał w 750 r., zapewne nikt nie przypuszczał, że za cztery lata część jego poglądów oficjalnie zostanie potępiona (sobór w Hieri). Po czym po nieco ponad dwudziestu latach ponownie uznana za ortodoksyjną (sobór w Nicei).

Precz z obrazami!

Poszło o ikony, a dokładnie zawarty w Dekalogu zakaz sporządzania podobizn ludzi lub zwierząt, które to podobizny miałyby być używane w kulcie jako obrazy Boga (Wj 20,4). Ikonoklazm (taką nazwę nosił ruch postulujący niszczenie ikon) narodził się we wschodniej części Bizancjum, być może pod wpływem judaizmu i islamu, i rozszerzył się na prawie całe państwo.

W 730 r. cesarz Leon III wydał edykt zakazujący kultu obrazów, rozpoczęła się też akcja masowego niszczenia tych, które do tamtej pory powstały. Jednymi z niewielu ocalałych z tego obłędu są ikony Chrystusa Pantokratora i św. Piotra w klasztorze św. Katarzyny na Synaju.

Jan Damasceński, mimo że miał wschodnie korzenie (jego rodzice byli arabskimi chrześcijanami), stanął zdecydowanie w obronie tworzenia i czci ikon. W roku wydania przez cesarza edyktu napisał dzieło "Rozważania apologetyczne przeciwko tym, którzy odrzucają cześć świętych obrazów".

Wykazał w nim zarówno teologiczne podstawy tej formy kultu, jak i jego osadzenie w tradycji, nawiązując np. do teologii ojców Kapadockich. Niewątpliwie naraził się nim władcy i pozostałym ikonoklastom, jednak pozostał wierny swoim poglądom aż do śmierci.

Jego przeciwnicy odnieśli zwycięstwo na soborze za następnego cesarza, Konstantyna V, w 754 r. Jan już nie żył, ale i tak go ekskomunikowano. Na spotkaniu tym nie było jednak przedstawicieli Kościoła zachodniego i papież nigdy nie przyjął orzeczeń tego zgromadzenia ani nie uznał go nawet za sobór powszechny.

Co więcej, na synodzie laterańskim z 769 r. ikonoklazm został potępiony przez papieża Stefana III, którą to decyzję jako obowiązującą w całym Kościele w 787 r. potwierdził II sobór nicejski.

Złoty Potok

Wróćmy jednak do 730 r. Jan po publikacji swojego traktatu wkrótce odsunął się od życia publicznego i został mnichem w klasztorze Mar Saba pod Jerozolimą. Tam właśnie napisał wspaniały traktat. Mam na myśli De fide orthodoxa­ ­Wykład wiary prawdziwej, który stał się na wieki podręcznikiem teologii dogmatycznej i był źródłem oraz natchnieniem zarówno dla teologów Wschodu, jak i Zachodu.

Jan (sam uznany za ostatniego z ojców Kościoła) dokonał w tym dziele syntezy teologii swoich poprzedników. Co więcej, dał też wskazania metodologiczne co do badań, nie bojąc się sięgnąć przy tym do filozofii Arystotelesa, co w XIII w. skrzętnie wykorzystają teologowie takiej klasy jak Tomasz z Akwinu. Przedstawił też wybrane poglądy błędne, zaliczając do herezji m.in. islam i ikonoklazm.

Miał jednak nie tylko dar formułowania tekstów pisanych – jego kazania cieszyły się tak wielkim powodzeniem, że nadano mu przydomek Chrysorrethos, czyli Złoty Potok. Musiał mieć duży autorytet jako teolog i asceta, skoro cesarz i jego zwolennicy nie zdobyli się na odwagę, by go zaatakować wprost, przynajmniej odkąd został mnichem.

Z czasu bezpośrednio po publikacji traktatu przeciwko ikonoklastom zachowała się za to legenda, że Leon III kazał Janowi odrąbać rękę, która napisała tak „bluźniercze” dzieło. Wtedy jednak objawił się anioł i sprawił, że ręka z powrotem przyrosła do barku. Tym samym jego późniejsza nietykalność miałaby mieć nadprzyrodzone korzenie.

Mistrz syntezy

Jan zmarł ok. 750 r. w swoim klasztorze. Zostawił po sobie 150 dzieł, z których przynajmniej dwa wymienione w tym tekście pozostały łącznikami między teologią Wschodu i Zachodu, łącząc obie części Kościoła do dziś.

Sam w sobie też łączył wiele różnych aspektów ówczesnego świata: Arab, ale chrześcijanin, wychowany na terenach zdominowanych przez islam, ale myślący w sposób autonomiczny wobec tych wpływów, syn wysokiego rangą urzędnika, który został mnichem, a wreszcie mnich, który pozostał intelektualistą i to wysokiej klasy.

Jego osoba przypomina nam, że Syria, w której wciąż dopala się niedawna wojna, nie jest miejscem obcym dla chrześcijan. O potrzebie wsparcia tamtejszych naszych braci przypominał ostatnio papież Franciszek, zapalając w I Niedzielę Adwentu 2018 roku świecę wykonaną w Damaszku, która jest symbolem akcji pomocy syryjskim dzieciom.

Syria to nie tylko kraj za morzem – to jedna z kolebek naszej teologii, to tam rodzili się i działali wielcy ojcowie Kościoła, tacy jak Jan. Mamy wobec niej dług.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.