Jedną z najpopularniejszych pamiątek z Rzymu jest przedstawienie młodej męczennicy. Leży na boku, twarz ma zwróconą ku ziemi i odsunięty welon, dzięki czemu widać głęboką ranę na karku. Ręce leżą wysunięte przed tułów, prawa ma wyprostowane trzy palce, a lewa – jeden. Trzeba przyznać, że autor tej szesnastowiecznej rzeźby, Stefano Maderno, stworzył arcydzieło.
Jak ożywić kult?
Opisana figura św. Cecylii znajduje się w kościele jej imienia na rzymskim Zatybrzu i jest marmurowym dowodem na to, jak piękno potrafi upowszechnić i uwiecznić słowo i świadectwo. O tej świętej większość, nawet niewierzących, turystów wie właśnie dzięki jej przedstawieniu. Chociaż zginęła w pierwszych wiekach istnienia Kościoła, wciąż wyznaje swoją wiarę.
Układ palców jej lewej dłoni mówi o tym, że Bóg jest jeden, trzy wyciągnięte palce prawej – że jest Trójcą. Głęboka rana na karku zaś to nieme stwierdzenie, że za tę prawdę warto oddać życie. Przez to każdy opowiadający o tej rzeźbie przewodnik nieświadomie staje się przekazicielem Dobrej Nowiny, bo bez tego o dziele Maderno opowiedzieć się nie da.
Kult św. Cecylii kilkakrotnie rodził się i zamierał. Pierwsza fala to czas zaraz po jej śmierci, zapewne na przełomie II i III w., potem w IX w., kiedy jej szczątków poszukiwał, i to z powodzeniem, papież Paschalis IX, wreszcie koniec XVI w. – ponowne otworzenie sarkofagu w kościele św. Cecylii i powstanie wspomnianej rzeźby. Za każdym razem wraca jak refren wspomnienie o niesłychanym pięknie tej świętej. Nic dziwnego, że została patronką ludzi parających się muzyką i poezją.
Piękno na usługach chrystianizacji
Najwcześniejsze pisane świadectwa jej kultu mamy z IV w. Jak w przypadku wielu męczennic z tamtego czasu trudno jest rozdzielić historię i legendę. Cecylia miała być olśniewająco piękna, mimo to ślubowała dziewictwo. Wydano ją wbrew jej woli za mąż za poganina o imieniu Walerian. Udało jej się jednak, zapewne także dzięki swojej urodzie, tak wpłynąć na męża, że nie tylko nie skonsumował związku, ale i sam został chrześcijaninem, a potem męczennikiem.
Samą Cecylię od wierności ślubowi czystości mieli odwodzić żołnierze mający wykonać na niej wyrok. Znów – ze względu na jej urodę. Nie chcieli niszczyć takiego piękna. Ona jednak odmówiła, więc próbowano wykonać na niej wyrok śmierci, zamykając ją w łaźni, by się tam udusiła.
Cecylia jednak przeżyła, więc postanowiono ją ściąć. Katowi ujętemu jej męstwem, ale – znów – jej niesłychaną urodą drgnęła ręka. Choć zadał trzy prawnie dopuszczalne ciosy, nie zdołał zabić skazanej. Umarła w wyniku wykrwawienia. I choć nie mogła mówić, miała ułożyć palce zgodnie ze wzorem ukazanym w rzeźbie Maderno i tak wyznawać nadal wiarę.
Poszukiwana i znajdywana
Na Zatybrzu, gdzie jej rodzina (Cecyliusze) mieli domy czynszowe, zbudowano w IV w. kościół pod jej wezwaniem. Informacja o miejscu jej pochówku z czasem się zatarła i kiedy w IX w. papież Paschalis IX postanowił odnowić jej sanktuarium i sprowadzić do niego relikwie męczennicy, nie potrafiono ich znaleźć.
Wtedy Cecylia przyszła do papieża we śnie i zachęciła do poszukiwań, mówiąc, że są już niedaleko jej grobu. Było tak rzeczywiście. Kiedy odkuto jej niszę grobową w katakumbach, oczom poszukiwaczy ukazało się jej ciało zawinięte w drogie tkaniny przesiąknięte krwią. Miała leżeć w pozycji, w jakiej siedemset lat później przedstawi ją mistrz dłuta. Ciało nie uległo rozkładowi, więc przeniesiono je pieczołowicie do odnowionego kościoła, przy okazji odnawiając też jej kult.
O ostatniej jego fali, trwającej do dziś, napisałam już wyżej. Odsłonięcie rzeźby sprawiło w Rzymie tak silne poruszenie, także pobożności, że Gwardia Szwajcarska musiała pilnować porządku na ulicach Zatybrza. Cecylia stała się jedną z najczęściej przedstawianych świętych i choć nic nie wiadomo o jej grze na jakimkolwiek instrumencie, często jest przedstawiana z organami. Jest symboliczny obraz tego, że choć w chwili śmierci jej usta nie były już zdolne do mówienia, w swoim sercu i swoim pięknem nadal śpiewała pieśń chwały Panu.