Życie wybitnego aktora Anthony’ego Hopkinsa zmieniło się, gdy pewna kobieta zapytała go: „Dlaczego po prostu nie zaufasz Bogu?”.
Wielu z nas trudno myśleć o Anthonym Hopkinsie w oderwaniu od mrożącego krew w żyłach wizerunku Hannibala Lectera, jaki stworzył w „Milczeniu owiec” – filmie, za który otrzymał Oscara dla najlepszego aktora. Aktor z powodzeniem może wcielić się w rolę okrutnego człowieka, ucieleśnienie zła, ale w rzeczywistości jest… pokornym, silnie wierzącym chrześcijaninem.
Anthony Hopkins o wyjściu z alkoholizmu
Anthony Hopkins wystąpił w roli prelegenta podczas 11. konferencji Leadership, Excellence and Accelerating Your Potential (LEAP). Przemawiał do blisko pół tysiąca uczniów szkół średnich i studentów, którym poradził:
Jeśli uganiasz się za pieniędzmi, to nie zadziała. Jeśli uganiasz się za sukcesem, to nie zadziała. Musisz gonić jedynie za tym, kim chciałbyś być, ale żyjąc tak, jakby to już się działo teraz. Zachowuj się tak, jakbyś już był właśnie na tym miejscu, a wtedy wszystko się poukłada.
W dalszej części przemówienia aktor wspominał wczesne lata swojej kariery. Otwarcie opowiedział o walce z alkoholizmem. Opisał samego siebie z tamtych czasów jako „zdegustowanego, odrzuconego i niegodnego zaufania”. Hopkins dodał też, że w tej walce nie pomogła mu kultura teatru:
Właśnie to robisz w teatrze, pijesz. Trudno się wtedy też ze mną współpracowało, bo zazwyczaj byłem na kacu.
Pytanie o Boga, które odmieniło życie Hopkinsa
W 1975 r., w wieku 37 lat, aktor zrozumiał, że przez picie stał się niebezpieczny dla samego siebie i swojego otoczenia. Dlatego zwrócił się o pomoc do anonimowych alkoholików. W wywiadzie dla Piersa Morgana z CNN Hopkins tak opisał swój alkoholizm:
To było jak opętanie przez demona, uzależnienie. Nie mogłem przestać. Miliony ludzi mają podobne doświadczenia. Nie mogłem przestać.
Następnie Hopkins wspomniał, że na którymś ze spotkań anonimowych alkoholików jedna z kobiet podeszła do niego i zadała pytanie, które odmieniło jego życie:
Dlaczego po prostu nie zaufasz Bogu?
Sugestia kobiety mogła wydawać się zbyt prosta, by zadziałać. Hopkins mógł też ją odrzucić, bo w tamtym czasie deklarował się jako ateista. Czy to za dotknięciem łaski, czy też będąc głęboko zdesperowanym, aktor wziął tę sugestię głęboko do serca i – jak zapewniał – chęć sięgania po alkohol została mu odebrana. Nigdy więcej nie powróciła. Hopkins od tamtej pory zbliżył się też do wiary.
Hopkins: Bycie niewierzącym jak życie w zamkniętej celi
Krótko przed premierą filmu „Rytuał” (2011 r.), w którym Hopkins zagrał księdza, w rozmowie z „Catholic Herald” aktor porównał okres, w którym był osobą niewierzącą do „życia w zamkniętej celi bez okien”:
Można znienawidzić takie życie, prawda? Widzimy je, przypominam, w telewizji. Wielu wspaniałych ludzi, ateistów, mówi, że wiara w Boga jest szaleństwem. Cóż, niech Bóg im błogosławi w tym poczuciu. Mam nadzieję, że są szczęśliwi.
Ja nie mogłem żyć z taką pewnością. Zastanawiam się nad niektórymi z nich: dlaczego tak bardzo kontestują wiarę? Jak mogą być tak bardzo pewni? Kimże jestem ja, aby odrzucić wierzenia tylu wielkich filozofów i męczenników na przestrzeni lat?
Hopkinsa możemy oglądać na ekranie już blisko sześćdziesiąt lat. Jest powszechnie uważany za jednego z największych aktorów swego pokolenia. Po roli w drugim sezonie „Westworld”, Hopkins wcielił się w rolę Benedykta XVI w produkcji Netflixa pod tytułem „Papież”.
Read more:
Gwiazdy zagranicznego kina, które są gorliwymi katolikami
Read more:
15 polskich gwiazd, które nie wstydzą się wiary w Boga
Read more:
Ben Affleck przyznaje się do alkoholizmu i dziękuje bliskim za wsparcie