Niektórzy ojcowie się tego wstydzą. Inni bardzo wiele tracą, ale są przekonani, że nie należy tego robić. Ja uważam, że dobry tata ma wręcz obowiązek okradać innych ojców i mam na to 3 mocne argumenty!
Wspaniałe pomysły
Wspaniale byłoby być autorem i realizatorem najlepszych możliwych pomysłów na spędzanie czasu z dziećmi i towarzyszenie im w mądrym rozwoju. To byłoby świetne, no i doskonale łechtałoby ojcowskie ego. Może i tak by było najlepiej, ale tak nie jest i nie będzie…
Teoretycznie wszystkie najlepsze działania, jakich podjąłem się jako tata są mojego autorstwa. Praktycznie wygląda to nieco inaczej. Zdecydowaną większość pomysłów podpatrzyłem u innych ojców, a później zmodyfikowałem je, dopasowując do mojej ojcowskiej wrażliwości i moich potrzeb. Kradnę, ile tylko mogę i do tego samego zachęcam innych ojców.
Po pierwsze: lepiej mieć kradzione niż nie mieć wcale
Niektórzy tatusiowie mają dystans do takich ojcowskich kradzieży. Boją się popełnić plagiat – być posądzonym, że robią coś tak samo jak inny tata. Nie chcą słyszeć, że brak im własnych pomysłów. Wspólna piłka, basen lub sanki uznają za nazbyt oczywiste, by były godne uwagi.
Czy jednak lepsze są wspaniałe rodzinne chwile w oparciu o cudze pomysły czy popadanie w rutynę codzienności? Silenie się na wyjątkowość przeważnie kończy się brakiem pomysłów na wspólne chwile, bo przecież wszystko już zostało wymyślone. Prowizoryczne, niedoskonałe i kradzione lepsze jest od tego, czego nie ma wcale.
Po drugie: dzieci i pomysły są jak płatki śniegu
Dzieci są tak do siebie podobne i tak samo różne jak płatki śniegu. Nasza unikalność to gwarancja tego, że reakcja na daną aktywność również będzie niepowtarzalna. Można powiedzieć, że żaden rodzicielski pomysł nie jest taki sam. Identyczność nie wchodzi w grę, skoro odbiorcy są niepowtarzalni.
Inaczej mówiąc, jedni lubią muzeum, inni góry, a jeszcze inni jedno i drugie. Co tobie się nie udało, u mnie może być strzałem w dziesiątkę. Mój genialny pomysł u ciebie może być zupełnym niewypałem. Kombinacji i światłocieni między „udało się”, a „nie działa” jest multum. To jest właśnie genialne, że kradnąc rodzicielskie pomysły, właściwie nie da się zrobić plagiatu!
Po trzecie: artysta nie jest właścicielem swoich dzieł
Ani reżyser, ani pisarz nie ma wpływu na to, jak ostatecznie ludzie odbiorą i zrozumieją jego dzieło. Każdy z nas widzi, odbiera i zapamiętuje daną rzecz po swojemu. Tak samo jest z ojcowskimi pomysłami. To, co uważałeś za kwintesencję w spędzaniu czasu z dzieckiem (np. wizyta w planetarium), dla innych (w tym dziecka) może być wątkiem pobocznym. To, co uważałeś za przypadkowe i mało ważne (może np. wspólny bieg w rzęsistym deszczu), dla innych stanie się inspiracją, którą trzeba powtórzyć.
Ten sam pomysł nigdy nie będzie taki sam. Biorąc go na warsztat, modyfikujemy go tak, że czasem zmienia się nie do poznania. Zresztą nawet jeśli jest prawie identyczny, to najważniejsze, że dzieci nie widzą w nim plagiatu. Dowód? Wśród bliskich mi rodzin jest zwyczaj dawania scyzoryka na 6. urodziny. Pewien 6-latek rozmawiając ze mną, szczerze się zdziwił. Nie mógł uwierzyć, że istnieją rodziny, w których takiego zwyczaju nie ma.
Dla tych, co nie chcą kraść
Może niepotrzebnie napisałem o ojcowskiej kradzieży. Może trzeba było napisać, że każdy ojciec powinien inspirować się innymi… ale czy wtedy przeczytałbyś ten tekst? Skoro jednak doczytałeś do końca, to już nieważne, czy będziesz „kraść” czy się „inspirować”.
Słowa są drugorzędne. Liczą się pomysły. Dlatego przypomnij sobie trzy świetne sposoby na czas spędzony z dziećmi. Może znasz je od kolegów, a może własnego taty? Przypomnij je sobie i wpisz do kalendarza ich realizację. Tylko nie na za rok! Wpisz na najbliższe 10 dni.
No i nie zapomnij okradać innych ojców. Rób to w każdej możliwej chwili!
Read more:
Jak bycie ojcem otworzyło mi oczy na bycie mężem
Read more:
Czy ojcowie nie zmieniają pieluch?
Read more:
Ekskluzywny Menel: Świadome ojcostwo to najlepsze, co mogę dać Młodemu i samemu sobie