Z natury jestem zorganizowaną, lubiącą porządek osobą. Ukończenie przeze mnie studiów medycznych dowodzi również niezgorszej pamięci. Dlatego tym większą frustrację rodzi we mnie moje własne… roztargnienie.
Powszednia miłość
Naprawdę nie pojmuję, jakim sposobem klucze do auta przemieściły się z ostatniego miejsca, w którym je widziałam. Na poszukiwania mojej ładowarki nie wyruszam bez męża, który najpewniej o jej lokalizacji wie więcej niż ja. Kilka razy dziennie pytam go też, czy nie widział gdzieś moich okularów, i czemu mojej książki nie ma tam, gdzie jestem prawie pewna, ją odłożyłam. To błahostki, wiem.
A jednak, wbrew pozorom, mają duże znaczenie. Bo to właśnie te małe, irytujące, powtarzające się wciąż i wciąż zdarzenia są papierkiem lakmusowym naszej powszedniej miłości. To, w jaki sposób radzimy sobie, jak znosimy nawzajem swoje słabostki i wkurzające nawyki, tworzy atmosferę naszego domu. Bardzo łatwo z delikatnego spięcia wejść na wyżyny, z których padają wokół już tylko gromy wściekłości. Zaczyna się właśnie tak pospolicie, jakimś nieistotnym, ale regularnym głupstwem, jak przysłowiowe porozrzucane skarpetki.
Grubsze wpadki
Jeszcze gorzej, gdy zaczną się te nieco większego kalibru. A takie też przecież przychodzą. Na przykład wtedy, gdy przy ledwo dopinającym się budżecie przez moje roztrzepanie ponosiliśmy bezsensowne, a czasem wysokie koszty finansowe.
Stłuczona szybka telefonu, który wypadł na kamienie. Kolejny telefon, tym razem utopiony. Pobrane i zostawione w bankomacie spore pieniądze, które ktoś prędko sobie przygarnął. Można się porządnie wkurzyć, nie? No można, ale o to właśnie chodzi, że lepiej nie. Pewną pomoc stanowią dla nas poniższe pytania.
Czy zrobił/zrobiła to specjalnie?
“Niby nie, ale…” – jeśli to twoja pierwsza myśl, tym bardziej warto się pochylić nad tym pytaniem. Bo choć nam może się wydawać, że skoro tak wiele razy prosiliśmy, tak często powtarzaliśmy magiczne zaklęcia “uważaj” i “nie zapomnij”, to niemożliwym jest wciąż jednak nie uważać i nadal zapominać.
Najprościej wtedy przyjąć, że on lub ona nie przykłada wagi do naszych upomnień, ignoruje nas, lekceważy i w ogóle to nas nie szanuje, bo przecież NIGDY nie słucha, a ZAWSZE robi po swojemu. W ten sposób dochodzimy do tego, że jednak zrobił/-a to specjalnie, a potok gorzkich słów i emocji płynie coraz bardziej wartkim strumieniem.
Gwarantuję jednak, że w zdrowym związku nikt nie chce zrobić czegokolwiek bezinteresownie na złość, w tym jedynie celu, żeby wkurzyć drugą stronę. Może warto czasem przyjąć, że to, co dla nas wydaje się najłatwiejszą, najoczywistszą czynnością, może w danym czasie życia i rozwoju naprawdę przerastać możliwości naszego życiowego partnera. Nie powiem, że zawsze, ale jestem pewna, że w większości przypadków ta osoba nie robi tego specjalnie i już. Bez żadnego ale.
Czy twoja reakcja cofnie lub naprawi zaistniałą stratę?
Najprawdopodobniej nie. Mleko się wylało i nasza gadanina, a nawet najlepsze intencje tego nie zmienią. Za to nasza złość i pretensje mogą spowodować kolejną stratę – niemierzalny spadek zaufania i poczucia bezpieczeństwa w waszej relacji. Połóż na szali konsekwencje swojego gniewu, i zastanów się, ile możesz wygrać wdzięczności swej drugiej połówki, jeśli jednak zareagujesz spokojnie i z wyrozumiałością?
Jak chciałbyś/chciałabyś być potraktowana w takiej sytuacji?
Z perspektywy osoby, która podpadła już kilka razy, powiem wam, że pamiętam te sytuacje bardzo wyraźnie. Bo mi samej za każdym razem towarzyszyły silne emocje – było mi źle, było mi po prostu wstyd. Zżerana przez poczucie winy, z dużą obawą “chwaliłam się” mężowi kolejnym moim niszczycielskim wyczynem. Postaw się w tej roli, postaw się na ławie oskarżonego. Jak ty, mając takie odczucia, chciałbyś być potraktowany?
I na koniec zostawiłam najlepsze, na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam: ile razy mam przebaczać? Czy aż siedem razy…?
Czytaj także:
Kłótnie „o nic” są do bani! Wygaś je w zarodku! Nasze metody
Czytaj także:
“Jestem z ciebie dumna”- słowa, które przemówią do serca twojego wybranka
Czytaj także:
Mark Gungor i jego przepis na szczęśliwe małżeństwo [nasz wywiad]