Gdyby ktoś opowiedział mi wtedy, w momencie, w którym pisałem najstarszego maila z mojej skrzynki, o tym, co dziś robię w życiu, potraktowałbym to jak baśń z 1001 nocy…
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pisałem ostatnio maila do osoby, z którą (okazuje się) już raz, dawno temu korespondowałem. Wpisując w wyszukiwarkę w mojej prywatnej skrzynce jej imię i nazwisko zobaczyłem maila, którego wysłałem pod ten adres ponad 10 lat temu. Pomyślałem: to ta skrzynka jest już tak stara? I się zaczęło…
“Przeklikałem” całą górę stron z mailami i dotarłem do tych pierwszych – z 2007 roku. Wydawałoby się – niedawno, ale tamte maile uświadomiły mi, że to prawdziwy szmat czasu. Z tego osobliwego doświadczenia wysnułem trzy wnioski, z którymi chciałbym pozostać:
1. Bóg jest wielki!
To był przełom liceum i studiów. Zobaczyłem w tych mailach chłopaka pełnego pasji i marzeń, który da się lubić, ale jednocześnie jest bardzo niedojrzały, łatwo wydaje osądy i skupia się na sobie.
Marzyłem o rodzinie, o pięknej żonie, kochanych dzieciach, ale wydawało się to dość odległe. Śniłem też o karierze dziennikarskiej. Dzielę się w tych pierwszych mailach m.in. debiutem w pracy dla lokalnego portalu internetowego, dla którego realizowałem fotorelacje i sprawozdania z meczów gminnej ligi piłkarskiej. Byłem też w małej wspólnocie w mojej rodzinnej wiejskiej parafii i powoli otwierałem się na formację w Szkole Nowej Ewangelizacji.
Bóg jest w tym wszystkim niesamowity, bo gdy spojrzę na tamte moje wizje oraz na dzień dzisiejszy, to po pierwsze, widzę moją piękną żonę i kochane dzieci i nie są to już tylko marzenia. Po drugie, widzę połączenie wspólnoty i pasji dziennikarsko-publicystycznej w Drodze Odważnych, która dziś jest moim miejscem wzrostu i służby, i jest to projekt zdecydowanie realizowany w duchu nowej ewangelizacji, która wtedy tak bardzo mnie zafascynowała.
Bóg jest wielki, bo On te moje marzenia i wizje udoskonalił, urealnił i uczynił finalnie o wiele bardziej dojrzałymi, a jednocześnie de facto wszystkie wprowadził w życie!
Czytaj także:
Przychodzi ministrant do Top Model: Entuzjazm biorę z mojej wiary
2. Bóg uwielbia procesy
Arkadio w jednym ze swoich kawałków rapuje:
Oddany służbie, codziennością zajęty,
Nie chcę nim być, lecz chcę żyć jak święty.
Do wielkich celów dochodzi się przez trud. W tej perspektywie droga jest ważniejsza niż cel. Z pewnością, gdyby ktoś opowiedział mi, w momencie, w którym pisałem najstarszego maila z mojej skrzynki, o tym, co dziś robię w życiu, potraktowałbym to jak baśń z 1001 nocy.
Stare maile odwołały mnie od razu do pewnych etapów mojej drogi przez ostatnie 10 lat. Zobaczyłem swoje wychodzenie z rodzinnych stron, studia, duszpasterstwo akademickie, nawiązanie tam relacji z moją żoną, nasze pierwsze spotkania, rozmowy, trudne tematy, nasze zaręczyny i ślub…
Zobaczyłem, że przecież niedługo wcześniej Bóg postawił mnie we wspólnocie mężczyzn, w której jestem do dziś, dając konkretne narzędzie wzrostu jako narzeczony, mąż, potem ojciec. Zobaczyłem swoją walkę ze starymi grzechami, wsparcie narzeczonej, a potem żony, wsparcie facetów, którzy pojawili się nagle, okazali się braćmi i są nimi do dziś. I szereg wielu innych spraw, o których długo można pisać.
Tego wszystkiego nie widać z dnia na dzień, ale taki rzut oka na siebie sprzed 10 lat nagle uruchamia szczegółową pamięć i pozwala dostrzec, że Bóg naprawdę realizuje wobec mnie pewien plan i wciąż zarządza procesem mojego rozwoju.
3. Jedno niebezpieczeństwo!
Nostalgia za dawnymi czasami może pochłonąć. Nie chodzi już nawet o to, że lektura starych maili może zabrać dużo czasu. Zauważyłem, że zgubne może być myślenie o dawnych relacjach i próby układania ich w swojej głowie na nowo. Może się pojawić jakiś żal, że tego czy tamtego nie rozwiązałem inaczej. Cóż… zawsze po czasie wiemy coś lepiej.
Trzeba tu być ostrożnym. Jeśli damy się wciągnąć w wir wspomnień i pewną tęsknotę za dawnymi miejscami i ludźmi, nagle stracimy gorliwość w służbie tu i teraz, a wtedy gra nie jest warta świeczki.
10 lat to w sumie niewiele, ale widząc, jak ogromnie moje życie się zmieniło i poszło do przodu, już dziś uwielbiam Boga za to, co (mam nadzieję) przygotował na kolejne 10, 20, może 50 lat. On jest tu w centrum i działa w sposób niesamowity.
Czytaj także:
Czy charyzmaty to specjalna droga do Boga? Wyjaśnia sam św. Tomasz z Akwinu
Czytaj także:
Kuba Blycharz: Nie miałem wyjścia i zgłosiłem się na terapię. Moc wiary sprawia, że maski opadają