Dyktujemy, rozkazujemy, rządzimy, tylko my mamy rację. Zwroty takie jak: „musisz, masz to zrobić, zajmij się tym”, w naszym słowniku pojawiają się na porządku dziennym. Lubimy wszystko kontrolować, mieć pewność, że sprawy układają się po naszej myśli. Jaki ma to jednak wpływ na wrażliwe serce mężczyzny?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wyniesione z domu…
Niektóre zachowania, postawy, nawyki mimowolnie wynosimy z domu rodzinnego. Często dzieje się to nieświadomie. Posiadamy np. obraz mamy, która była “ogarniaczką” całego domowego życia. Zaczynając od prania, gotowania, sprzątania, poprzez przyszykowanie dzieci do szkoły, pomoc w odrabianiu lekcji, aż po wyprawienie taty do pracy.
Ona – żona, mama na pełen etat i jeszcze pracownik swojego szefa, miała na głowie całą dolę rodziny. Żeby to wszystko ze sobą pogodzić, musiała być zorganizowana, przedsiębiorcza i bardzo kreatywna. I taka właśnie była. Patrząc na nią, można było rzeczywiście odnieść wrażenie, że to właśnie na barkach kobiety spoczywa dbałość o dom, zarobki i jeszcze wychowanie męża. Niestety, taki obraz w społeczeństwie polskim istniał.
Czasami funkcjonuje jeszcze w dniu dzisiejszym, a zmiany mogą potrwać latami. Skutkiem takiego braku współpracy między małżonkami jest przeniesienie danych wzorców na dzieci, np. córki, które przekonane o wszechstronności swojej mamy, postanawiają żyć według tego samego układu, co rodzice. W efekcie nie zauważają one źle funkcjonujących relacji oraz zależności, które tworzą się między nimi – kobietami, a ich ukochanymi.
Chcą rządzić, kontrolować i dyktować. Jednak można żyć inaczej. Wiem, że ta nauka jest trudna i wymagająca, ale przy tworzeniu swojej listy priorytetów nie trzeba kierować się wzorcami wyniesionymi z domu, naprawdę!
Lęk przed dominacją
Mam wrażenie, że niektóre z nas, szczególnie w momencie początkowego budowania nowej relacji, boją się dominacji mężczyzny nad sobą. Wiem, że strasznie to brzmi. Jeszcze bardziej przeraźliwa staje się wewnętrzna walka w sercu kobiety, która usilnie próbuje pokazać: “kto tu rządzi”. Uważam, że takie myślenie jest błędem.
Czy trzeba w ogóle coś komuś udowadniać? Czy musimy wystawiać na próbę naszą wrażliwość, wolę tworzenia czegoś pięknego, nowego i fascynującego, od pokazania: “kto jest pierwszy (fajniejszy) w tej relacji”? Serio, musimy? Po co? Wiem, że w kulcie równouprawnienia mamy możliwość “bicia się o swoje”, ale nie każda sytuacja tego wymaga, więc może czasami lepiej odpuścić i wyluzować?
Cieszyć się tym, jak rozwija się wasza relacja i dużo, dużo, dużo… rozmawiać! Przecież wszystkie kwestie są do przegadania. Nie musisz być dyktatorką, nie musisz wszystkiego ogarniać, nie musisz być wzorową panią domu i równocześnie wspaniałą pracownicą w firmie. Masz możliwość przedyskutowania z partnerem, mężem, narzeczonym tego, jak będzie wyglądał wasz podział obowiązków w gospodarstwie domowym. Dla chcącego nic trudnego!
Prawda o tym, jak on się czuje
Narzucanie drugiej osobie swojego trybu myślenia oraz zachowania w konkretnych sytuacjach potrafi być przytłaczające. Myślę, że czasami może ogarnąć cię uczucie pozostania ze wszystkim samą. W tej chwili pomyśl również o mężu, nie wiesz tego, ale być może on czuje się bardziej przygnębiony niż ty.
Zapytasz, dlaczego? Bo ma świadomość tego, że nie umie sprostać twoim oczekiwaniom, nie potrafi dostosować się całkowicie do danej sytuacji lub po prostu nie radzi sobie w jakiejś kwestii, a trudno mu się do tego przyznać. Pamiętaj, że rozmowa o uczuciach kruszy mury. Może dotychczas nie miałaś świadomości tego, że on w takim układzie traci pewność siebie, zamyka się w sobie i nabywa coraz więcej kompleksów myśląc, że jest bezużyteczny, bo ty wiesz i robisz coś lepiej od niego.
Pewnie masz rację, twierdząc, że bez ciebie w domu zapanowałby totalny chaos, nie kwestionuję tego. Jednak namawiam cię do metody małych kroków, dzięki której twój mężczyzna stanie się bardziej odpowiedzialny, np. zleć mu do wykonania jakąś supermisję, może to być odrobienie lekcji z dzieciakami lub przyrządzenie obiadu. Po wykonaniu zadania po prostu go pochwal! Wyraź uznanie i podziękuj za zmierzenie się z misją.
Wiem, że pewnie ty wykonałabyś te zadania szybciej, lepiej i efektywniej, ale bez odpowiednio danej mu motywacji i pochwał trudno będzie wdrążyć go w domowe obowiązki. Możecie również zrobić coś wspólnie, np. stworzyć rodzinny album! Frajda zarówno dla dzieci, jak i dla was. Mała rzecz robiona razem, a zbliża i odbudowuje relacje. Nie katuj się zatem byciem “perfekcyjną panią domu i swojej rodziny”. Stwórz na nowo związek oparty na zaufaniu, pomocnym uzupełnianiu domowych obowiązków i dzielenia wszystkiego na dwa. Nie musisz być wszędzie i ogarniać wszechobecnego chaosu, pozwól sobie na odrobinę luzu i uśmiech!
Czytaj także:
Co takiego zrobiliście, że wasz syn został księdzem?
Czytaj także:
Kochali Boga i siebie. Inspirująca historia króla Baldwina i królowej Fabioli
Czytaj także:
W ciągu dwóch lat poroniłam trzy razy. Historia Kasi