Mam 31 lat. Moja piękna twarz ma 31 lat i wygląda na 31 lat. Moje piękne ciało ma 31 lat i wygląda na 31 lat. Moje życiowe doświadczenie jest spójne z moim wyglądem. To samo chcę powiedzieć, mając 50 lat. Chcę mieć piękne pięćdziesięcioletnie ciało, które wygląda na 50 lat. Widzę reklamę w internecie. Atrakcyjna kobieta w obcisłej sukience jest na bankiecie. Otacza ją wianuszek fatygantów. Uwodzicielka czmycha na chwilę do toalety poprawić makijaż. Potrząsa włosami i zagarnia je z prawej na lewą, jakby robiła próbę generalną z zalotności. Wtedy odkrywa, że przedziałek, znajdujący się teraz w nowej lokalizacji, ujawnia siwe pasmo włosów. Jest zmieszana. Nerwowo zgarnia włosy z lewej na prawą. Zaczyna przemawiać lektorka. Uświadamia mnie, że z farbą kolor-ultra-szajn nie muszę już bać się tego, że ktoś odkryje mój wiek i zbije mnie z pantałyku.
Wstydź się
Bać się. Trzeba się bać. Strach – marketing ma na niego lekarstwo. Lek na lęk. Recepta na strach, który spece od budowania potrzeb w nas wzbudzają, kojarząc słowo “starość” nie z dojrzałością, doświadczeniem i szacunkiem, ale ze wstydem, stetryczeniem, zużyciem.
Jest lęk, jest popyt. A skoro jest popyt, to jest handel. Farba, krem przeciwzmarszczkowy, balsam, botoks, zabieg, operacja, spa, staniki podnoszące doświadczony karmieniem biust (bo biust powinien przecież udawać, że nie karmił).
Niedopuszczalne jest, żeby nasze ciała, nasze zmarszczki czy włosy zdradzały nasz wiek. Każda zdrada, również ta, jest etycznie nie do zaakceptowania. Etycznie, a ta konkretna nawet estetycznie. Nie wypada, żeby ciało, które ma 40 lat, wyglądało na ciało, które ma 40 lat. Dobrze by było, żeby chociaż korpus sprawiał wrażenie trzydziestoparoletniego. Twarz już da się jakoś ugładzić, jeśli ma się trochę gotówki i nie za daleko do kliniki medycyny estetycznej. Wtedy też możemy – z dużą szansą na omamienie obserwatora – zaryzykować założenie koszulki z napisem „teens”.
I żeby nie było – to nie jest tak, że patrzę na tego typu reklamy z wyższością i pogardą godną najznamienitszych krytyków współczesności głęboko wierzących, że machina dyktatury młodości nie tylko ich nie wciąga, ale nawet nie stoi obok.
Mogę oponować i znaleźć mnogość przykładów, aby udowodnić, że jestem ponad tym, ale spakowałam właśnie na wakacje filtr przeciwsłoneczny. Wolne rodniki, starzenie się skóry, a kysz. Jestem wkręcona w mechanizm kultu młodości, a jednocześnie wściekam się na niego.
Może nasze prawnuczki powiedzą kiedyś: “Słyszałaś, że nasze prababcie ukrywały przed sobą, ile mają lat? Robiły sobie różne niebezpieczne dla zdrowia operacje, liftingi i wstrzykiwały sobie w zmarszczki jad kiełbasiany, a kobiety część swoich majątków przeznaczały na ukrywanie faktu, że czas leci. Biedne kobiety, prawda? Wtedy nie miały jeszcze takich praw jak obecnie. Nie mogły liczyć na szacunek z powodu wieku. Teraz nie do pomyślenia jest, żeby kobieta musiała się wstydzić swoich lat. Dobrze, że czasy się zmieniły. Ale to nie koniec – słuchaj tego. Wyobraź sobie, że wtedy, jak kobiety chciały być dla siebie kąśliwe, to wystarczyło, jak jedna drugiej powiedziała, że wygląda na tyle, na ile wskazuje jej metryka. Śmieszne, nie?”.
I nie – nie twierdzę, że nie należy dbać o siebie, a podnoszenie się na urodzie jest jakimś odchyleniem, a przynajmniej próbą zacerowania dziurawego poczucia własnej wartości. Bynajmniej. Każdy kto mnie zna, wie, że dbam o swój wygląd, chcę pięknie wyglądać, a troska o swoje wnętrze nie gryzie mi się w żadnym wypadku z troską o swoje zewnętrze.
Tyle tylko, że ja chcę być piękna niezależnie od tego, ile będę miała lat. Tymczasem w naszej kulturze piękne może być tylko to, co jest młode. Oczywiście, dotyczy to tylko kobiet, bo mężczyźni starzeją się przecież jak wino, a siwy włos rzadko spędza im sen z powiek.
Wygląd adekwatny do dojrzałości
Mam 31 lat. Moja piękna twarz ma 31 lat i wygląda na 31 lat. Moje piękne ciało ma 31 lat i wygląda na 31 lat. Moje życiowe doświadczenie jest spójne z moim wyglądem. To samo chcę powiedzieć, mając 50 lat. Chcę mieć piękne pięćdziesięcioletnie ciało, które wygląda na 50 lat. Chcę mieć piękną pięćdziesięcioletnią twarz, na której widać 50-letnią historię mojego życia. Chcę, żeby mój wiek był moim zasobem, nie wstydem. Pardon, nie „chcę”. On jest moim zasobem. Chciałabym, aby było to zauważone i uznane.
Czytaj także:
Nie muszę być idealna, czyli jak skończyć z porównywaniem się do innych mam?
Czytaj także:
Skończone 18. A na ile wyglądam? Czyli o co chodzi z tym pytaniem o wiek?
Czytaj także:
Samotność poważnie szkodzi zdrowiu! Drugi człowiek jest nam niezbędny…