Czy granie w jakąkolwiek grę zagraża naszemu związkowi? A może wcale nie o gry tutaj chodzi?
Rozwody przez grę?
Jak poinformował we wrześniu brytyjski serwis Divorce Online, popularna gra komputerowa “Fortnite” jest częstą przyczyną rozwodów w Wielkiej Brytanii. Z danych przedstawionych przez portal wynika, że aż 200 wniosków o rozwód zgłoszonych firmie od początku roku 2018 zawierało informację, że przyczyną rozpadu pożycia małżeńskiego było uzależnienie partnera od gier online.
W skali spraw, jakimi zajmuje się Divorce Online to około 5% wniosków rozwodowych. Raport nie uwzględnił w dodatku jej klientów z USA i innych państw, dlatego można przypuszczać, że skala problemu jest większa. Tym bardziej, że “Fortnite” przekroczyła już pułap 125 milionów użytkowników na całym świecie.
Producent gry, firma Epic Games, uznała konkluzje publikowane przez Divorce Online za jawną niesprawiedliwość. W oświadczeniu polskiego dystrybutora zwrócono uwagę, że “Fortnite” nie była jedyną wskazywaną jako przyczyna pozwów rozwodowych grą, a jednak tylko ją wymieniono z nazwy. Wśród dwustu pozwów nie wiadomo zatem, ile rzeczywiście wywołała Fortnite.
Uzależnienie od grania
Faktem jest jednak, że problem uzależnienia od gier sieciowych istnieje i rodzi poważne konsekwencje. Jak każde uzależnienie bowiem charakteryzuje się okresowym lub stałym przymusem do wykonywania danej czynności lub zażywania określonej substancji. A to bezpośrednio zagraża bliskim relacjom, stabilności finansowej czy życiu zawodowemu.
Gry sieciowe są w pewnym sensie o tyle bardziej niebezpieczne od komputerowych, że wymagają stałego połączenia z internetem, a w ich fabułę może być zaangażowanych jednocześnie mnóstwo realnych osób. Tym samym każde odejście od ekranu rodzi ryzyko przegapienia jakiegoś istotnego wydarzenia – gracz zaczyna funkcjonować równolegle w wirtualnej rzeczywistości, która dostarczając odpowiednich wrażeń emocjonalnych, potrafi stać się dla niego ważniejsza niż ta prawdziwa.
Grający, który logował się początkowo jedynie dla relaksu czy rozrywki, zaczyna stopniowo czuć się odpowiedzialny za swoje poczynania w grze tak bardzo, że realne cele stają się dla niego mniej ważne. Dla gry potrafi redukować czas przeznaczony na sen, pracę czy kontakty z bliskimi.
Zainteresowania, które wcześniej miał, krok po kroku tracą na wartości. W końcu granice między światem wirtualnym a realnym zacierają się, żeby całkowicie zamienić się miejscami. Uzależniony, mimo że często widzi, jak destrukcyjny wpływ ma na niego dane działanie, nie potrafi z własnej woli go ograniczyć. Często przy odstawianiu uzależniającej czynności doświadcza identycznego zespołu abstynencji, co w przypadku innych, bardziej znanych uzależnień.
Życie z uzależnionym od gier niewiele różni się więc od życia z alkoholikiem, seksoholikiem, narkomanem czy hazardzistą. A każdy nałóg – nieleczony – będzie destrukcyjnie działał na związek.
Czy serwis Divorce One słusznie przestrzega nas przed jedną konkretną grą? Trudno ocenić. Warto jednak dokładnie obserwować się w kontakcie nie tylko z grami, ale i wieloma innymi rzeczami, którym lubimy poświęcać czas. Uzależnienia behawioralne mają szalenie szerokie spektrum i mimo że bywają niedoceniane na tle swoich popularniejszych kolegów, potrafią siać spustoszenie całkiem porównywalnych rozmiarów.
Czytaj także:
Wszystkiego warto w życiu spróbować – czy aby na pewno?
Czytaj także:
Jak oglądanie pornografii wpływa na małżeństwo? [wywiad z terapeutą]
Czytaj także:
Problemem nie jest alkohol, tylko ból. Piłem, bo cierpiałem