„Kiedy zaczynam czytać Pismo Święte, ono mnie czyta, ono czyta moje życie, a ja zaczynam widzieć świat, tak jak widzi je Bóg. Słowo Boże jest dobre wtedy, gdy ktoś się rodzi i umiera, kiedy ktoś jest zakochany i jest po uszy w grzechu i wyjść nie może, ono jest dobre na każde cierpienie” – mówił kard. Konrad Krajewski podczas swojej kardynalskiej mszy prymicyjnej w łódzkiej katedrze.
W łódzkiej bazylice archikatedralnej św. Stanisława Kostki w trzy miesiące od nominacji kardynalskiej odbyła się msza święta prymicyjna kardynała Konrada Krajewskiego, który w tej samej katedrze 30 lat temu z rąk abp. Władysława Ziółka przyjął święcenia kapłańskie.
W liturgii obok abp. Grzegorza Rysia i abp. seniora Władysława Ziółka uczestniczyli biskupi pomocniczy bp Ireneusz Pękalski i bp Marek Marczak, kapłani, siostry zakonne i licznie zgromadzeni wierni z całej archidiecezji.
Kaznodzieja zwrócił uwagę na znaczenie i rolę Słowa Bożego w codzienności, w domu, w życiu.
Kardynał podzielił się także swoim doświadczeniem codziennego czytania ewangelii i wielkiego szacunku do słowa Bożego.
Po Komunii świętej wszyscy zebrani w katedrze odśpiewali hymn Te Deum Laudamus, dziękując za pierwszego kardynała, który pochodzi z archidiecezji łódzkiej.
Z życzeniami zwrócił się do kardynała prymicjanta arcybiskup łódzki, który przypomniał, że „choć przez swoją posługę kardynalską należysz do kleru rzymskiego, to wiedz, że ta katedra jest nadal twoim domem. To jest dom twojego powołania. Wracaj do tego domu, odkrywaj swoje powołanie, żyj nim, wypełnij je i osiągnij świętość, tego wszyscy ci życzymy" - mówił abp Ryś.
Po zakończonej liturgii w domu biskupim każdy mógł osobiście złożyć życzenia kardynałowi prymicjantowi.