Wszystkim powtarzającym stereotyp o ciemnym średniowieczu z chęcią dałabym do tłumaczenia jakiś fragment dzieł opata z Saint Thierry, Wilhelma. Żył na przełomie XI i XII wieku, a jego łacina jest tak wykwintna, że nie powstydziliby się jej retorzy klasycznego Rzymu.
Podobnie jak jego przyjaciel, Bernard z Clairvaux, Wilhelm znał świetnie ich dzieła i potrafił korzystać z lekcji stylu oraz myślenia, jakie oni oferowali.
W szkole scholastyków
Przyszły opat Saint Thierry pochodził z możnej rodziny z Liege. Wykształcony w najlepszych ówczesnych szkołach katedralnych zyskał dużą biegłość w analizie tekstów filozoficznych i teologicznych. Mając ponad 30 lat, podjął decyzję o wyborze radykalniejszej ścieżki życia. Wstąpił do benedyktynów w Reims, by kilka lat później zostać opatem w Saint Thierry.
Read more:
Św. Pius X. Papież, który pozwolił dzieciom przystępować do Komunii
Wtedy coraz silniejsze są głosy mówiące o potrzebie reformy zakonu. Głównie chodzi o powrót do pierwotnego ideału, który stanowili Ojcowie Pustyni i opis ich życia zawarty w „Rozmowach z Ojcami” Jana Kasjana, oraz zasady zawarte w Regule św. Benedykta.
Dwunastowieczne opactwa nie były już jednak skupiskami pustelni czy klasztorami w głębi pustyni. Mnisi nie pracowali fizycznie, a przynajmniej nie wszyscy. Prawie nieustannie odmawiali psalmy – nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie konieczność nieomal stałej obecności w chórze uniemożliwiająca podejmowanie innych działań. Opactwa stały się synonimami bogactwa, zaś mnisi opanowali do perfekcji umiejętność omijania postów.
Cysters św. Bernard z Clairvaux w swojej krytyce obyczajów opactwa a Cluny kpi z liczby wymyślnych potraw z jaj, spożywanych zamiast mięsa. Do anegdoty przeszły też rozważania, czy przypadkiem kacze mięso nie jest równe rybiemu, skoro ten ptak tyle czasu spędza w wodzie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, iż zgodnie z mądrością Ojców Pustyni rozkład życia duchowego zaczyna się od ulegania obżarstwu, widzimy, że sytuacja była poważna.
Reforma
Kwestia potrzeby powrotu do pierwotnych ideałów mogła leżeć u podstaw przyjaźni obu wymienionych tu opatów. Wilhelm zresztą nie ograniczył się jedynie do ustnych czy pisemnych deklaracji. W 1131 r., na spotkaniu, czyli kapitule opatów z diecezji Reims, wraz z kilkoma popierającymi jego pragnienie zmian opatami przedstawił propozycje zmian.
Zostały one po dyskusji przyjęte i, jak wskazują źródła, wprowadzone w życie. Były bardzo wyważone – mnisi nie lubią rewolucji – mimo to spotkały się z ostrą krytyką ze strony opata z Albano, Mateusza. Nie było go na kapitule, co nie przeszkodziło mu w próbie podważenia wartości wysiłków Wilhelma.
On i popierający go przełożeni odpowiedzieli na zarzuty na kolejnym spotkaniu, ale Wilhelm już wcześniej miał dość zmagania się z ciężką materią benedyktyńskich przyzwyczajeń. Prosił nawet Bernarda o przyjęcie do cystersów, opat z Clairvaux jednak odmówił.
Read more:
Athos. Podglądamy codzienne życie w Republice Mnichów [zdjęcia]
Abelard
Wilhelm mimo to kilka lat później został cystersem – wstąpił do opactwa w Signy w 1135 r. Odegrał istotną rolę w sporze Bernarda z Abelardem, który to spór skończył się potępieniem poglądów tego ostatniego.
Źródła sugerują, że tak naprawdę to Wilhelm przygotował cystersowi amunicję w postaci argumentów i on pierwszy dostrzegł problem. Pokolenie później metoda badań wzorowana na tej Abelarda podbije uniwersytety, w XII w. widocznie było jeszcze na nią za wcześnie.
„Złoty list” i inne dzieła
Wilhelm z Saint Thierry długo był znany przede wszystkim jako autor biografii swojego przyjaciela „Vita prima Bernardi” oraz traktatu o tym, jak należy rozumieć obecność Chrystusa w Sakramencie Ołtarza.
Jego najgłębsze dzieła teologiczne mówiące w porywający sposób o dążeniu do Boga – „Złoty list” oraz „O miłowaniu Boga” – przypisano Bernardowi. Warto po nie sięgnąć, bo widać w nich jedno: pragnienie zjednoczenia z Chrystusem bez względu na koszt i głębokie zrozumienie dynamiki życia duchowego.
Ich autor marzył o tym, by być zapomnianym jako pisarz, i na wiele wieków tak się stało. Dziś, czytając jego dzieła, możemy przejrzeć się jak w lustrze w jego żarliwości w podążaniu za Bogiem i zapytać siebie, jak tam z naszą gotowością sprzedania wszystkiego, co mamy, i nabycia najdrogocenniejszej perły – jedności z Chrystusem.