To wielki krok do przodu w zrozumieniu wysiłku matek, które wychowały dużo dzieci, a na starość pozostają bez emerytury – tak prezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” Joanna Krupska skomentowała dla KAI pojawienie się projektu ustawy o emeryturach dla osób, które wychowały co najmniej czworo dzieci. Według rządu, ustawa weszłaby w życie 1 stycznia 2019 r.Propozycję wprowadzenia prawa do emerytury dla kobiet, które urodziły minimum czworo dzieci, nawet jeśli nigdy nie pracowały, wysunął rząd w kwietniu br.
W poniedziałek projekt ustawy o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym, autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
Co najmniej czworo dzieci
Ustawa ma wesprzeć osoby, które wychowały co najmniej czworo dzieci i nie nabyły prawa do emerytury lub takie, których emerytura jest niższa od najniższego świadczenia emerytalnego. Według resortu ustawa weszłaby w życie 1 stycznia 2019 r.
W uzasadnieniu do projektu ustawy ministerstwo rodziny wyjaśnia, że o świadczenie będą mogły ubiegać się kobiety, które skończyły 60 lat. W razie śmierci matki dzieci lub porzucenia prze nią dzieci, z prawa do świadczenia skorzystałby ich ojciec, który osiągnął 65 lat.
Takie emerytury wypłacać ma ZUS i KRUS. Ich wysokość nie będzie mogła być wyższa od najniższej emerytury. Przyznane świadczenie będzie rewaloryzowane, a środki na jego wypłatę będą pochodzić z budżetu państwa.
Czytaj także:
Emerytka do singielki: wszystko ma sens
Zdaniem Joanny Krupskiej, prezes Związku Dużych Rodzin “Trzy Plus”, projekt jest “ogromnie ważnym krokiem do przodu”, oznaczającym “zrozumienie przez rządzących i przez społeczeństwo, jak ważną rolę pełni matka, która wychowała dużo dzieci i jak bardzo niesprawiedliwe było dotąd to, że taka matka na starość pozostawała bez emerytury, chociaż pracowała w domu.
Mówimy tu o czworgu dzieciach, ale przecież są też matki, które wychowały sześcioro czy dziesięcioro dzieci i dokonywały wielkiego wysiłku, przez całe życie pracując w rodzinie, wychowując dzieci nieraz z wielkim poświęceniem i zaangażowaniem, a na starość pozostają zupełnie z niczym, bo nie zdążyły wypracować sobie pieniędzy należnych z tytułu uczestnictwa na rynku pracy – wyjaśniła w rozmowie z KAI Joanna Krupska.
Jak dodała, taka sytuacja oznaczała niesprawiedliwość nie tylko wobec samych kobiet, ale też całych ich rodzin.
Ich dzieci, oprócz tego, że wpłacają składki na system emerytalny dla całego społeczeństwa, to jeszcze dodatkowo muszą swoje mamy na starość utrzymać, bo one nie mają środków do życia – wytłumaczyła prezes ZDR “Trzy Plus”.
Według Krupskiej dostrzeżenie wartości pracy matek wychowujących większą liczbę dzieci jest “krokiem godnym pochwały i uznania”.
W sytuacji, gdy do tej pory nie było nic, to wycenienie tej pracy choćby na poziomie emerytury minimalnej, jest wielkim krokiem do przodu – powiedziała.
W 2016 r. portal Money.pl podał, że wkład pracy matek do polskiego PKB (sprzątanie, pranie, gotowanie i inne prace domowe) wynosi 25 mld zł miesięcznie, czyli 300 mld zł rocznie. Gdyby statystyczna Polka dostawała za to pensję, to co miesiąc inkasowałaby 2100 zł.
Czytaj także:
“Na emeryturze bym się zanudziła!” – mawiała 92-letnia chirurg