W KSM działa więcej chłopców niż dziewcząt. To rzadkie w Kościele zwanym żeńskokatolickim. Ksiądz przytacza świadectwo chłopaka, który pracuje w korporacji i powiedział mu: „Teraz sobie uświadamiam, jak dobre mamy szkolenia w KSM-ie. Na tych w pracy uczą mnie tego, co ja tu 10 lat temu słyszałem”.Rok 2018 na mocy decyzji Konferencji Episkopatu Polski został ustanowiony Rokiem Świętego Stanisława Kostki. Jest m.in. patronem Polski, młodzieży, ale też (wraz z bł. Karoliną Kózkówną) Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. To interesująca organizacja, która zajmuje się formacją młodzieżowych elit i apostolstwem. Przygotowuje młodych świeckich do życia w świecie, nie będąc „z tego świata”. Skąd wziął się KSM i co go wyróżnia?
Czytaj także:
Największy ruch małżeński w Kościele. To stąd ks. Blachnicki czerpał inspirację
Reaktywacja ruchu młodych po latach
Przed II wojną światową współczesny KSM funkcjonował jako „młodzieżówka” Akcji Katolickiej, pod nazwami: Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej. Były one podporządkowane Naczelnemu Instytutowi Akcji Katolickiej, prowadziły jednak własną działalność, posiadając swoje władze i strukturę organizacyjną.
Od początku obszarem pracy oprócz sfery religijnej była pomoc charytatywna oraz kultura, oświata i sprawy społeczno-patriotyczne. Po 1945 roku komuniści zakazali działalności Akcji Katolickiej, gdyż była sprzeczna z ideologią państwa socjalistycznego.
Ruch młodzieżowy odrodził się po 1989 r. (za sprawą ks. Antoniego Sołtysika), kilka lat przed reaktywacją Akcji Katolickiej. Przyjęto nową nazwę.
Pierwsze oddziały KSM powstały w archidiecezji krakowskiej. 10 października 1990 roku Konferencja Episkopatu Polski wydała dekret powołujący do życia KSM jako organizację ogólnopolską. Dziś, jak mówi mi ks. Rafał Buzała, asystent KSM w archidiecezji krakowskiej, stowarzyszenie liczy w Polsce ok. 20 tys. członków.
KSM-y w diecezjach podlegają biskupowi miejsca. Pracę ich koordynuje Krajowa Rada KSM. Prezydium Rady składa się z 5 młodych (członkowie organizacji mogą mieć 14-30 lat) świeckich i księdza, Asystenta Generalnego.
KSM: niesamowita przygoda
Ks. Buzała podkreśla, że bardzo ważne jest zaufanie duszpasterzy do młodych ludzi. Księża boją się czasem, że młodzi, w dodatku świeccy, nie będą odpowiedzialni. On myśli inaczej, bo przeszedł całą formację KSM-u jako świecki. Dopiero potem wstąpił do seminarium.
To zmienia perspektywę, podobnie działa to choćby w Opus Dei, gdzie księży „rekrutuje się” spośród wiernych Dzieła. Już po świeckim okresie formacji, kształcenia, a często i pracy zawodowej. Może to sposób na klerykalizację, o której mówi papież Franciszek?
„Jako nastolatek już byłem zainteresowany i w 1990 roku przyszedłem na pierwsze spotkanie w parafii w rodzinnych Strumianach” – opowiada ksiądz Rafał. Stwierdził, że to dla trochę starszych od niego. Rok odczekał.
Mówi: „KSM to dla mnie przede wszystkim niesamowita przygoda. Formalnie jestem asystentem diecezjalnym, ale w parafii w Strumianach najpierw byłem zwykłym członkiem, potem prezesem, bo w oddziałach i kołach są kierownictwa. To jest bardzo duży plus. Czuję stowarzyszenie od środka i od zewnątrz, jako świecki i jako duchowny”.
Dodaje, że zanim poszedł do seminarium był zastępcą sekretarza w Zarządzie Diecezjalnym. „Wtedy modliliśmy się o dodatkowego asystenta kościelnego, bo śp. ks. Antoni Sołtysik został asystentem generalnym, ogólnopolskim i musiał łączyć obie funkcje. Miał tych obowiązków mnóstwo. Jakbym wiedział, że się modlimy o mnie, to ciekaw jestem, czy bym się tak gorliwie modlił… Pan Bóg ma ciekawe pomysły” – śmieje się ks. Buzała.
Czytaj także:
Ruch Światło-Życie działa w Afryce. Nasi oazowicze realizują swoją misję
Praktyczne szkolenia
Według ks. Buzały dobrym przykładem skuteczności formacji były Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Zajmował się organizacją wolontariatu. Jak mówi z dumą, „młodzi z KSM-u świetnie się w tym odnaleźli”, jego prawą ręką była dawna prezes zarządu diecezjalnego.
Umiejętność pracy w strukturach organizacyjnych procentuje też w pracy w przedsiębiorstwie. Pomaga w zarządzaniu ludźmi. Ksiądz przytacza świadectwo chłopaka, który pracuje w korporacji i powiedział mu: „Teraz sobie uświadamiam, jak dobre mamy szkolenia w KSM-ie. Na tych w pracy uczą mnie tego, co ja tu 10 lat temu słyszałem”.
Sama miałam okazję się przekonać, jak radzą sobie liderzy KSM-u diecezji płockiej. Spotkałam ich 19 sierpnia w Rostkowie podczas uroczystości diecezjalnych Roku św. Stanisława Kostki. Są pewni siebie, elokwentni. Łączą duchowe z praktycznym. W ramach obchodów zorganizowano rowerowy „Rajd dla życia” przez 9 diecezji, z Zabawy do Rostkowa. Potem była całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu, a za dnia warsztaty: prawniczy, dziennikarski i taneczny.
KSM i św. Stanisław Kostka
Zapytałam ich o to, jak postrzegają patrona. Anna Błazińska cieszy się, że „dzięki obchodom możemy zerwać ze stereotypem Stasia świętego, wpatrzonego w niebo, ze złożonymi rączkami. Zamiast tego poznajemy Stanisława, odważnego chłopaka, wytrwałego i śmiało dążącego do celu”.
A czy w postaci z XVI wieku odnajdują się dziś młodzi? Według Sebastiana Szymańskiego z trudem, bo „postawił wysoko poprzeczkę. Od początku wiedział, czego chce. Moim zdaniem musiał bardzo dużo przepracować tego swojego powołania, dużo klęczał i się modlił. Rodzice nie chcieli go puścić do zakonu. Był u jednego przełożonego, ale go nie przyjął. Miał mnóstwo samozaparcia. W dzisiejszym świecie młodzież bardzo słabo zna siebie, co widać nawet po tym, jak często zmienia studia. Jeden kierunek, drugi, trzeci. Nie wiedzą, czego chcą od życia, a on wiedział. Dokonał wyboru i dążył do niego wbrew wszelkim przeciwnościom”.
Po czym dorzuca samokrytycznie: „My młodzi szybko się poddajemy, jesteśmy ludźmi efektu. Dziś się odchudzam, jutro chcę mieć 2 kg mniej. Młodzież nie umie być cierpliwa, pracować nad sobą i wszystko chciałaby od razu”.
“Wy to umiecie?” – pytam. I słyszę: „Nie, uczymy się tego od niego. Żeby być wytrwałym w dążeniu do celu, nie poddawać się i mieć marzenia. Kilka lat temu stwierdziłem, że lepiej nie marzyć, bo jak nie wyjdzie, to człowiek nie jest rozczarowany. A poznając św. Stanisława zauważyłem, że on marzył. O świętości. Szukał tego, co najlepsze, bo w tamtych czasach jezuici byli uważani za jeden z najdoskonalszych zakonów”.
Jak mówi ks. Buzała – w KSM działa więcej chłopców niż dziewcząt. To rzadkie w Kościele zwanym „żeńskokatolickim”. Może warto się przyjrzeć, jak oni to robią?
Czytaj także:
Specjalne modlitwy za wstawiennictwem św. Stanisława Kostki