Kościół u zbiegu dwóch ulic: Zakroczymskiej i Franciszkańskiej w szczególny sposób zapisał się w historii sierpnia 1944 roku. Zobaczcie zdjęcia!
W czasie Powstania cierpiał wraz z warszawiakami i stał się schronieniem dla uchodźców. Aż do samego końca, do ostatniej zbiorowej absolucji, udzielonej przez franciszkańskiego prowincjała grupie blisko 800 osób wyprowadzanej przez Niemców po kapitulacji Starówki. Tu odprawiono też pierwszą mszę świętą w lewobrzeżnej Warszawie w styczniu 1945 roku.
Kościół Stygmatów św. Franciszka i Sanktuarium św. Antoniego, bo o nim mowa, zawdzięcza swoje istnienie, przetrwanie i rozwój, w tym wiele ciekawych zabytków i jeden cudowny obraz, dwóm włoskim świętym i kilku polskim królom. Oraz wytrwałości i odwadze wielu franciszkańskich gwardianów i braci.
Franciszkanie w Warszawie – odrobina historii
Franciszkanie w Warszawie pojawili się dosyć późno, porównując z innymi polskimi miastami, bo w 1646 roku. Nie powinno to jednak dziwić, biorąc pod uwagę, że Warszawa dopiero od niedawna zyskiwała wtedy na znaczeniu, jako nowa siedziba dworu królewskiego.
Zgodę na osiedlenie się zakonu wydał król Władysław IV, dzięki zabiegom włoskiego franciszkanina, królewskiego kapelana i kapelmistrza o. Wincenta Scapity.
O. Scapita, związany już wcześniej z dworem króla Zygmunta III Wazy, odgrywał na nim szczególną rolę. Był spowiednikiem obu synów króla, w tym młodego Władysława, zanim jego podopieczny został monarchą. Kościołowi nadano tytuł św. Franciszka Serafickiego.
Pierwszy drewniany budynek został spalony jeszcze podczas potopu szwedzkiego. Kolejna świątynia, także drewniana, otrzymała od cechu malarzy dwa zacne dzieła Matthiasa Kargena: obraz “Stygmatyzacji św. Franciszka” i “Św. Antoniego i cudu z klękającym osłem”. Padewski święty umieszczony w prawym ramieniu transeptu szybko został otoczony kultem. Oba te obrazy możemy podziwiać do dziś.
Murowany kościół powstawał dość długo, pomimo finansowania ze strony króla Jana III Sobieskiego i Adama Kotowskiego, stolnika wyszogrodzkiego. Budowa była wspierana na dworze Sobieskiego ze strony dwóch kolejnych królewskich teologów, franciszkanów; o. Franciszka Biegańskiego i o. Rafała Grabi.
Jan III Sobieski zasiadał z braćmi w tutejszym refektarzu i podarował zakonowi cenne dary, m.in. obraz Matki Boskiej Pocieszenia i monstrancję.
Kamień węgielny położono w sierpniu 1679 roku. Nastały jednak niesprzyjające czasy, budowę przerywały częste przemarsze wojsk i szalejące epidemie, również tragiczne w skutkach dla klasztoru. Z ostatniej fali epidemii ocalał tylko jeden franciszkanin.
Czytaj także:
Czym się różnią franciszkanie od dominikanów? Nikt nie wytłumaczy tego lepiej niż… krowa!
Za panowania Augusta II na Zakroczymską wprowadzili się nowi zakonnicy i wznowiono prace.
Architekturę i wystrój kościoła tworzyli wybitni architekci i artyści końca XVII i XVIII wieku. Przechodził przez lata liczne metamorfozy, szczególnie jego fasada, gdy kolejno pracowali przy nim architekci Giovanni Battista Ceroni, Antoni Solari, Karol Bay i znakomici Jan i Jakub Fontanowie.
W 1737 roku, po przeszło pięćdziesięciu latach od położenia kamienia węgielnego, świątynia doczekała się konsekracji.
Kiedy w połowie osiemnastego wieku sprowadzano relikwie św. Witalisa, rzymskiego męczennika, do dziś tutaj przechowywane, odbyła się z tej okazji niezwykle uroczysta procesja. Oficerowie gwardii koronnej w obecności samego Króla Augusta III i królowej Marii Józefy wnosili trumnę z relikwiami zatopionymi w woskowej figurze. Wszystko to jeszcze w rokokowej oprawie architektury Jakuba Fontany.
Późniejsza, najnowsza fasada kościoła, dzieło Józefa Borettiego, nawiązujące do stylu klasycystycznego, przetrwała do dziś. Ufundowała ją rodzina Lubomirskich, której herb umieszczono na frontonie.
Po III rozbiorze zamieniono klasztor na dom kary dla kleru, po czym utworzono kolejno akademię duchowną, ochronkę dla dzieci, kościół garnizonowy dla katolików w armii carskiej, by ostatecznie po powstaniu styczniowym klasztor zlikwidować.
Franciszkanie powrócili na warszawskie Nowe Miasto w 1919 roku. Przed II wojną światową mieściła się tu siedziba zarządu prowincji franciszkańskiej.
Czytaj także:
Nie tylko Warszawa i Łódź. Ile gett stworzyli Niemcy w okupowanej Europie?
Warszawski kościół franciszkanów. Schronienie podczas Powstania
W czasie Powstania Warszawskiego w samym kościele, klasztorze i jego podziemiach ukrywały się setki osób, do tysiąca ludności cywilnej. Ponad dwa tysiące pocisków różnego kalibru uderzyło w klasztorne zabudowania podczas trwania walk o Stare i Nowe Miasto.
Położenie klasztoru uczyniło z niego naturalne zaplecze na tyłach ostrzału i głównych powstańczych bastionów Starówki. Ojcowie Franciszkanie przygarniali pod swoje dachy napływających uchodźców. Oddając im do dyspozycji całą swoją klasztorną przestrzeń, kościół, piwnice i to, czym mogli się jeszcze podzielić: ubrania, sienniki, żywność. Przygotowywali zbiorowe posiłki z franciszkańskich zapasów, gotując zupy w klasztornych kotłach służących dawniej do prania.
Codziennie żywiło się tutaj ok. pół tysiąca osób. Gotowano zawsze pod osłoną nocy, gdyż najmniejszy ruch dostrzeżony w ciągu dnia mógł narazić klasztor i jego podopiecznych na atak artylerii. Bombardowania mimo to trwały nieustannie. Część murów ścian kościoła pozostała nienaruszona, dzięki czemu przetrwało wiele przytulonych do nich dzieł, lecz większość stropów została zarwana.
Czytaj także:
Pięć dowcipów o zakonnikach, czyli bitwa na cięty humor
Cudowny św. Antoni i tragiczna eksplozja
Ojcowie Franciszkanie na polecenie prowincjała usiłowali zdjąć i ukryć obraz świętego Antoniego w bezpiecznym miejscu. Okazał się jednak zbyt mocno osadzony w konstrukcji ołtarza. Święty najwyraźniej nie pozwolił się przenieść. Nawet wówczas. kiedy pocisk armatni przebił na wylot mur, przy którym stał ołtarz i zdruzgotał nastawę ołtarzową, sam obraz pozostał nietknięty.
Na jednym z historycznych zdjęć z archiwum oo. Franciszkanów widać, jak br. Benigny Murlinkiewicz, ówczesny zakrystian i opiekun ołtarza, klęczy przed ocalałym świętym Antonim.
Najtragiczniejszym momentem podczas Powstania było zrzucenie na kościół bomby lotniczej w dniu 30 sierpnia 1944 roku, o godzinie 16.
Przeszyła sklepienie prezbiterium i eksplodowała wewnątrz kościoła, niszcząc wszystko co było w jej zasięgu. Rozerwała absydę, ołtarz główny i posadzkę. W piwnicach ukrywało się wówczas 48 osób. Większość tego bombardowania nie przeżyła. Podczas całonocnej akcji ratunkowej udało się odkopać 8 osób. Zmasakrowane szczątki pozostałych wydobyto i pochowano dopiero pół roku później.
Jedno z pomieszczeń konwentu zamieniono podczas Powstania na punkt opatrunkowy, w którym pomagały jako pielęgniarki siostry tercjarki i do którego nieustannie znoszono rannych. Lżej rannych umieszczano później w piwnicach. Pozostałych w szpitalach polowych.
Posługa duszpasterska
Już na początku sierpnia do jednego z pomieszczeń w piwnicach przeniesiono Najświętszy Sakrament. Franciszkanie z Zakroczymskiej pełnili niestrudzoną posługę duszpasterską wśród uchodźców na Nowym Mieście. Spowiadali, udzielali komunii św., wspierali cierpiących obecnością i rozmową. Nie tylko w klasztorze, ale też w pobliskich szpitalach, schronach, piwnicach. Odprawiali msze święte w różnych miejscach, również w podziemiach pobliskiej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
Gdy Niemcy wyprowadzali po kapitulacji 800 osób ze Starówki (bezwzględnie rozprawiając się ze wszystkimi rannymi), ówczesny prowincjał o. Maurycy Madzurek udzielił wszystkim zbiorowego rozgrzeszenia.
31 sierpnia, wraz z ludnością cywilną internowano oo. franciszkanów. Nie zostali deportowani do Rzeszy dzięki wstawiennictwu posługujących w Pruszkowie niemieckich sióstr zakonnych z Czerwonego Krzyża. Mogli bezpiecznie przenieść się do Niepokalanowa.
Kościół po upadku Powstania został prawdopodobnie zrabowany przez Niemców. Zakrystia i przyległy skarbiec utraciły swoje cenne zbiory. W tym monstrancję podarowaną przez Jana III Sobieskiego. Archiwum klasztorne zostało całkowicie zniszczone, w wyniku spalenia i rabunku.
21 stycznia 1945 roku u stóp świętego Antoniego, który nigdy nie opuścił ołtarza na Zakroczymskiej i cudownie przetrwał bombardowanie, odprawiono mszę świętą. Pierwszą Eucharystię po wyjściu z Warszawy niemieckiego okupanta.
Czytaj także:
Przywlokłeś mnie tutaj, to teraz się o mnie martw! Moje przygody ze św. Antonim
Kościół św. Franciszka współcześnie
Kościół Stygmatów św. Franciszka i Sanktuarium św. Antoniego zachował nie tylko cenne wizerunki dwóch swoich wielkich świętych. Pomimo burzliwych losów i dotkliwych zniszczeń ma wiele innych ciekawych zabytków, które warto zobaczyć, udając się na Nowe Miasto.
Obecnie można obejrzeć w świątyni wystawę o losach kościoła podczas Powstania i powojennej odbudowy.
Czytaj także:
Najpiękniejsze kościoły w Polsce. Wybór naszych Czytelników (cz. 2)