Często słyszę zdanie: ,,Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu”. Całkowicie się z nim zgadzam. Jednak jakie znaczenie może ono mieć w relacji małżeńskiej?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kiedy myślę ,,PARA”, wyobrażam sobie zakochanych w sobie młodych ludzi, dziewczynę i chłopaka. Ich pierwsze spotkania, rozmowy, skradzione ukradkiem, ale zamierzone całusy. Wspólne wygłupy, oglądanie zachodów słońca i witanie uśmiechem poranków nad Wisłą, i te motyle w brzuchu, całe ich tysiące! Później przychodzi do mnie refleksja i zadaje sobie pytania. Gdzie znajduje się w tym wszystkim miejsce dla Boga? Czy możliwe jest zbudowanie pięknej i prawdziwej relacji bez Niego? Jaki jest sens w kochaniu Stwórcy, jeśli mogę obdarzyć miłością realnego człowieka?
,,… że cię nie opuszczę, aż do śmierci”
Sezon ślubny trwa w pełni. A ja chwytam okazję i zachwycam się nią. Okazję, by być na ślubach osób mi bliskich. Wysyp tych wzniosłych uroczystości sprawia, że mogę przypatrywać się zakochanym, w najważniejszym dla nich dniu. Wchodząc do kościoła, w przeciwieństwie do młodej pary, nie mam w głowie pytań dotyczących gości, przygotowań, ani nawet tego, czy rosół nie wystygnie zanim ksiądz skończy kazanie. Mam czas, by obserwować.
Co dostrzegam? Podczas trwania mszy św. są dwa momenty, kiedy narzeczeni odwracają się do siebie twarzą. Pierwszy to ten, gdy kapłan przewiązuje im ręce stułą i wybrzmiewają słowa uroczystej przysięgi małżeńskiej. Drugi to symboliczne nałożenie obrączek przez męża i żonę. Całą resztę tego cennego, zazwyczaj wyliczonego co do minuty czasu narzeczeni, a później nowożeńcy powinni przeznaczyć na wpatrywanie się w najświętszy sakrament, przed którym właśnie stoją.
Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie odnalazłam, słuchając jednego z kazań ks. Piotra Pawlukiewicza. Powiedział, że małżeństwo jest po to, by się zakochać w Panu Bogu, a nie w żonie czy w mężu. Bo jeśli się ktoś zakocha w Panu Bogu, to automatycznie zakocha się też w żonie czy mężu. Te słowa sprawiły, że zrozumiałam, dlaczego tak dużo słyszę ostatnio o kryzysie małżeństwa…
Problem współczesnych małżeństw
Obecnie w Polsce rozwodzi się co czwarte małżeństwo, tak mówią badania. Argumenty padające na sali sądowej bywają różne – od niezgodności charakterów, przez zdradę, aż do zarzutu egoizmu, materializmu czy hedonizmu wobec drugiej strony. Skąd biorą się kłótnie i kryzysy w małżeństwie? Od czego się zaczynają?
Myślę, że żyjąc we dwoje i TYLKO we dwoje, problemy zaczynają się od naszego JA. Nowożeńcy, którzy mimo zawarcia związku małżeńskiego nie zapraszają do niego Boga, są skupieni tylko na sobie. Dla żony liczy się tylko mąż, dla męża tylko żona. Następuje między nimi totalne sklejenie, nie widzą poza sobą świata. Często nie ma w nim miejsca nawet dla dzieci, bo wtedy musieliby stać się w pewien sposób ,,rozerwalni”, bardziej skoncentrowani na kimś poza sobą.
Przy takim podejściu prędzej czy później może dojść do zgrzytów i relacja napędzana złością oraz ranami zaczyna się psuć. Niestety, trudno jest odbudować dom, który nie posiadał nigdy fundamentu. Dlatego często dochodzi do dramatu, jakim jest rozwód…
Mój numer jeden
W nieustannym biegu za dobrami materialnymi i w gąszczu kłamstw medialnych, na temat obrazu rodziny oraz małżeństwa pragnę napisać o moim numerze jeden. O mojej motywacji, największej nadziei oraz wsparciu, którym jest Bóg. Uważam, że zaproszenie Go do związku tworzonego przez mężczyznę oraz kobietę jest niezbędne, by budować trwałą i wartościową relację.
Już na początku każdego związku, nowo powstała para powinna poruszyć temat hierarchii zasad, wg których pragnie żyć i realizować swoje powołanie. Nie bój się tej rozmowy, ani odtrącenia! Może ona być trudna, ale jest bardzo potrzebna! Mogę się założyć, że słowa: ,,Jesteś dla mnie ważny, ale w moim życiu jest ktoś jeszcze. On jest najważniejszy, to Bóg. Będę z Nim do końca życia. On jest moim numerem jeden” staną się naturalną selekcją. Pozwolą one wyłonić z grona twoich adoratorów pobożnych i wartościowych mężczyzn.
W końcu, jak śpiewała Wiola Brzezińska, w jednej z piosenek ,,jako druga po Bogu pragnę tu być”. Jej słowa odnoszą się do serca mężczyzny, którego gospodarzem powinien być Jezus Chrystus. Również ty powinnaś zająć w nim dopiero (albo aż) drugie, zaszczytne miejsce 😉
Dziękuj i uwielbiaj Boga
Poza stawianiem w swoim życiu Boga na pierwszym miejscu, pamiętaj również, że masz Mu za co dziękować, więc dziękuj! Uwielbiaj Go i zapraszaj do swojej codzienności. Bez względu na to, czy budujesz relacje z innymi ludźmi jako żona, przyjaciółka, córka, wolontariuszka lub siostra. Pozwól Stwórcy zająć pierwsze, zaszczytne miejsce w twoim sercu i ciesz się każdą chwilą, którą od Niego otrzymujesz! Na Bogu zawsze możesz polegać.
Czytaj także:
Zamartwianie się – choroba, która odbiera kobietom szczęście
Czytaj także:
Mężczyzna do kobiet: podpowiem wam, jak się z nami dogadać
Czytaj także:
Eksperyment pewnej mamy. Czy udało jej się znaleźć dżentelmena?