Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ernest Hemingway miał napisać historię złożoną zaledwie z sześciu słów.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
I choć jest to jedynie miejska legenda, to dobrze pokazuje istotę flash fiction, czyli mody na opowiadanie historii składającej się z jedynie kilkuset albo nawet kilkudziesięciu słów.
Według legendy słynny pisarz założył się w knajpie (w niektórych wersjach podana jest nawet nazwa jednej z modnych, nowojorskich restauracji) z kolegami o to, że napisze bardzo smutną i poruszającą historię w zaledwie sześciu słowach. Wszyscy wyłożyli na stół po dziesięć dolarów, Hemingway wyjął pióro i na skraju serwetki naskrobał treść, po której wszyscy bez wahania oddali mu pieniądze:
„Sprzedam buciki dziecięce, nigdy nie używane” (ang. “For sale: baby shoes, never worn”).
Historia, której nie było
Sęk w tym, że podobna historia pojawia się po raz pierwszy w artykule jednej z amerykańskich gazet w 1910 roku. Słynny pisarz miał wtedy jedenaście lat i raczej daleko mu jeszcze było do legendy literatury. Z kolei po raz pierwszy wersja, która przyznaje mu autorstwo poruszającej historyjki, pojawia się w pewnym poradniku dla pisarzy w 1991 roku – czyli trzydzieści lat po jego samobójczej śmierci. Bez dwóch zdań mamy więc do czynienia z miejską legendą. Była zresztą ona parodiowana: w jednym z amerykańskich pism satyrycznych pojawia się historia, w której młoda matka umieszcza ogłoszenie „sprzedam wózek dziecięcy, nigdy nieużywany”. Gdy ktoś próbuje pocieszać kobietę, ta odpowiada, że nie o to chodzi – po prostu wózek przeznaczony był dla jednego dziecka, zaś na świat przyszły bliźniaki…
Nie zmienia to jednak faktu, że cała historia jest doskonałym przypadkiem zjawiska o nazwie flash-fiction.
Twitteratura i flash fiction
Flash ficton to próba ujęcia sensownej historii w jak najmniejszej liczbie słów lub znaków, tak by dało się to przeczytać jednym tchem. Choć najstarsze przypadki flash fiction możemy zaobserwować już w starożytności (choćby krótkie i wyposażone w jasny morał Bajki Ezopa), to prawdziwą furorę zrobiły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, gdy szum medialny stworzył lukę dla wyrazistych i krótkich opowieści. Szczególnie ciekawe wydaje się na tym tle zjawisko znane jako „Twitteratura” (ang. Twitterature) czyli umieszczanie historii w ramach jednego tweeta (280 znaków od 2017 – wcześniej jedynie 140).
Nie ulega jednak wątpliwości, że w tak krótkim tekście ciężko jest napisać coś naprawdę poruszającego. Dotyczy to też pseudohemingwayowskiej „historii w sześciu słowach”. Powiedzmy sobie bowiem szczerze: na ile ta historia byłaby poruszająca, gdybyśmy umieścili ją w kontekście ogłoszeń w gazecie, bez całej otoczki mówiącej o zakładzie i wskazujących nam, jak powinniśmy ją interpretować?
Czytaj także:
Jak sowieccy inżynierowie odnaleźli „Wrota do piekła” w Turkmenistanie
Czytaj także:
Dziewczynka, której ciało znaleziono w trumnie po 140 latach
Czytaj także:
7 kleryków poszło do baru. Najpierw ich wyrzucono, potem nazwano piwo na ich cześć