Jeden z głuchoniemych, Witold Wroczyński, został złapany w urządzonej przez Niemców obławie. Torturowany na Pawiaku, a następnie zesłany kolejno do Auschwitz i Buchenwaldu wsławił się heroiczną postawą.
„Nie musisz słyszeć, by walczyć z wrogiem,
nie musisz słyszeć, by walczyć o swój dom,
nie musisz słyszeć, by za innych skoczyć w ogień,
gdy serce bije głośniej od bomb”.
Tak 9 lat temu nawijał raper Pjus w udostępnionym z okazji 65. rocznicy Powstania Warszawskiego utworze „Głośniej od bomb”. Pjus, sam borykający się z utratą zdolności słyszenia (nagrał płytę jako pierwszy na świecie człowiek z „cyfrowym słuchem”), przypomniał w ten sposób młodym słuchaczom pewien niezwykły powstańczy epizod, o którym niekoniecznie mogli oni przeczytać w podręcznikach.
Pluton Głuchoniemych z placu Trzech Krzyży
Historia Plutonu Głuchoniemych nie rozpoczęła się jednak z 1 sierpnia 1944 r., a już na cztery lata przed Godziną „W”, w ówczesnym Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych (dziś to po prostu Instytut Głuchoniemych) na warszawskim pl. Trzech Krzyży. Instytut ten, założony w 1817 r. przez pijara, ks. Jakuba Falkowskiego, już wcześniej zresztą znany był z patriotycznej i religijnej formacji swych podopiecznych.
Podziemną działalność pod niemiecką okupacją jego podopieczni rozpoczęli w r. 1941 z inicjatywy i pod opieką konspiratora Związku Walki Zbrojnej, ppor. Wiesława Jabłońskiego ps. „Łuszczyc”, który odpowiadał w placówce za nauczanie wychowania fizycznego. W szkoleniu oddziału w zakresie posługiwania się bronią brał udział również jego późniejszy dowódca, weteran wojny polsko-bolszewickiej i III Powstania Śląskiego, st. sierż. Edmund Malinowski ps. „Mundek”, również nauczyciel w Instytucie.
To jego mieszkanie stało się zresztą głównym lokalem konspiracyjnym oddziału. Zanim jednak kolejni podopieczni Instytutu mogli wejść do grupy (przed Powstaniem ok. 20-osobowej), musieli, jak wszyscy inni konspiratorzy, złożyć przysięgę, którą odbierano od nich w języku migowym.
Odwaga głuchoniemych
Do zadań podopiecznych warszawskiego Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych należało m.in. przewożenie podziemnej prasy, broni i dokumentów, co status osoby głuchoniemej znacząco ułatwiał. Posiadając stosowne legitymacje i opaski z napisem „Taubstumm” (głuchoniemy) pozostawali oni poza zainteresowaniem niemieckich okupacyjnych służb.
Powstanie Warszawskie Pluton Głuchoniemych rozpoczął pod komendą ppor. Jabłońskiego, ale po kilku dniach, gdy Jabłoński przeniesiony został do oddziałów walczących na Czerniakowie, dowództwo nad jednostką przejął st. sierż. Malinowski. W jej skład wchodziło w tym czasie ok. 50 osób, w tym, zależnie od okresu, od 26 do 33 niesłyszących (w momencie wybuchu walk 29). Opiekę duchową nad żołnierzami sprawował ks. prał. Jan Kuczyński, który niemal całe swoje duszpasterskie życie poświęcił pracy z osobami głuchoniemymi w Instytucie.
Początkowo Pluton przeznaczony był do służby pomocniczej – gaszenia pożarów, sprzątania, odgruzowywania, budowy barykad i podziemnych przejść, a jego uzbrojenie stanowiły jedynie nieliczne granaty. Oddział odpowiadał również za opiekę nad rannymi (w oddziale były m.in. 3 niesłyszące sanitariuszki) i aprowizację. Wedle wspomnień świadków, zawartych w poświęconym Plutonowi filmie „Eksplozja ciszy”, głuchoniemi wykazywali się w swej służbie niezwykłą odwagą, zgłaszając się do prac w budynkach, do których inni nie chcieli wchodzić w obawie przed zawaleniem.
Czytaj także:
Nie widzą, nie słyszą i nie mówią. Ale dzięki przyjaciołom są wiernymi kibicami! [wideo]
Odbicie Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych
Pierwszą dużą akcją Powstania, w której żołnierze oddziału wzięli swój udział, było zdobycie „Soldatenheim” (Domu Żołnierza) mieszczącego się w Gimnazjum im. Królowej Jadwigi przy pl. Trzech Krzyży, przy którym znajdował się również budynek Instytutu. W budynku tym, a także w pobliskim kinie „Napoleon” i na okolicznych ulicach głuchoniemi, wraz ze swoimi słyszącymi kolegami, pełnili następnie służbę wartowniczą.
2 września 1944 r. wraz z innymi żołnierzami batalionu „Miłosza” członkowie Plutonu wzięli udział w spektakularnej akcji zdobycia budynku YMCA (obecnie Kwatera Główna ZHP przy ul. Konopnickiej). W trakcie tego szturmu poległa zresztą jedna z głuchoniemych sanitariuszek, Celina Kiluk. W kolejnych dniach żołnierze oddziału w dalszym ciągu pełnili wartę, uczestnicząc, w trakcie wycofywania się, w licznych starciach z Niemcami.
Po upadku Powstania większość głuchoniemych żołnierzy wydostała się z miasta wraz z ludnością cywilną. Do obozu jenieckiego (stalagu X B Sandbostel), prócz st. sierż. Malinowskiego trafiło 9 z nich, aczkolwiek dwóch nieletnich wkrótce zwolniono. Pozostali przeniesieni zostali następnie do obozów pracy przymusowej w zakładach przemysłowych w Hanowerze, gdzie doczekali wyzwolenia przez zachodnich aliantów, i w komplecie wrócili do kraju.
Na zakończenie warto wspomnieć jeszcze, że oddział stworzony przez „Łuszczyca” i „Mundka” nie był pierwszą konspiracyjną komórką w okupowanej Warszawie. Wcześniej, próbę zawiązania podobnej grupy na Mariensztacie podjął głuchoniemy Witold Wroczyński, który jednak złapany został w urządzonej przez Niemców obławie. Torturowany na Pawiaku, a następnie zesłany kolejno do Auschwitz i Buchenwaldu, przeżył on jednak wojnę nie wydawszy nikogo ze swych kolegów.
Czytaj także:
S. Chmielińska, sanitariuszka z Powstania: Po śmierci Danki klęłam jak szewc
Czytaj także:
Kebab, taxi i Myszka Mickey. Powstańcy na tle dzisiejszej Warszawy [galeria]