Wakacje: piasek, góry i las. A może: kielnia, pędzel i drabina? Wszak sezon remontowy w pełni. Niezłym pomysłem jest wykorzystanie na to wakacyjnych miesięcy, dłuższego dnia, kawałka urlopu. Przy okazji to może być niezły remont dla własnej pamięci i tożsamości.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Panie kierowniku, zdzieramy podłogę!
Pamiętam opowieść znajomego, który kupił mieszkanie w warszawskiej kamienicy. Dom z duszą. Taka decyzja ma swoje konsekwencje – trzeba przebrnąć przez etap doprowadzenia starego wnętrza do użyteczności. Pal licho malowanie czy nawet kładzenie nowych płytek w łazience. „Podłoga do niczego, trzeba zdjąć i skuć posadzkę”. Jak trzeba, to trzeba. Ale pod taką podłogą można znaleźć… stare dokumenty. Albo pamiętnik sprzed pół wieku. Tak, to rzeczywiście było mieszkanie z duszą.
“Rzeczy, których nie wyrzuciłem”
Marcin Wicha stanął przed możliwością takiego mentalnego remontu w momencie śmierci swojej matki. Książki. Mnóstwo książek. A z każdą związana jakaś historia, wspomnienie. I inne rzeczy – ot, choćby lampa ze sklepu z używanymi (!) rzeczami czy przywożone z wakacji kamienie abo wycinki kulinariów ze starych gazet.
Kiedy w księgarni sięgałam po książkę „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” zupełnie nie miałam świadomości, co mnie czeka. Intymna opowieść, rekonstrukcja obrazu bliskiej osoby dzięki przedmiotom, które ją otaczały. To truizm, jednak niezmiennie przejmujący: ile rzeczy jest w stanie nas przeżyć. I ile o nas powiedzieć. Paszport Polityki 2017 zasłużony – bez sentymentalizmu, krótkimi, wręcz żołnierskimi zdaniami, a jednak czule. A do tego osobista historia na tle historii wielkiej, wspólnej. W końcu każdy z nas jest dzieckiem swoich czasów.
Czytaj także:
Jakie są symptomy, że twoje małżeństwo może być zagrożone?
Tylko guziki nieugięte
A jeśli zostanie po nas tylko guzik, jaką historię opowie? Takie pytania być może zadawała sobie Anna Król, pisząc „Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie”. W Stawisku, majątku ziemskim Iwaszkiewiczów (obecnie muzeum), zajrzała do szaf, gablot i szuflad skrywających tuziny, jeśli nie setki nieoficjalnych eksponatów. O czym świadczą poplamione krawaty, jakie zapiski znalazły się na marginesach książek, czy w starych szklanych pojemnikach czuć jeszcze zapachy perfum? Te wszystkie drobne (i większe, jak garnitury i płaszcze) świadectwa materialne posłużyły autorce do stworzenia pięknej opowieści o jednym z najważniejszych pisarzy XX wieku.
A jednak po nas coś zostanie
Po moim tacie zostało niewiele pamiątek. Nie był typem zbieracza – kolekcjonera. Niewiele czytał. Pamiętam go przeglądającego „Motor”, ale nie zbierało się u nas gazet. Wędrowały na makulaturę. Za to przy okazji gruntownych porządków natrafić można było na stare dokumenty. Gdy byłam kilkuletnim dzieckiem, przedmiotem wielkiego pożądania był specjalny kuferek, w którym rodzice trzymali różne ważne papiery. Jedną z pamiątek po tacie jest bazowa odznaka „Wzorowy kierowca”. Bardzo ją lubię. Dopowiadam sobie zawsze pół żartem, pół serio, że coś po tacie mam – jako jedyna z rodzeństwa zdałam egzamin na prawo jazdy za pierwszym podejściem!
Mama mówi, że niebawem mój rodzinny dom czeka nowy remont, bo będzie wymiana instalacji. Ciekawe, co przy okazji zatrzyma naszą uwagę i jaką historię opowie?
Czytaj także:
Jak nauczyć dzieci, że mniej znaczy więcej? 10 konkretów od ekspertów
Czytaj także:
Jak zaoszczędzić na wakacje? Jak nie zbankrutować w podróży? Poznaj kilka trików podróżników