Dominikanie, jezuici, franciszkanie mają sobie właściwy charyzmat. Czy małżonkowie, jako jedno ciało, domowy Kościół, mogą mieć podobne charyzmaty, a może prościej: określone przesłanie dla świata? Jestem przekonana, że tak właśnie jest. Biorę pod lupę cztery małżeństwa związane z Aleteią i próbuję wskazać ich przesłanie dla świata. Charyzmat to „typ wrażliwości religijnej, wyróżniający daną osobę od otoczenia”. Pewne jest, że charyzmaty posiadają poszczególne zakony. W charyzmacie dominikanów jest głoszenie, franciszkanów służba ubogim, jezuitów obrona wiary i szerzenie nauki chrześcijańskiej. Oczywiście, o ile charyzmaty się nie zmieniają, zmieniają się sposoby ich realizacji. Kiedy w końcu przejrzymy całą gamę świętych, widzimy, że każdy z nich wnosi coś nowego, rzuca na wiarę i miłość nowe światło, z czego my, jako Kościół możemy korzystać.
Rodzi się pytanie: czy małżonkowie, jako jedno ciało, domowy Kościół, mogą mieć podobne charyzmaty, czy może prościej: określone przesłanie dla świata? Jestem przekonana, że tak właśnie jest.
Jakie zatem mogą być <typy wrażliwości religijnej, wyróżniające małżeństwo>? Tu nie ma jednego przepisu. Ile małżeństw, tyle może być i wrażliwości. Mogą mieć one wspólny mianownik, jednak być zupełnie inaczej realizowane, zgodnie ze stylem tylko danego małżeństwa.
Kiedy patrzę na małżeństwa związane choćby z Aleteią, już po kilku ich tekstach, ale i spotkaniach z nimi, rozmowach, wiadomościach wysuwają mi się z nimi określone skojarzenia. Co niosą światu?
Małżonkowie od radosnego uśmiechu
Nieraz pewnie słyszeli: „życie was jeszcze nauczy. Ten uśmiech zniknie wam z twarzy”. Oni jednak konsekwentnie z radością mówią: „małżeństwo jest boskie!”. Wśród zmęczenia po nocnych karmieniach i płaczach małych dzieci i tak z pewną nutą szaleństwa, które może chyba tylko z Boga wypływać, oni dalej się uśmiechają.
Monika i Marcin Gomułkowie. Młodzi, piękni, radośni i zapatrzeni w rodzinę. Dają jasny przekaz, że rodzina i małżeństwo to powód do radości i uśmiechu. I pewnie, że u nich są dni, kiedy o uśmiech trudno, ale podnoszą się z tego, by dalej jaśnieć i zachęcać innych, by szukali radości w rodzinie. Nie można im zarzucić, że są oderwani od rzeczywistości, że „nie znają życia”. Świadomi tego, gdzie są i co może ich spotkać, z prostotą słuchając innych.
Małżonkowie od cudnej codzienności
Codzienność nie jest jednostajna i uporządkowana, misternie dopracowana jak zdjęcia z Instagrama. Jest gwarno, często wręcz głośno, ale może być radośnie i szczęśliwie. Może być w końcu refleksyjnie, z zapatrzeniem w oczy, by i tak przyprawić to szczyptą szaleństwa. Codzienność nie musi być smutna i „szarobura jak deszczowa jesień”.
To jest dla mnie przesłanie Natalii i Maćka Białobrzeskich. Wśród dylematów, problemów ta para zdaje się przechodzić w pancerzu, śmiem twierdzić (może górnolotnie) z miłości. Natalia całość dopełnia: Nie musisz być umalowana, ubrana pod kolor kwiatków, które stoją obok, by zrobić zdjęcie, które doda energii światu. Nie musisz w końcu robić wszystkiego „jak inni”, możesz być mamą w domu, która nie posyła dzieci do przedszkola, „by już odpocząć”, a jednak – lub raczej – dzięki temu rozkwita.
Małżonkowie od głębokiego spojrzenia
Są ludzie, których spotykasz i wiesz, że mają jakąś tajemnicę. I mimo że wcale nie starają się na siłę niczego ukrywać, to tajemnica jest po prostu w nich. A to przyciąga i prowokuje wewnętrzne pytania, zmusza do refleksji. Czujesz spokój i pokój, jakich inni nie mają. Jak zdobyć to, co mają oni?
I taką zachętę do poszukiwania głębiej i dalej niosą Dorota i Kamil Szumotalscy. Jeśli szukasz osób, które umieją słuchać i nie wrzucą ci na barki siebie: “Uważam, że musisz w tej sytuacji…”, to jest dobry adres. Z takimi ludźmi wystarczyłoby mi po prostu spotkanie, bez rozmów o wielkich rzeczach i o tym, jak ratować świat. Po byciu z nimi wychodzi się silniejszym.
Małżonkowie prawdy
Jeszcze kilka dni temu pewnie przy tym małżeństwie pisałabym o świadectwie, jakie dla mnie wypływa z każdej od nich wiadomości. Czasami czytam taką wiadomość dwa razy, by nasycić się ich wiarą i myślę sobie: „Jak się cieszę, że to czytam”. Są dni, kiedy wspomnienie takiego małżeństwa ratuje moje patrzenie na życie. Dziś dla mnie jest to ewidentnie małżeństwo prawdy. Nie kreują wizerunku sielanki, braku problemów, ale wręcz przeciwnie, z pokorą i szczerością wyznają, że także przeżywają trudności. I to nie tylko, gdy one miną, ale gdy trwają.
Iwona i Maciek Jabłońscy napisali, że przeżywają kryzys, by innych zachęcić, by nie zostawali z tym samym. Dopiero wtedy zauważyłam, że <prawda> to cecha wspólna każdej naszej konwersacji – bez udawania, cukierkowania, ale z wiarą, nadzieją i ogromnym szacunkiem. Wywarło to na mnie duże wrażenie.
Przesłanie z innej strony
Każdy może spojrzeć na dane małżeństwo i zauważyć zupełnie coś innego, inaczej odebrać to, co niosą światu. Przyznaję, że małżeństwa, które opisałam, nie są tymi, które spotykam na co dzień (niestety). Wszystkie spostrzeżenia są subiektywne, uchwycone z krótkich spotkań, rozmów, wiadomości.
Pisząc ten tekst, zastanawiałam się, co jest przesłaniem małżeństwa Marleny i Łukasza Paliwodów. Myślę, że przesłanie łatwiej jest uchwycić ludziom z zewnątrz. Bo dla Białobrzeskich normalnością jest to, jak żyją w codzienności, dla Gomułków ich uśmiech i radość, dla Jabłońskich ich wiara, a dla Szumotalskich ich pokój i ciepło.
Jakie jest przesłanie twojego małżeństwa dla ludzi wokół? Co wnosicie w miejsce, w którym mieszkacie? Wsłuchaj się w to, co inni o was mówią, za co wam dziękują, czego u was szukają.
Read more:
Ojciec Dolindo do żon: mąż to pierwsza dusza, którą musisz zdobyć dla Jezusa
Read more:
To jedno proste pytanie uratowało moje małżeństwo
Read more:
Przeżywamy małżeński kryzys. I mówimy: nie wstydźcie się prosić o pomoc!