Bóg często żartuje wprost – doświadczyłem tego na rekolekcjach ignacjańskich. Człowiek siedzi w ciszy, dialoguje z Bogiem, a On nagle rozśmiesza mnie do łez – mówi Michał, współtwórca Jelenichjaj. O tym, czy Pan Bóg ma poczucie humoru, jak potrafi rozbawić na rekolekcjach ignacjańskich, a także o tym, co drzemie w duszy kabareciarza i jak świadczyć w środowisku artystów – z twórcami kanału Jeleniejaja – Piotrem Jeleniem i Michałem Floriańczykiem – rozmawiają Karolina i Maciej Piechowie.
Karolina i Maciej Piechowie: Czy Pan Bóg ma poczucie humoru?
Michał: Jasne, że tak i dostrzegam to w każdym momencie życia. Szczególnie, gdy jestem sam. Widzę, że wszystkie moje marzenia, myśli, cele okazują się błahostką dla Pana Boga. On pokazuje mi, że to nie jest ważne, tylko wręcz śmieszne. Bóg często żartuje wprost – miałem okazję doświadczyć tego na rekolekcjach ignacjańskich. Człowiek siedzi w ciszy, dialoguje z Bogiem, a On nagle rozśmiesza mnie do łez. W wielkiej ciszy może paść największy żart.
Piotr: U mnie były chwile, że prosiłem Boga o rozbawienie, bo mam takie okresy w życiu, kiedy góruje smutek. Kiedyś biegałem i prosiłem: Teraz Ty mnie rozbaw, skoro ja staram się rozbawiać setki tysięcy ludzi poprzez kanał. I co Bóg zrobił? Wtedy nic, ale dzień później na adoracji Pan Bóg przyszedł z tak celnym poczuciem humoru, że płakałem ze śmiechu i musiałem wyjść z kaplicy, bo przeszkadzałem innym.
Twórcy Jelenichjaj o boskim poczuciu humoru
Z jakich powodów się smucicie?
Piotr: Pojawia się gorycz związana z tym, że ja chcę robić dobre rzeczy, z wartościami, ale i z dobrym poczuciem humoru, trafiającym do starszych i młodszych, a świat tego do końca nie docenia. Promuje się chamską, kontrowersyjną albo dziecinną rozrywkę, albo goni za komercyjnymi treściami, które nie wnoszą żadnych wartości. Nasza twórczość staje się wtedy niszą. Próbujemy robić dobre filmy, rozwijać się i widzimy, że cały czas jest pod górkę. Być może mamy przez to nabrać pokory i cierpliwości.
Kiedy dotarło do Was, że robiąc rzeczy wartościowe jesteście skazani na to, że widzów będzie mniej?
Michał: Po roku od założenia kanału stwierdziliśmy, że nie ma sensu iść dalej w to wszystko, co jest modne…
Piotr: Kiedyś zrobiliśmy filmy, które miały nawet 7 milionów. Jednak robiliśmy to pod publikę. Graliśmy uczniów, bo to popularny sposób na sukces: ludzie w wieku 20 i 30 lat grają gimnazjalistów. To ogromna odpowiedzialność i moim zdaniem jest źle wykorzystywana. Przemycane są treści, które nakierowują psychikę młodzieży w niemoralną stronę. Jest to po prostu szybka, tania rozrywka, oswajanie ze złem. My chcemy brać pełną odpowiedzialność za nasze filmy: nie promujemy alkoholu, prezerwatyw czy jakichkolwiek używek.
„YouTuberzy to dziś bożkowie dla młodych”
A co z wulgaryzmami?
Michał: To tak, jak w aktorstwie. Gdy gram zabójcę, to nie znaczy, że kogoś zabiłem albo nie muszę kraść, żeby zagrać dobrze złodzieja. Wulgaryzmy pojawiają się, bo czasami brakuje środków, żeby coś spuentować, wyrazić jakąś emocję. Staramy się wnikliwie wycinać wulgaryzmy ze scenariuszy, żeby nie demoralizowały. Zawsze jest dobrze, żeby postać miała dwa wymiary, czyli swoją złą i dobrą stronę. Nie eksponujemy wyłącznie złości, słabości, grzechu. Niestety, dziś twórcy pokazują złe rzeczy jako coś fantastycznego. To na 100 proc. błędny kierunek.
Jaki wpływ na młodzież mają youtuberzy?
Michał: Młodzi ludzie inspirują się tym, co oglądają. Nie mają już znajomych w realnym świecie – stwarzają sobie bożków w postaci youtuberów, celebrytów. Częściej spędzają wolny czas przed ekranem komputera czy telefonu niż z rodzonym bratem czy siostrą. Możemy naprawdę pomieszać młodym ludziom w głowie. Tu pojawia się pytanie: czy zdaję sobie z tego sprawę i chcę dla widzów dobrze, czy zależy mi tylko na zysku materialnym dla siebie?
Jaka jest wasza hierarchia wartości?
Michał: Dla mnie Bóg jest na pierwszym miejscu, a dalej wiele się dzieje… Kiedyś mieliśmy różne plany, marzenia, na które Pan Jezus odpowiedział „nie”. Myślę, że duchowość to jest ciągła formacja i odnajdywanie. W naszym środowisku trudno jest wytrwać w wierze, jest ono negatywnie nastawione do Boga. Profesjonalistów-katolików mógłbym policzyć na palcach: chodzi mi o aktorów, reżyserów, artystów, którzy oficjalnie mówią o swojej wierze… Niestety, wielu jest też takich, którzy ze strachu przed utratą kontraktów, wstydzą się przyznać do Jezusa. My mamy takie podejście: „jeśli nie chcą, niech nas nie biorą”. My możemy sobie w każdej chwili sami zrobić kino i produkować filmy, i to po części nam się udało, ponieważ oglądają nas miliony widzów.
Jeleniejaja: Bez sakramentów nie ma szczęśliwego życia
Jak świadczycie o Bogu w tym trudnym środowisku?
Michał: Fajnie się świadczy o Bogu na forum charyzmatycznym, w kościele, we wspólnocie – przyjemnie się tam mówi o wierze. Nasze środowisko wie, kim jesteśmy i jakie mamy podejście do życia. Niestety, nie zawsze postępujemy tak, jak byśmy chcieli: w sytuacjach skrajnych, w silnych emocjach, w potężnym zmęczeniu – w tym wszystkim nie jest łatwo być człowiekiem, który świadczy. Spotykamy się z przeróżnymi osobami. Nieraz rozmawialiśmy z twórcami internetowymi i ludzie podchodzą do tego pozytywnie, czasami są zszokowani, zdziwieni, mają pytania… Myślę, że ludzie są niestety mocno zniewoleni – gdy spotykają osobę wierzącą, która mocą Jezusa może zmienić ich życie w czasie jednej rozmowy, są zablokowani. Demony, które są w człowieku nie pozwalają mu się nawrócić. Spotykamy się z różnymi reakcjami: niektórzy są oszołomieni i proszą, by zaprowadzić ich do wspólnoty w kościele, a inni po prostu wyśmiewają.
Piotr: Pamiętajmy, że każdy ma swój czas – czasami ziarno zasiane dziś potrzebuje czasu. To, że my dziś jesteśmy wierzący, to wielka łaska. Po za tym wiemy, że to ciągła walka. Nie jest tak, że jak ktoś się nawróci, to od razu będzie w 100 proc. szczęśliwy. Jednak świadomość, że Jezus jest z nami, że mamy życie wieczne, sprawia, że nie musimy się niczego bać. Codziennie walczymy, pracujemy, przechodzimy różne problemy i niezależnie od efektów wiemy, że Bóg się o nas troszczy. To pozwala przetrwać kryzysowe momenty.
Piotr: Najtrudniej jest żyć danym momentem. Cały czas myślimy o przyszłości. Chciałbym cieszyć się tym, co mam. Nie wybiegać cały czas w przyszłość albo nie rozpamiętywać przeszłości. Dlatego warto jest wracać regularnie do źródła.
Michał: Takim źródłem jest dla mnie spowiedź. Bez sakramentów nie ma szczęśliwego życia.
Kiedy najbardziej doświadczacie Boga?
Michał: Wtedy, kiedy go brakuje. Gdy wpadnę w wir pracy, wtedy zaczynam tęsknić. Widzę, że moje życie to ciągłe wzloty i upadki – ważne, żeby co dzień poznawać Boga choć trochę lepiej, by w pewnym momencie nie obudzić się mając 50 lat, a duchowość na poziomie dziecka. Często mam taką refleksję, że w wieku 9 lat przestajemy słyszeć o życiu duchowym. To jest przerażające, że nasza wiedza o wierze, o sensie, o Jezusie, o Duchu Świętym, o Bogu jest tak mała. Myślę, że jeżeli spytalibyśmy dzisiaj dorosłych o wiarę, to ich wiedza byłaby taka, jak dzieci pierwszokomunijnych.
Dlaczego tak jest?
Michał: Religia w szkole to najbardziej zaniedbany przedmiot. Brakuje, niestety, dobrze wyszkolonych osób świeckich i nie każdy ksiądz jest przystosowany do pracy z młodzieżą w XXI wieku. Kultura obniżyła wartość sakramentów, życia duchowego. Dzieci są rozdarte, bo z jednej strony mają wielkie pragnienie miłości i dobra, z drugiej – znajomi śmieją się z księdza, z religii, z Boga. Pojawia się myśl: „religia to trochę wstyd, to staroświeckie i głupie”.
Piotr: My się staramy przemycać dobre treści, ale ludzi łatwo zrazić fanatyzmem. Zależy nam, by być niezależnymi twórcami i móc naszymi filmami zaprosić ludzi do relacji z Bogiem. Bardzo dbamy o jakość materiałów. Jeśli nie ma jakości, to chrześcijaństwo nigdy nie podniesie się z kolan.
Czytaj także:
Myślałeś, że tylko tobie to się zdarza? Poznaj 12 katolickich wpadek!
Czytaj także:
Te akcje toczą się u bram nieba. 6 dowcipów o św. Piotrze!
Czytaj także:
Niech ktoś zatrzyma tę karuzelę śmiechu! 😀 4 katolickie dowcipy od naszych Czytelników