Rodzice Doroty urodzili się w Holandii, ale szczęścia postanowili szukać w rozwijającym się energicznie w XIV w. Państwie Krzyżackim. Przenieśli się więc do miejscowości o nazwie Mątowy Wielkie, przynosząc ze sobą wiedzę, pracowitość i gorliwą religijność. Stali też twardo na ziemi, co sprawiło, że woleli wydać swoją szesnastoletnią córkę za bogatego płatnerza niż zgodzić się na to, by poszła za swoim wewnętrznym pragnieniem oddania się całkowicie Bogu.
Adalbert, bo tak miał na imię mąż Doroty, mieszkał i miał warsztat w Gdańsku. Tym samym dziewczyna marząca o modlitwie i wyciszeniu trafiła w sam środek gwarnego, bogatego miasta. Płatnerz, czyli rzemieślnik zajmujący się wyrobem zbroi, miał kontakty wśród szlachty, rycerzy krzyżackich i samej śmietanki miasta. A jeśli do tego lubił się bawić i być docenianym w towarzystwie, miał do tego i możliwości finansowe, i wiele okazji.
Tymczasem jego żona wolała codziennie biegać na mszę i modlić się w kościele. Wolała unikać bogatych strojów, a pieniądze przeznaczać raczej na jałmużnę niż brylowanie na imprezach towarzyskich. Zresztą te ostatnie nie budziły jej zainteresowania. Jeśli dodamy do tego wybuchowy charakter Adalberta i jego skłonność do wymuszania siłą posłuszeństwa, otrzymujemy przepis na bardzo nieudane małżeństwo.
Dorota próbowała jakoś odnaleźć się w tej sytuacji, ale konflikty nie ustawały. Urodziła mężowi dziewięcioro dzieci, z których był bardzo dumny. Nie zaniedbywała troski o dom i rodzinę, jednak wciąż jej pobożność wydawała się Adalbertowi niezrozumiała i nadmierna.
Na początku lat 80. Gdańsk nawiedziła zaraza – zapewne przypłynęła na którymś z licznych statków. Dzieci Doroty i Adalberta, jedno po drugim, umierały na ich oczach. Przeżyła tylko najstarsza córka, która wtedy była już mniszką i nie mieszkała w Gdańsku.
Dla płatnerza był to olbrzymi cios. Zobaczył, jak ulotne i kruche jest doczesne powodzenie. Żona wspierała go, jak mogła, w cierpieniu, którego doświadczał. Zapewne pod jej wpływem dostrzegł wreszcie wartość życia duchowego i zaczął wspierać ją w tym, za co przedtem prześladował.
Zgodził się na pielgrzymkę Doroty do Akwizgranu, a potem sam zaczął jej towarzyszyć. Powędrowali do Einsiedeln, gdzie znajduje się sanktuarium maryjne. Rok później znów ruszyli na pielgrzymkowy szlak, a kiedy w 1389 r. papież ogłosił rok jubileuszowy, udali się do Rzymu. W trakcie tej podróży Adalbert zachorował i zmarł.
Jako wdowa Dorota mogła wreszcie pójść za głosem tego, co rozeznawała jako swoje zasadnicze powołanie. Od dawna doświadczała już stanów mistycznych, miała wizje, zwykle ściśle powiązane ze świętami w roku liturgicznym, otrzymała także dar stygmatów (były u niej niewidoczne). Tym samym jest pierwszą, i jak dotąd jedyną stygmatyczką na ziemiach polskich wyniesioną na ołtarze. Potrzebowała tym samym dobrego kierownika duchowego, na tyle wykształconego i pobożnego, by potrafił rozeznać, na ile jej doświadczenia są prawdziwe.
Polecono jej Jana z Kwidzyna, mistrza teologii, który wcześniej wykładał na Uniwersytecie Praskim. To on wsparł jej pragnienie zamurowania się w celi przy prezbiterium kwidzyńskiej katedry. Po pół roku próby, 2 maja 1393 r., Dorota uroczyście została wprowadzona do rekluzji i tam zamknięta. Kontaktowała się odtąd ze światem jedynie przez małe okienko. Otrzymała też bardzo rzadki w tamtym czasie przywilej codziennego przyjmowania Komunii św.
Przeżyła w celi czternaście miesięcy, do 25 czerwca 1394 r. Przez ten czas nie tylko praktykowała ascezę i modliła się, ale także udzielała duchowych i życiowych rad tym, którzy do niej przychodzili. Opinia jej świętości była tak wielka, że już kilka miesięcy po jej bardzo uroczystym pogrzebie wydobyto jej ciało z grobu i przeniesiono do katedry, a nad jej nowym pochówkiem wzniesiono ołtarz. Jej spowiednik napisał jej żywot i spisał objawienia. Od razu ruszył też proces beatyfikacyjny.
Chociaż akta procesowe zaginęły w Rzymie, kult w Kwidzynie a nawet w całej Pomezanii trwał nieprzerwanie. Ludzie ciągnęli do jej grobu, wypraszali tam łaski, a także korzystali z nauk, jakie były zawarte w jej objawieniach.
Beatyfikowano ją dopiero w 1976 r., bez procesu, wpisując ją na listę świętych na podstawie trwającego od wieków kultu – to nie tylko na Pomorzu, ale także w Niemczech, m.in. w Bawarii. Postać Doroty pojawia się m.in. w nauczaniu Benedykta XVI.
Ze swoim doświadczeniem trudnego życia małżeńskiego jest patronką związków w kryzysie, z pewnością doskonale je rozumie. O jej wstawiennictwo proszą także matki, kobiety, Pomorzanie i odlewnicy.