Kameduli żyją głównie w milczeniu. Nie spożywają pokarmów mięsnych. W klasztorze nie ma radia, telewizji, nie ma urlopów… Poznajcie świętego, który zapoczątkował tę formę życia zakonnego. Romuald – syn zamożnego i wpływowego rodu – wstąpił do benedyktynów z dość zaskakującego powodu. Otóż jego ojciec, Paweł Onesti, został dożą weneckim, ale droga do tego zaszczytu prowadziła dosłownie po trupach – zabił w pojedynku swojego poprzednika na tym urzędzie. Wyrzuty sumienia tak dokuczały zabójcy, że po dwóch zaledwie latach uciekł z miasta, by w ukryciu prowadzić życie pokutnicze.
Razem z nim na to dobrowolne wygnanie udało się kilka najbliższych osób z jego otoczenia, w tym młodziutki syn, Romuald.
Czytaj także:
Nietknięte ciało św. Bernadety. Niesamowite raporty lekarzy po ekshumacji
Na początku byli benedyktyni
Życie ascety szybko wyczerpało siły Pawła i zmarł. Jego syn postanowił pozostać mnichem, wstąpił więc do opactwa św. Apolinarego w Classe pod Rawenną. Przyzwyczajony do życia pustelniczego i bardzo rygorystycznego, nie potrafił się odnaleźć w nowych warunkach.
Wtedy, na przełomie X i XI wieku, życie monastyczne przeżywało rozkwit, zarówno jeśli chodzi o liczbę powołań, jak i znaczenie społeczne, a nawet polityczne. Pojawiło się także wielu reformatorów, którzy pragnęli powrotu do pierwotnych ideałów, opisanych przez Jana Kasjana w „Rozmowach z ojcami”. Romuald okazał się być jednym z nich, chociaż wydaje się, że nie takie było jego pierwotne dążenie.
Wędrówka za ideałem
Szukając czegoś więcej niż to, co odnajdywał w św. Apolinarym, Romuald wraz z przyjacielem, Marynem, udał się na pogranicze Francji i Hiszpanii. Dołączyli tam do wspólnoty w Cuxa, wkrótce przyjechali do nich dwaj patrycjusze z Wenecji, by prowadzić takie samo życie. Pozostali tam dość długo, gdyż opat tamtejszego klasztoru zezwolił im na indywidualny tok formowania, jeśli można tak to określić.
Mieszkali w osobnych domkach, a ze wspólnotą spotykali się na liturgii godzin i podczas posiłków oraz rekreacji. Poza czasem modlitwy pracowali, uprawiając ziemię.
Sytuacja ta trwała, dopóki żył opat (wtedy kadencje przełożonych były dożywotnie). Kiedy jednak on zmarł, Romuald i jeszcze dwóch towarzyszy opuścili dotychczasową przystań i udali się na Monte Cassino. Po krótkim pobycie w tym klasztorze rozstali się, a inicjator poszukiwania nowej formy życia mniszego wrócił do Rawenny i tam pod bokiem swojego macierzystego domu monastycznego założył pustelnię.
Czytaj także:
Chiara Corbella Petrillo. Kiedy dowiedziała się, że umiera, poszła z mężem na spacer [Wszyscy Świetni]
Fundator
Widocznie mnisi raweńscy uznali jego obecność za konkurencję, więc wkrótce Romuald wyruszył dalej. Podczas wędrówki po Italii założył kilkanaście eremów, ale dopiero w Toskanii udało mu się stworzyć dom, który stał się matką wszystkich domów zakonnych odwołujących się do niego jako założyciela.
Otrzymał tam w 1012 r. od możnego o nazwisku Maldola pole. Działka była położona w Apeninach, na wysokości ponad 1000 m n.p.m. i nazywano ją Campo di Maldoli (pole Maldolich), co po skróceniu dało Camaldoli. Tam powstał najpierw erem Romualda, a potem, kilkaset metrów wyżej, klasztor.
Miał on taką strukturę, jak ta w Hiszpanii, opisana wyżej. Do pustelnika z Camaldoli ciągnęły – jak zawsze – tłumy, więc wkrótce opactwo się wypełniło mnichami. Rzecz ciekawa, że Romuald nie napisał konstytucji dla zgromadzenia, które wyrosło wokół niego. Być może był przekonany, że Ewangelia i Reguła św. Benedykta wystarczą do tego, by żyć pełnią monastycznego życia.
Mógł też wychodzić z założenia, że wystarczy odpowiedni przykład praktyki życia, a reszta to nie do końca istotne przypisy. Święty z Camaldoli zmarł w 1027 r. w klasztorze w Val di Castro niedaleko Ankony, zostawiając po sobie dynamicznie rozwijające się eremy i nową formę życia monastycznego, łączącą w sobie pustelnictwo i życie wspólne.
Wątek polski
Jeszcze za jego życia dwóch braci kamedułów udało się na ziemie polskie, by tu założyć pustelnię i głosić Chrystusa. Należą do grona Pięciu Braci Męczenników, którzy zginęli w 1003 r. niedaleko Międzyrzecza. Ich męczeństwo opisał, także kameduła, św. Bruno z Kwerfurtu.
Na stałe biali mnisi przybyli do Polski dopiero na początku XVII w. Są wśród nas do dziś w dwóch eremach: na krakowskich Bielanach i w Bieniszewie. Polscy bracia należą do kongregacji Monte Corona, czyli części zakonu zreformowanej przez bł. Pawła Justinianiego. To jednak materiał na kolejną opowieść.
Czytaj także:
Maria Karłowska: błogosławiona, która oddała życie kobietom ulicy