Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pierwszy raz wizja pojawiła się, kiedy Joanna miała ok. 16 lat. Była już wtedy od trzech lat augustianką, gorliwie posługującą chorym, głównie trędowatym, w hospicjum przy klasztorze w Mont-Cornillon. Młoda zakonnica zobaczyła księżyc w pełni, którego jasną tarczę wyraźnie szpeciła czarna kreska biegnąca wzdłuż średnicy.
Obraz zaczął powracać na modlitwie, jednak nie rozumiała jego znaczenia, mimo że była wykształcona (czytała po łacinie dzieła św. Augustyna i św. Bernarda), od piątego roku była też starannie formowana duchowo. Trzeba było prawie dwudziestu lat, by wizja stała się jasna.
Bł. Julianna i wiek dyskusji o Eucharystii
Cały XII w. to czas gorących dyskusji na temat tego, co to znaczy, że Jezus jest obecny w Eucharystii oraz w jaki sposób. Zaangażowali się w nie najwięksi teologowie tamtych czasów: Bernard z Clairvaux, Hugo od św. Wiktora, Wilhelm z Saint-Thierry, Rupert z Deutz.
Jednak Kościół nie poprzestał na rozważaniach intelektualnych – równolegle zaczął się budzić coraz żywszy kult Najświętszego Sakramentu.
Właśnie w obecnej Belgii, a dokładnie w okolicach Liège, gdzie w latach dziewięćdziesiątych XII w. urodziła się i mieszkała Julianna, bardzo żywe były wspólnoty, które skupiały się wokół czci dla Chrystusa Eucharystycznego, wówczas wyrażającej się głównie w jego regularnym przyjmowaniu.
Kiedy augustianka miała 23 lata, IV sobór laterański wprowadził obowiązek przyjmowania komunii przynajmniej raz w roku. Wszystkie te wydarzenia były tak naprawdę odrodzeniem, po wielu latach zaniedbań, świadomości, jak wielki dar stanowi Chrystusowa obecność w Ciele i Krwi na ołtarzu.
Brakowało jednak jednego elementu. I tego właśnie dotyczyła wizja Julianny.
Święta czy heretyczka?
Mając 28 lat, została wybrana jednogłośnie przeoryszą konwentu. To świadczy o szacunku i dobrej opinii, jakimi cieszyła się we wspólnocie. Siostry świetnie wiedziały też, że od wielu lat stara się ona o realizację prośby Chrystusa związanej z powracającą wizją.
Ostatecznie zamiast tarczy księżyca objawił się Juliannie Pan i wyjaśnił jej obraz. Tarcza księżyca symbolizowała rok liturgiczny, zaś czarna linia – brak ważnej uroczystości. Jezus chciał, by wprowadzono święto, podczas którego będzie się oddawało cześć tajemnicy Ciała i Krwi Pańskiej.
Julianna podzieliła się tym widzeniem z dwiema swoimi przyjaciółkami: pustelnicą żyjącą w rekluzji (czyli zamurowaną za życia w małej celi) św. Ewą z Liège oraz Lidią z Mont-Cornillon. Obie były bardzo oddane czci tajemnicy Bożej obecności w Sakramencie ołtarza, obie też z radością przyjęły opowieść Julianny.
Korzystając z ich wsparcia, przeorysza augustianek ze sprawą nowego święta udała się do biskupa miejsca. Jednak w międzyczasie przełożonym generalnym augustianów został człowiek, który uznał Juliannę za zagrożenie. Roger doszedł do swojego stanowiska za pomocą przekupstwa i manipulacji, nie w smak była mu świętość życia i płynący z tego autorytet Julianny, a także to, że krytykowała jego nieuczciwe postępowanie.
Wykorzystał jej dążenie do ustanowienia nowego święta, by oskarżyć ją o herezję. Podburzył przeciwko niej okoliczną ludność i ostatecznie doprowadził do tego, że musiała uciekać ze swojego klasztoru. Na szczęście ujął się za nią biskup miejsca, Robert de Thorate, udowodnił w sądzie jej niewinność, Rogera zdjęto z funkcji, a Juliannę przywrócono.
Niestety, nie na długo. Po śmierci biskupa w 1247 r. niechętny jej przełożony wrócił na swoje stanowisko i znów wymusił wygnanie wizjonerki. Umarła na nim dziesięć lat później, jednak nigdy nie skarżyła się na prześladowców – jej jedynym pragnieniem było zrealizowanie prośby Jezusa o ogłoszenie wspomnianej uroczystości. Mottem jej życia były słowa z Ewangelii wg św. Mateusza: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Siły czerpała z adoracji Ciała Pańskiego, co wówczas było nową praktyką.
Od diecezji do Kościoła powszechnego
Najpierw święto i związaną z nim procesję wprowadzono w diecezji Julianny. Po jej drugim wygnaniu wydawało się, że ta praktyka zostanie znów zapomniana, jednak kolejni biskupi wprowadzali ją u siebie w diecezjach. Zaczęły się dziać też cuda eucharystyczne, z których ten w Bolsenie stał się dla papieża Urbana IV motywacją do wprowadzenia uroczystości Bożego Ciała dla całego Kościoła (1264).
Co prawda po śmierci tego papieża obchodzono tę uroczystość jedynie w trzech krajach, ale już na początku XIV w. papież Jan XII znów przypomniał o uroczystości Ciała i Krwi Pańskiej. Od tamtej pory procesja eucharystyczna w czwartek po Niedzieli Trójcy Świętej na stałe wpisała się w rok liturgiczny.