separateurCreated with Sketch.

Dzieci potrzebują mądrych granic

DZIEWCZYNKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Aneta Czerska - 21.05.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wielu rodziców wprowadza reguły i zakazy, ale niewielu konsekwentnie je egzekwuje. Pedagodzy biją na alarm, że nie wyznaczamy dzieciom granic.

Skutki braku konsekwencji w egzekwowaniu granic

Każde dziecko testuje granice i negocjuje. Jeśli raz uda mu się je przekroczyć, to spróbuje ponownie. Nie wie jednak, kiedy spodziewać się kary, co wprowadza nerwowość. Nie jest też pewne, kiedy skończyć wymuszanie. Jednym razem udaje się płaczem coś wymusić już po minucie, a innym razem kilkuminutowy płacz nie pomaga. Zawsze pozostaje jednak wątpliwość, czy należało płakać o minutę dłużej, aby postawić na swoim.

W duńskim społeczeństwie, znanym z wolnościowego wychowania, łatwo zauważyć poczucie bezpieczeństwa i spokój, który wynika z przestrzegania prawa, na przykład drogowego. Ze względu na wysokość mandatów, nikt nie przekracza dozwolonej prędkości. Dlatego na ulicach i autostradach nie ma nerwowości czy wyprzedzania. Wszyscy jeżdżą wolno, leniwie, spokojnie, zupełnie bez emocji.

Duński pedagog wie, jak ważne są granice w wychowaniu dziecka. Nie tylko dają one poczucie bezpieczeństwa, ale sprawiają, że dzieci są spokojniejsze, chętniej współpracują i wykonują polecenia rodziców. Zastanawia mnie, jak w społeczeństwie, które dobrze zna teorię, nie sposób zobaczyć jej w praktyce.

Choć pedagog widzi problemy i zna sposoby ich rozwiązania, to nie wolno mu rodzica pouczać ani zwracać mu uwagi. Większość rodziców nawet by nie słuchała, a tylko nieliczni przychodzą po radę. Sytuacja jest umacniana przez zagraniczne poradniki dla rodziców, które kreują wolnościowe wychowanie.

Warto sobie uświadomić, że brak egzekwowania reguł doprowadza do sytuacji znacznie gorszych, niż gdyby reguł nie było wcale.

Poradniki o wychowaniu to nie wszystko

Książki te wynikają z zapotrzebowania europejskiego i amerykańskiego rynku. W zachodniej cywilizacji rodzice pracują na tyle długo i intensywnie, że nie spędzają z dzieckiem czasu i nie budują z nim relacji. Wtedy próby egzekwowania reguł doprowadzają do frustracji i kłótni. Tymczasem rodzic chciałby usłyszeć, że wszystko co robi jest dobre i nie musi nic zmieniać. Stąd wprowadza się nowe terminy takie jak bunt dwulatka, trzylatka itd. Autorzy poradników twierdzą, że wszyscy rodzice przeżywają podobne trudności i jest to zupełnie normalne.

Każdy lubi być chwalony, podczas gdy z krytyką mamy trudności, dlatego popularnością cieszą się takie artykuły i książki. Znajdziemy tam wyjaśnienie, że bunt dwu- czy trzylatka jest potrzebny dla rozwoju. To uspokaja rodzica i zwalnia z jakichkolwiek prób naprawy sytuacji, które i tak zakończyłyby się fiaskiem. Skoro brak konsekwencji w egzekwowaniu reguł jest gorszy niż zupełny brak reguł, to nie powinno dziwić, dlaczego wolnościowe wychowanie jest takie popularne.

Wolnościowe podejście do wychowania staje się na tyle popularne, że rozprzestrzenia się samoistnie. Wydaje się być jedyną poprawną koncepcją wychowawczą. Kolejni rodzice postępują zgodnie z jej zasadami, bo nie wypada inaczej.

Tymczasem rodzice, którzy nie rzucili się w pogoń za pieniądzem, a ich dziecko nie siedzi do godziny 18 w przedszkolu lub szkole, miewają nawet wyrzuty sumienia. Wydaje im się, że dziecko traci coś ważnego: nie uczestniczy w dodatkowych zajęciach edukacyjnych, nie ma buntu dwu-, trzy- ani czterolatka, który w opinii autorów poradników jest etapem rozwoju.

Wchodzimy w erę, w której bliskie relacje w rodzinie, pełne ciepła, wyrozumiałości i cierpliwości, połączone z patrzeniem sobie w oczy, są rzadkością. To, co było normalne, staje się na tyle rzadkie, że wkrótce będzie wręcz egzotyczne.

Wolnościowe wychowanie a stawianie granic

W każdym społeczeństwie obowiązują prawa i normy zachowań. Skoro dzieciństwo ma być okresem przygotowawczym do dorosłego życia, to powinniśmy uczyć poszanowania praw i norm. Przy rodzicu, który cierpliwie egzekwuje reguły, dziecko czuje się bezpieczne, bo wie, że istnieje osoba, która nad wszystkim czuwa.

Taka świadomość, daje duże poczucie komfortu. To dlatego tak często powtarzamy sobie „Jezu, ufam Tobie” lub „Jezu, Ty się tym zajmij”. Jeśli już uda nam się zaufać i powierzyć sprawy Bogu, czujemy spokój, bezpieczeństwo, odprężenie.

Tak jak Bóg dla nas dorosłych, tak rodzic dla dziecka powinien być ostoją – dawać poczucie komfortu. Niestety, rodzice nie mają przekonania do reguł, głównie dlatego, że nie wiedzą, jak humanitarnie i z miłością je egzekwować.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.