„Moja córcia Wiola miała wypadek samochodowy, będąc w drugim miesiącu ciąży. Ma uszkodzony mózg i do tej pory nie ma z nią kontaktu. Będąc w stanie śpiączki, leżąc cały czas na intensywnej terapii w Centrum Matki Polki w Łodzi, dotrwała do 6 miesiąca ciąży” – pisze Izabela Szyłejko, matka Wioletty. Październik 2017. 24-letnia Wioletta jedzie samochodem w kierunku Łodzi. Jest w pierwszym trymestrze ciąży, planuje ślub i zakup mieszkania. Nagle samochód, którym kieruje, wjeżdża na przeciwległy pas i zatrzymuje się na drzewie. Nie wiadomo, co się właściwie stało. Helikopter transportuje kobietę do łódzkiego szpitala im. Kopernika. Jej bliscy słyszą: stłuczenie pnia mózgu. Proszą jednak lekarzy, by spróbowali uratować nienarodzone dziecko.
Cud w łódzkim szpitalu
Przez kolejne dni ciąża się rozwija, mimo wegetatywnego stanu matki. Wioletta zostaje więc przewieziona do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
„Pacjentka w stanie wegetatywnym bez kontaktu. I w ciąży. Koniec 15. tygodnia. Potężne wyzwanie dla lekarza. A właściwie całego grona lekarzy – w rozmowie z Gazetą Wyborczą mówi dr Bogusław Sobolewski, kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii pionu położniczo-ginekologicznego ICZM. – O takich pacjentkach nie ma informacji w medycznych periodykach, podobne sytuacje właściwie się nie zdarzają, więc nie ma schematów leczenia. Musieliśmy je na konsyliach lekarzy różnych specjalności na bieżąco wypracowywać”.
Jak w rozmowie z TVN tłumaczy prof. Krzysztof Szaflik, kierownik kliniki ginekologii, rozrodczości i terapii płodu ICZMP, „ciężarna patrzyła na nas jednym okiem. I chociaż nie było z nią kontaktu, to to oko mówiło, że ona chce, abyśmy uratowali jej dziecko”.
I dodaje: „Mówimy o cudzie, bo to mogło się skończyć bardzo szybko. Dziecko mogło umrzeć zaraz po wypadku”.
Read more:
Jego serce stanęło na 20 minut. Mówi, że spotkał Jezusa
Nikola, czyli narodziny cudu
W 28. tygodniu ciąży, gdy okazuje się, że gwałtownie zmniejsza się ilość płynu owodniowego, lekarze decydują o cesarskim cięciu. Malutka Nikola waży zaledwie 850 g.
Dziewczynka trafia do kliniki neonatologii. Jak dla “Gazety Wyborczej” mówi jej kierownik, prof. Ewa Gulczyńska, Nikola „przez pierwszy tydzień była podłączona do respiratora, a później prawie przez miesiąc wymagała łagodniejszego wspomagania oddechu. – I dodaje: – Rokowanie jest dobre. Dziecko ma szansę na zdrowe życie”.
https://www.facebook.com/izabela.szylejko/posts/1678683025519147
Dziewczynka jest już w domu, pod opieką babci Izabeli Szyłejko, która nie kryje ogromnej wdzięczności dla lekarzy z „Matki Polki”. Wciąż nie traci też nadziei, że jej córka, która obecnie przebywa w ośrodku w Częstochowie, wybudzi się ze śpiączki i będzie podziwiać, jak malutka Nikola się rozwija. „Jest w stanie minimalnej świadomości. Reaguje na ból, otwiera oczy, wodzi nimi i odpręża się, gdy słucha muzyki. W takich sytuacjach nie ma prognoz” – mówi „Gazecie Wyborczej”.
Rodzina prowadzi zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację Wioletty Szyłejko za pośrednictwem Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”.
Źródła: TVN24 Łódź, Gazeta Wyborcza, Radio Łódź
Read more:
„Chłopiec – duch”. Po 12 latach odkryli, że jest w pełni świadomy