separateurCreated with Sketch.

Intuicja – tajna broń matek, z której nie skorzystałam…

INTUICJA MATKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Nie można się jej nauczyć, a jedynie się w nią wsłuchać i pozwolić, by mówiła do serca. Nie ma na nią papierka, certyfikatu, szkolenia, pieczątki, nie da się jej ubrać w żadne ramy czy schematy. Na pewno jest za mało doceniana, zbywana emocjonalnością kobiet, jednak jest to nasza matczyna broń do obrony i przewidywania.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

O matkach czasami się żartuje, że są mistrzyniami zamartwiania się, albo patrzenia na coś w czarnych kolorach. Irytuje Cie już samo „ale” twojej mamy, kiedy opowiadasz jej o swoim szalonym pomyśle. Może jednak wierzyć mi lub nie, kiedy mamą się zostaje, to… pewne rzeczy się po prostu przeczuwa.

 

Komu wierzyć? Sercu czy doświadczonym lekarzom?

Zaczęło się tuż po porodzie. Wzięłam swojego synka na ręce i gdzieś we mnie było dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Co chwilę przychodził lekarz z różnymi wynikami, parametrami, pytaniami, gratulując maluszka i zapewniając, że jest zdrowy i pewnie będzie bardzo silny. A we mnie coś pulsowało. Mogłam tylko wykrztusić ciche „ale”, nie wiedząc jednak, co konkretnie powiedzieć dalej. Zostawiłam więc temat, zrzucając wszystko na poporodowe zmęczenie. Uczucie to jednak nie mijało. Im więcej miałam powodów do uspokojenia się, tym bardziej we mnie wzbierało to dziwne uczucie.


SMUTNA DZIEWCZYNKA
Czytaj także:
Nie diagnozujmy tak łatwo dysfunkcji u dzieci! To im nie pomaga…

Wróciliśmy do domu ze szpitala. Wszystko było dobrze. Potem wizyta patronażowa i pierwsze rozmowy o tym, co mnie niepokoi. „Proszę się nie martwić. Noworodki tak mają”. I wtedy znowu wykrztusiłam to „ale” i w odpowiedzi usłyszałam rzuconą tylko frazę „Aj, ci młodzi rodzice. Spokojnie, spokojnie”. Ponownie wróciliśmy do domu, ale spokoju we mnie nie było. Żyliśmy jednak dalej, a oznak tego, co miało nadejść wielkich szczególnie nie było. Tu jakiś szczegół, a to tam – dla mnie to już był cały materiał dowodowy, ale dla innych dowód na normalność noworodka. Bo skóra jest sucha po porodzie, bo jak dużo śpi, to się ciesz i odpoczywaj.  A mnie to nie cieszyło.

„Coś jest nie tak” powtarzałam mężowi. Kolejne wizyty u lekarza i nic. Postanowiłam tylko, że nie będę już jak ci młodzi rodzice. Może faktycznie wszystko jest dobrze.

I było dobrze do czasu, gdy w naszej skrzynce zawitał tajemniczy list, z którego dowiedzieliśmy się o możliwości choroby u naszego maluszka. Dzień przed wigilią powtórzyliśmy badania, a sylwestra spędziliśmy już z postawioną diagnozą.



Czytaj także:
Diagnoza w ciąży: nieuleczalna wada dziecka. Co dalej?

 

Tym razem słowa „miałaś jednak rację” miały szczególnie gorzki smak.

Zdarzają się różne sytuacje. Przebłysk, myśl, przeczucie. Zaskakujące, jaką mamy mają w sobie tajną broń, by chronić i wspierać swoje dzieci. Intuicja – nie można się jej nauczyć, a jedynie się w nią wsłuchać i pozwolić, by mówiła do serca. Nie ma na nią papierka, certyfikatu, szkolenia, pieczątki, nie da się jej ubrać w żadne ramy czy schematy. Jednak naprawdę warto jej zaufać. Nie bój się, mamo. Intuicja ma Ci tylko pomagać.


POMYSŁ
Czytaj także:
Olśniło Cię? Nie przegap chwili, która może zmienić Twoje życie

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.