Jego siostry mówiły o nim do Jezusa „ten, którego kochasz”. Sam Jezus mówił o nim do uczniów „nasz przyjaciel” i płakał przed jego grobem. Wreszcie po wskrzeszeniu siedział z nim za stołem. Skąd taka zażyłość między nimi?
„Ten, którego kochasz”
Tuż przed uroczystym wjazdem do Jerozolimy Jezus ucztował z Łazarzem (J 12, 1-8), którego niedługo wcześniej wskrzesił (J 11, 1-44). W tym pierwszym wymienionym wyżej fragmencie główną rolę gra Maria namaszczająca stopy Jezusa, występują tam też biesiadnicy, krzątająca się jak zwykle Marta i Judasz oburzający się na marnowanie olejku.
Ale gdy przyglądałem się w tej scenie namaszczanemu na pogrzeb Jezusowi, moją uwagę On właśnie skierował na swojego sąsiada za stołem – na Łazarza.
Read more:
Wielka Sobota i „zstąpienie do piekieł”. O co Chrystus walczył w krainie umarłych?
To musiała być szczególna relacja. Patrzę na Łazarza, a moje serce wyrywa się, by być na jego miejscu – w położeniu człowieka, dla którego Jezus jest, mówiąc po ludzku, najlepszym przyjacielem. Nie tylko takim, z którym można poimprezować. Bo kluczem do mojego odnajdowania się w postaci Łazarza i zarazem centralnym wydarzeniem jego życia jest oczywiście wskrzeszenie.
Obaj wyszli z grobu
Zarówno Jezus, jak i Łazarz wstali z martwych. Być może to było jakąś niewidzialną i nieuświadomioną dla Łazarza nicią wyjątkowości w ich relacji. Skąd się to wzięło, że Jezus w szczególny sposób kochał Łazarza? Patrzę na tę historię i widzę swego rodzaju „rozgrzewkę” przed właściwym zmartwychwstaniem.
Wskrzeszenie Łazarza, tak jak zmartwychwstanie Jezusa w opisach biblijnych, nie dokonało się natychmiast. I tu, i tu był płacz i zawiedzione nadzieje. W przypadku Jezusa były to nadzieje uczniów na wyzwolenie Izraela, a w przypadku Marty i Marii na uzdrowienie ich brata przez Pana.
I tu, i tu Jezus nie pozwala pozostać żałobnikom w ich domu, w strefie pewnego komfortu. Piotr i Jan wybiegli do grobu. Marta, a potem Maria, też wybiegły na spotkanie Jezusa, który zadziwia mnie w tej historii swoją pozorną biernością. Nie przychodzi do domu Marty i Marii. Czeka na nie na przedmieściach, wciąga je niejako w nową rzeczywistość, zmusza do wysiłku i dokonuje wskrzeszenia ich brata, gdy już obie porzuciły swoją bezpieczną przystań i utkwiły wzrok w Nim.
Obaj prześladowani
Wskrzeszenie Łazarza było pewną pieczątką na działalności Jezusa. To po tym wydarzeniu kapłani podjęli decyzję, by zabić Jezusa. Znowu jest to więc pewna wyjątkowa nić łącząca obie postacie i oba powstania z martwych.
Jezus i Łazarz mogli się też zsolidaryzować w prześladowaniu, bo kapłani nie wydali wyroku jedynie na Jezusa. Skoro z powodu żyjącego Łazarza, wielu Żydów zaczynało wierzyć w Rabbiego z Nazaretu, przywódcy ludu postanowili, że zabiją również jego przyjaciela, którego wskrzesił. Obaj więc byli ścigani.
Łazarz odzyskał życie. Nie mam wątpliwości, że to wskrzeszenie pozwoliło mu żyć zupełnie inaczej, pełniej – „żyć bardziej”, jak głosi motto Aletei. I nie chcę nikogo straszyć, ale jeśli ze względu na zmartwychwstałego Jezusa weźmiesz sobie to motto naprawdę do serca, spotkają Cię prześladowania i jest to zupełnie naturalne i wprost wynikające z Ewangelii, w której Jezus wzywa, by z prześladowań się cieszyć, bo one są świadectwem bycia prawdziwym chrześcijaninem!
Read more:
Wielkanocny cud. Lekarze odłączyli chłopca od aparatury, a on „zmartwychwstał”
Wychodzenie z grobu
Nadal przypatruję się Łazarzowi i poznając jego historię po zmartwychwstaniu Jezusa, widzę człowieka, na którego przykładzie Jezus pokazał, jak Jego zmartwychwstanie ma owocować w ludzkim życiu.
Stara wschodnia tradycja podaje, że Łazarz musiał uciekać z Judei i dotarł na Cypr i do Marsylii, w obu tych miejscach zostając biskupem. Wyszedł z ciepłego gniazdka. Był uczniem zmartwychwstania. Przeszedł je niejako po ludzku i z pewnością jest świetnym patronem w modlitwie o moje i Twoje codzienne wychodzenie z grobu.