„Nikogo z was diabeł nie kusi, tak jak mnie” – mówił papież i opowiadał, jakich sakramentaliów używa, by odegnać pokusy. W adhortacji o świętości tłumaczy też, co jest najlepszą przeciwwagą dla zła.Beata Zajączkowska: Papież w „Gaudete et exultate” jednoznacznie pisze, że droga do świętości to walka z naszymi słabościami, mentalnością świata, ale i z „diabłem, który jest księciem zła”. Te słowa dla wielu były sporym zaskoczeniem.
O. Michał Legan OSPPE: Zupełnie niesłusznie. Franciszek bardzo często odwołuje się do realnego działania osobowego zła wśród nas. Nazywa po imieniu to, co dla świata wydaje się być „przesądem, mitem, wyobrażeniem, symbolem, postacią czy też czysto teoretycznym zagadnieniem”. Oczywiście, widać w tym doskonałą formację jezuicką.
Czytaj także:
Jaką ścieżką iść, by osiągnąć szczęście? Odpowiedź jest w tej adhortacji Franciszka
Ks. Michał Olszewski SCJ: Dla mnie papieskie słowa nie są zaskoczeniem. Już w pierwszym kazaniu po konklawe powiedział do kardynałów w bazylice watykańskiej zdanie, które zostało zamiecione pod dywan i później już się nie pojawiało: „Kto nie modli się do Boga, modli się do diabła”. To było ogromnie mocne.
Niesamowite światło na temat podejścia Ojca Świętego do walki z osobowym złem, które może być wskazówką dla każdego z nas, rzuca abp Konrad Krajewski. Opowiada, jak po wyborze papież mówił do kardynałów: „Dobrze mi tu z wami być, ale nikogo z was diabeł nie kusi, tak jak mnie, a po mnie zaraz każdego z was”.
Kiedy abp Krajewski pytał go, jak sobie radzi z diabłem, Franciszek odpowiedział, że kupił małą kropielnicę i umieścił przy drzwiach. Zawsze, kiedy wchodzi do pokoju i z niego wychodzi, wodą święconą czyni znak krzyża. Ma ją też przy łóżku i jak się przebudzi, to się nią żegna. Ta praktyka jest do wprowadzenia w naszym życiu.
To wychodzi naprzeciw choćby ostatnim wielkim oszczerstwom. Nagle w Wielkim Tygodniu pojawiają się plotki o rzekomych herezjach papieża Franciszka na temat piekła. Tak potężne uderzenia zadawane są o dziwo na tydzień przed opublikowaniem takiej fenomenalnej adhortacji o świętości. Widzimy, że w tej przestrzeni mamy również do czynienia ze ścieraniem się sił dobra i zła. Myślę, że właśnie dlatego widocznych jest tyle tych odprysków tej walki duchowej, które papież musi brać na swoje barki. Ale przez to okazuje się prawdziwym prorokiem.
O. Michał Legan: Widać, jak papież to dźwiga. Przyglądałem się mu w czasie mszy w Niedzielę Bożego Miłosierdzia i widać było, że to brzemię jest naprawdę ciężkie, a cierpienie wypisane na czole. To też bardzo mocno uprawomocnia ten tekst adhortacji, bo takiego tekstu nie można napisać, jak człowiek czuje się młody, silny. To jest tekst pisany na kolanach.
Ktoś mi kiedyś poradził, że papieża Franciszka nie da się zrozumieć, jeśli nie uwzględni się razem tego, co mówi i gestów, które czyni. Tej adhortacji o świętości nie zrozumie się, jeżeli nie połączy się tego z gestami papieża. Trzeba go słuchać poprzez ten tekst i obserwować, jak żyje. Dopiero wtedy będziemy w stanie zrozumieć, czym tak naprawdę jest świętość a zarazem, jak o nią zawalczyć.
W adhortacji papież przypomina, że diabeł jest obecny na pierwszej stronie Pisma Świętego, które kończy się ostatecznym zwycięstwem Boga nad nim. Wskazuje zarazem, że nie bez przyczyny Jezus zostawił nam Modlitwę Pańską, chciał, abyśmy w niej prosili Ojca, by uwolnił nas od Złego.
O. Michał Legan: Papież przypomina, że użyte tam wyrażenie nie odnosi się do zła abstrakcyjnego, a jego dokładniejsze tłumaczenie to „Zły”. Wskazuje ono na istotę osobową, która nas dręczy. Jezus nauczył nas, abyśmy codziennie prosili o to wyzwolenie, aby jego moc nie panowała nad nami.
Ostatnio przeczytałem fascynujący komentarz Franciszka do „Ojcze nasz”. Mocno tam też wybrzmiewa rada do wierzących, aby nie dialogowali z diabłem, bo przegrają.
Czytaj także:
Co zrobić, by szatan nie miał do mnie dostępu? Rozmowa z egzorcystą
Franciszek wskazuje, że diabeł chce byśmy uznali go za mit, bo to obniża naszą czujność. Wtedy łatwiej mu nas zatruwać nienawiścią, smutkiem, zazdrością, różnymi wadami.
Ks. Michał Olszewski: Papież przypomina nam też, że w tej walce mamy potężną broń. Jest to wiara wyrażającą się w modlitwie, rozważanie słowa Bożego, sprawowanie mszy, adoracja eucharystyczna, sakrament pojednania, uczynki miłosierdzia, życie wspólnotowe, zaangażowanie misyjne.
O. Michał Legan: Ten pontyfikat udowadnia taką piękną myśl, że po zmartwychwstaniu już żadna nadzieja nie jest płonna, nie ma nadziei zbyt wielkiej. Właściwie każdy objaw optymizmu po zmartwychwstaniu jest uprawomocniony. Już trudniej być większym optymistą niż uświadomić sobie, że Chrystus zmartwychwstał, zwyciężył grzech i śmierć, i będziemy żyli wiecznie w domu ojca. To jest coś, co bardzo warto w tym kontekście papieskim zrozumieć, gdy się mówi o radości. A jest ona w tytule adhortacji.
To, że tak dużo mówimy w Kościele dziś o miłosierdziu, wynika z tego, że żyjemy zanurzeni w atmosferze paschalnej, zanurzeni w fakcie, że Chrystus nas zbawił na krzyżu. To się dokonało. Szatan został pokonany.
Zmagamy się oczywiście z codziennością i tymi wielkimi dramatami związanymi też z duchową walką, ale gdy przeżywamy to w wierze, to może być doświadczenie głębokiej radości. Ostatnia część adhortacji poświęcona jest krzyżowi, to jest taki znak zwycięski, a przecież tragiczny.
Papież wskazuje, że na tej drodze rozwój dobra, duchowe dojrzewanie i wzrost miłości są najlepszą przeciwwagą dla zła.
O. Michał Legan: Stąd ta ignacjańska zachęta do tego, byśmy uczyli się dobrze rozeznawać. Zostawia też bardzo konkretne zadanie – codzienny rachunek sumienia. Jest to narzędzie walki, lepszego podążania za Panem. To takie spojrzenie w siebie, byśmy nie poprzestawali jedynie na dobrych intencjach, którymi, jak się popularnie mówi, wybrukowane jest piekło.
Jestem poruszony fragmentem, gdzie Ojciec Święty odwołuje się do Abrahama pisząc, że „żył w zażyłości z Bogiem i bez skazy”. To jest bardzo prosta odwrócona definicja świętości. Nam się wydaje, że wpierw polega na tym, żeby się wyzbyć wszystkich grzechów i jak już będę doskonały, to ewentualnie mogę szukać relacji z Bogiem. Tymczasem papież odwraca tę kolejność. Być bez skazy nie da się inaczej, jak najpierw wchodząc w relację z Tym, który nam tę świętość jest w stanie dać. Tylko spotkanie z Bogiem może mnie uczynić kimś, kto przestanie kochać grzech.
Czytaj także:
Czy 666 to liczba Szatana? Sprawdzamy, co o tym mówi Apokalipsa
Michał Olszewski SCJ – kapłan Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (sercanie), rekolekcjonista i ewangelizator, wcześniej też egzorcysta, dyrektor Grupy Medialnej Profeto, misjonarz miłosierdzia.
O. Michał Legan OSPPE – kapłan Zakonu św. Pawła Pierwszego Pustelnika (paulini), rekolekcjonista, doktor teologii pastoralnej, misjonarz miłosierdzia.