Tak samo jak na wyścigach Formuły 1 kierowcy muszą co pewien czas zjechać, by zmienić opony, zatankować, naprawić ewentualne usterki, tak też i Apostoł Narodów szuka czasu na modlitwę i spotkanie z Bogiem.Przeciętny współczesny człowiek żyje w niemal ustawicznym młynie milionów spraw, informacji, trosk, wyzwań i problemów, z którymi przychodzi mu się mierzyć każdego dnia. Równocześnie obok tego odczuwa coraz silniejszą potrzebę ciszy i refleksji, zatrzymania się dla zaczerpnięcia sił. Na popularności zyskują wakacje spędzane w klasztorach, gdzie wypocząć można w rytmie mniszego życia.
Problem ten, wbrew pozorom, nie jest tak całkowicie tylko i wyłącznie współczesny. To zmaganie tych dwóch ścierających się światów towarzyszy ludzkości już od bardzo dawna. Dlatego też znajduje swoje odzwierciedlenie na biblijnych kartach.
Św.Paweł – patron wszystkich zabieganych
Podsumowując swoje życie św. Paweł w Liście do Tymoteusza stwierdza: „bieg ukończyłem” (2 Tm 4,7). Czytając Dzieje Apostolskie można stwierdzić, że nie był to wolny trucht, lecz prawdziwy sprint. Szaweł, człowiek prześladujący wyznawców Chrystusa, bardzo szybko zmienia się w Pawła, najgorliwszego Apostoła w niesieniu Ewangelii innym. Raz po raz wyrusza w kolejne misyjne podróże, chcąc ponieść ogień Ducha Świętego na cały znany ówcześnie świat.
Dzisiaj zapewne byłby Paweł typem wielkiego aktywisty, który niemal nieustannie musi działać i czynić coś dla wzrostu Królestwa Bożego, wymyślając kolejne przedsięwzięcia i inicjatywy. Zdecydowanie w dbałości o sprawy Boże jest on niezwykle zabiegany. Przypomina w tym współczesnego człowieka goniącego za kolejnymi celami swojego życia. Pawłowy bieg jednak ma swoje chwile zatrzymania. Tak samo jak na wyścigach Formuły 1 kierowcy muszą co pewien czas zjechać, by zmienić opony, zatankować, naprawić ewentualne usterki, tak też i Apostoł Narodów szuka czasu na modlitwę i spotkanie z Bogiem.
Czytaj także:
Jak mogę przestać żyć w biegu i cieszyć się tym, co mam
Niezwykle ważna wskazówka. Pragnienie osiągania kolejnych celów i realizowania marzeń to niewątpliwie Boże natchnienie. Nie tylko wręcz natchnienie, ale i powołanie skierowane do każdego chrześcijanina. Przykładem jest również sam Pan Jezus. Przez cały okres swojej działalności chodził z miejsca na miejsce i nauczał. W zasadzie to ciągle było Mu mało. Nigdy nie zostawał za długo w jednym miejscu. A nawet gdy ludzie chcieli, żeby został i Go szukali (por. Mk 1, 37), to wymykał się im odpowiadając, że musi dotrzeć na inne jeszcze miejsca. Taka jest przecież Jego misja – dać świadectwo prawdzie (por. J 18, 37).
Znamienne również, że wiele wezwań, które Jezus kieruje do ludzi zawsze ma podobny człon – „Idź i nie grzesz więcej” (J 5, 14), „Idź, sprzedaj wszystko co masz…” (Mt 19, 21), „Idź i czyń podobnie” (Łk 10, 37) czy „Wstań i chodź” (J 5, 8) lub wreszcie „Pójdź za Mną” (np. Mk 2, 14). Dowodzi to tego, że wszystkie dary, które człowiek otrzymuje od Boga – życie, wiara, łaska, miłość itd. nie są do zamknięcia się z nimi i przeżywania ich w ciasnych ramach samego siebie. To talenty, które mają potencjał; które mają możliwości rozmnożenia się i budowania. Nie można tego daru zatrzymać tylko dla siebie. Jego trzeba nieść innym, i to spiesznie! Trzeba dzielić się swoim życiem, swoimi doświadczeniami, swoją osobowością, aby te owoce mogły wzrastać i obejmować swym zasięgiem coraz większe przestrzenie.
Czytaj także:
Św. Paweł: Apostoł z temperamentem, pragmatyczny i do bólu konkretny [Wszyscy Świetni]
Zanim wyruszysz, zatrzymaj się…
Zasadniczo można na tym gruncie wyróżnić dwa typy osób – jedni mają problem z bieganiem, drudzy z zatrzymywaniem się. Skupienie się jednak tylko na jednej z tych dwóch niezbędnych rzeczy sprawi, że nie dobiegnie się do mety. Pierwsi bowiem nie ruszą nawet z miejsca, kolejni szybko się zmęczą i nie dobiegną do końca. W im dłuższą i bardziej skomplikowaną wędrówkę człowiek wyrusza, tym rozsądniej musi przemyśleć i rozplanować postoje i odpoczynek. Im wspanialszy i trwalszy budynek chce się postawić, tym mocniejsze musi mieć on fundamenty.
Jeżeli zatem ten „bieg życia” ma być wysiłkiem pełnym owoców i zmierzającym do zwycięskiego finału, potrzebuje dobrego przygotowania i odpowiednio częstych chwil zatrzymania, aby odnowić siły biegacza. Dla różnych konkretnych sfer ludzkiej osobowości będą to inne rozwiązania. Takim odpoczynkiem może być lektura dobrej książki – dla psychiki, porządny sen – dla ciała i modlitwa z życiem sakramentalnym dla ducha. Nie można zaniedbać żadnej z nich, ponieważ człowiek to istota w pełni integralna, a niedomaganie jednej z tych przestrzeni wpływa na funkcjonowanie pozostałych.
Czytaj także:
Zatrzymaj się, i we Mnie uznaj Boga … to znaczy wycisz się na chwilę!
Aby oddychać, potrzebne są dwa zdrowe płuca. Aby żyć skutecznie i szczęśliwie, potrzebne są dwa filary – bieganie i zatrzymywanie się. Tylko dzięki dobremu ich zespojeniu ze sobą można ruszać do przodu, będąc pewnym czekającego sukcesu. Warto zatem przyjrzeć się, jak to wygląda w codzienności i spróbować zmierzyć się z tym. Myślę, że przecież każdy z nas chciałby na końcu swojego życia napisać, że bieg ukończył.