Zapomnij o wszystkich przemijających trendach i konkursach na popularność. Wystarczą tylko cztery kroki, żeby być uważanym za naprawdę „fajnego”, zarówno przez najbliższych, jak i przez samego siebie.
Każdy chce zabłysnąć. Pytanie – czym?
Dorastając w latach 80. nosiłem za duże neonowe T-shirty, sportowe buty promowane przez Michaela Jordana i na pamięć znałem tekst do piosenki „Ice, Ice Baby”. Właśnie te rzeczy sprawiały, że było się uważanym za fajnego. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Trendy się zmieniają, a ja wciąż chciałbym pozostać „fajny”. Jestem pracującym ojcem, więc mam mało czasu na śledzenie najnowszych zmian w modzie. Świadczy o tym moja zardzewiała już Toyota Camry oraz stary iPhone z błyszczącą różową obudową, który wyprosiłem od mojej mamy, gdy zmieniała go na nowszy model.
Mimo że nie jestem na bieżąco z najnowszymi trendami, to jednak na swój sposób staram się pozostać fajny w oczach moich dzieci i rodziny: przekonuję ich, że jestem najsilniejszą osobą na świecie, uczę się technik domowego parzenia kawy i wytwarzania piwa. Nawet specjalnie wprowadziłem się do modnego wielkomiejskiego osiedla, gdzie podobno mieszkają wszystkie „fajne” rodziny. Wydaje mi się, że robię te rzeczy, ponieważ chcę być lubiany i chcę, aby ludzie mieli o mnie dobre zdanie. Chcę, żeby cieszyli się na samą myśl o spotkaniu się ze mną i żeby byli dumni z samego faktu, że mnie znają.
Read more:
Relacja – to klucz do przejścia przez cierpienie
Czy chodzi o to, by być modnym?
Trudno jednak pozostać fajnym w świecie, gdzie coś, co jest modne teraz, jutro odejdzie już w zapomnienie.
Pracuję w kościele, gdzie spędzam dużo czasu z grupą młodych ludzi. Pamiętam, jak śmiali się ze mnie, gdy przyznałem się do tego, że nie umiem używać Instagrama i hasztagów (#jużumiem) i że nie miałem zielonego pojęcia, kim jest Justin Bieber. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że niemożliwe jest pozostanie modnym na zawsze. Jednak musi istnieć jakiś sposób na bycie „fajnym”, który nie wiąże się z ciągłym śledzeniem trendów.
Kiedy zacząłem zastanawiać się nad osobami, które sam za takich uważam, doszedłem do wniosku, że wcale nie podziwiam ich za taką „fajność”. Istnieje cała masa innych powodów. Nie podziwiam ich ze względu na posiadane auto czy buty, jakie noszą. To, co sprawia, że są wspaniali, nie ma nic wspólnego z tymi powierzchownymi rzeczami. Ich „fajność” ma głębsze znaczenie.
Poniżej przedstawiam kluczowe cechy, które zaobserwowałem u innych i które sam próbuję naśladować.
Otwarte serce
Pamiętam, że kiedyś mieliśmy sąsiada o imieniu Craig, który był w stanie zrobić wszystko dla naszej rodziny. Z chęcią odśnieżał nam podjazd, pomagał w walce z pająkami, pożyczał swoje auto. Zawsze, kiedy mu dziękowałem, on tylko wzruszał ramionami, mówiąc, że to żaden problem. Z łatwością mógł wymigać się od tego, tłumacząc się zmęczeniem po pracy. Mógł po prostu zatrzasnąć drzwi i oglądać telewizję. Jednak on zawsze był skory do pomocy. Craig prawdopodobnie nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jaki był w stosunku do nas wspaniały. Miał serce otwarte na innych i nawet o tym nie wiedział.
Codziennie mamy okazję, aby docenić ludzi, którzy nas otaczają: nieznajomych, współpracowników, przyjaciół, sąsiadów lub rodzinę. To od nas zależy, jak traktujemy innych. Większość z nas już kiedyś gdzieś przeczytała, że w małżeństwie codziennie dokonujemy wyboru, aby kochać drugą osobę. To samo dotyczy wszystkich naszych relacji z ludźmi. Może to spowodować drobne niedogodności, jak obowiązek dokarmiania rybki sąsiada lub podwiezienie przyjaciela na lotnisko albo i większe poświęcenia jak regularne odwiedzanie babci w domu spokojnej starości. Nieważne jednak, jak wielkie jest nasze oddanie, „fajni” mają serca otwarte na innych, nawet jeżeli jest to czasami niewygodne.
Szukanie piękna
„Fajni” ludzie poświęcają czas nie tylko innym, ale także otaczającemu ich pięknu. Badania udowadniają, że spędzenie kilku chwil na podziwianiu sztuki sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi. Zauważyłem jednak coś ważniejszego – osoby, które lubię, dostrzegają piękno w każdej chwili. Jest to bardzo proste, ponieważ jesteśmy przez nie otoczeni. Może być ono ukryte w obrazie Van Gogha lub w ciepłym wiosennym dniu spędzonym z kubkiem kawy. Jeżeli nauczymy się je dostrzegać, na pewno się nie zawiedziemy.
Może właśnie to sprawia, że dzieci są takie „fajne”. Nauczyłem się od nich wielu rzeczy, ale przede wszystkim tego, że warto czasami zwolnić tempo. Z nimi mogę spędzać czas, obserwując wijącego się robaczka na mojej dłoni czy też pszczołę, siedzącą na kwiatku. Razem odkryliśmy wszystkie ptasie gniazda w okolicy. Dzięki nim nauczyłem się używać mikroskopu do obserwowanie kryształków soli oraz pochłaniać wafelki od lodów w całości.
Dzieci pokazały mi także, jak własnoręcznie udekorować dom oraz przekonały, że nie musimy mieć konkretnego powodu, aby zabawnie się przebrać. Dla nich życie jest ciągłym odkrywaniem. Potrafią zachwycać się każdą chwilą. Kiedy jestem sam, moją uwagę pochłania praca, finanse i prace domowe. Często wtedy zapominam, jakim cudem jest życie. Na szczęście dzieci zachęcają mnie do zatrzymania się na chwilę w celu dostrzeżenie piękna wokół mnie. Dzięki temu bardziej doceniam dar życia.
Read more:
Uwaga! To zabija relacje. Nie próbujcie tego w domu!
Dostrzeganie innych
Z racji, że nie zawsze potrafię docenić chwilę, bardzo często skupiam się tylko na sobie. Myślę tylko o tym, czego potrzebuję i co muszę jeszcze zrobić. Rezultatem jest fakt, że zapominam o docenianiu ludzi wokół mnie. Zdaję sobie z sprawę, jakie to okropne, że nie mam najmniejszego problemu z zajechaniem drogi innemu kierowcy, zjedzeniem ostatniego ciastka bez pytania czy ktoś inny ma na nie ochotę lub unikaniem rozmów z przyjaciółmi o ich miłosnych problemach.
„Fajni” ludzie myślą przede wszystkim o innych. Zawsze pamiętają, aby pochwalić nową fryzurę lub wysłać ręcznie napisaną notkę z podziękowaniami.
Docenianie ludzi nie tylko sprawia przyjemność, ale również niesie korzyści. Osoby, które więcej myślą o innych, a mniej o sobie, z dużo większą łatwością podejmują się nowych wyzwań. Nie odczuwają tak presji bycia doskonałymi. Wykładowca filozofii na Eastern Kentucky University, Mike Austin, twierdzi:
Niemyślenie o sobie pozwala ludziom na podejmowanie ryzyka. Nie paraliżuje ich strach przed porażką, ponieważ nie skupiają się na sobie.
Odnalezienie celu
Co dzisiaj założyć? Jaki film zobaczyć? Jakie lody kupić? To nieważne.
W życiu niestety unikamy poważniejszych pytań. Nie powinno tak być, ponieważ zanim się zorientujemy, okaże się, że przeszliśmy przez życie bez żadnego celu. Czasem zatrzymuję się na chwilę i zastanawiam nad tymi znaczącymi pytaniami. Dlaczego się urodziłem? Co powinienem robić w życiu? Jak chcę być zapamiętany?
Alex Lickerman pisze dla naukowego magazynu Psychology Today:
Posiadanie misji, której jesteśmy oddani, umocni nas. Będzie to możliwe dzięki skupieniu się na długoterminowym celu. W ten sposób krótko trwające przeszkody będą mieć znacznie mniejszy wpływ na jakość naszego życia.
Osobiście moim życiowym celem jest trafienie do nieba wraz z moją rodziną. Im więcej o tym myślę, tym więcej robię w tym kierunku. Osoby, które podziwiam także mają długoterminowe cele w życiu. Przez to nigdy nie zachowują się bezmyślnie i nie są niecierpliwi. Dają z siebie bardzo dużo innym, ponieważ zdają sobie sprawę, że szczęście nie zależy od krótkotrwałych sukcesów czy przemijającej popularności.
Bycie „fajnym” ma więc zupełnie inne znaczenie. Nie chodzi o bycie na bieżąco z trendami czy o posiadanie jak największej ilości rzeczy. Wręcz przeciwnie. Powinniśmy przestać patrzeć na samych siebie i zwrócić uwagę na innych. Kiedy sam tak robię, przestaję być ograniczony przez przypadkowe, zmienne trendy i wreszcie mogę być sobą. Mogę być dzieckiem Boga, który kocha wszystkich, wszędzie doszukuje się piękna i stara się sprawiać, aby wszystko dobrze się toczyło.
Jeżeli ja sprawię, że ludzie przestaną myśleć o tym, czy jestem wystarczająco „trendy”, a dostrzegą, jak wspaniałe jest życie, będę pewien, że nauczyłem się, jak być naprawdę „fajnym”.
Read more:
Jak zarazić dzieci wiarą – 10 porad