Lenny Kravitz śpiewa o Zmartwychwstaniu? Gwiazda muzyki ma za sobą nawrócenie i chętnie opowiada o doświadczeniu miłości Boga.Kariera Lenny’ego Kravitza, piosenkarza i kompozytora, należy do długich i udanych: od 1988 roku wydał 10 albumów i pracuje nad kolejnym. Występował na najważniejszych scenach, grał w przerwie Super Bowl. Przeniknął także do świata kina, pojawiając się w takich filmach jak „Hej, Skarbie” i „Igrzyska Śmierci”. Na płycie „Circus” z 1995 roku zamieścił piosenkę o tematyce chrześcijańskiej „The Resurrection”.
Spójrz, co On uczynił dla mnie,
Teraz żyję w innej przestrzeni i w innym czasie,
Kroczył po sprawiedliwej ścieżce,
By uchronić nas od gniewu Szatana,
Nie jesteśmy sami
I zmierzamy do domu.
„The Resurrection” Kravitz’a – piosenka o chwale zmartwychwstania
„The Resurrection” rozpoczyna się w stylu „Stairway to Heaven”, czyli powoli narastającym dźwiękiem gitary akustycznej. Tekst piosenki jest wyraźnie chrześcijański, mówi o chwale zmartwychwstania Chrystusa i zbawieniu wszystkich dusz cierpiących w czyśćcu. To coś więcej niż proste rozważanie – to fantastyczna rockowa piosenka, której będziesz chciał słuchać na okrągło.
Kravitz zawsze śmiało głosił wiarę. W 2015 roku podzielił się na łamach „The Huffington Post” historią, która ugruntowała jego spojrzenie na chrześcijaństwo. W dzieciństwie Kravitz był członkiem chóru California Boys Choir, w którym tempo prób było tak intensywne i fizycznie obciążające, że Lenny zachorował. Podczas szpitalnej rekonwalescencji nawiązał znajomość z chłopcem dotkniętym podobną przypadłością. Chłopiec zaczął opowiadać mu o Jezusie.
Zaczął mówić o wszystkim, co wiąże się z Chrystusem, o Piśmie Świętym i innych rzeczach, po prostu rozmawiał ze mną i czytał mi. To dosyć interesujące: wyobraź sobie dwóch chłopaków, którzy siedzą i prowadzą fantastyczną rozmowę o Bogu, o miłości i o Jezusie – opowiadał Kravitz.
Chociaż nie wychowywał się w rodzinie wyjątkowo religijnej – ojciec z pochodzenia był Żydem, matka chrześcijanką – Kravitz został dogłębnie poruszony rozmowami z kolegą chórzystą.
Lenny Kravitz: Doświadczyłem obecności Boga
„Nie potrafię tego wyjaśnić, ale obecność Boga była w tym pokoju wyczuwalna” – wspominał muzyk. I dodawał: „Mam na myśli coś mocnego i stałego, oboje to czuliśmy. Było to coś, co wydawało się nas pochłaniać. Obaj płakaliśmy, bo cokolwiek to było, było tak przemożne, że wprost uderzało w naszego ducha… Doświadczaliśmy obecności Boga”.
Ta chwila pomogła umocnić wiarę Kravitza w to, że Bóg naprawdę znajduje się wszędzie:
Istota, materia duchowa, moc, która mnie stworzyła, była tam ze mną. Nie musiałem zwracać się do nikogo, żeby obcować z Bogiem. Był właśnie tam. Było to osobiste doświadczenie.
„Seks jest ważny. Ale tylko z moją żoną!”
Jak przystało na gwiazdę rocka, pokus nigdy nie brakowało. Po tym, jak uległ jednej z nich, powziął decyzję, by nigdy już nie powtórzyć tego błędu.
„Robiłem coś normalnego, byłem z kimś i pamiętam, jak obudziłem się następnego dnia, myśląc: Co ja robię?. To nie tak, że straciłem kontrolę. Nie chodziło o grupis, ani o kogoś, kogo poznałem na ulicy. Tak nie funkcjonowałem. Był to ktoś, kogo znałem. Ale wciąż zastanawiałem się: Co ja robię? Dlaczego?. Tego ranka po prostu porozmawiałem z Bogiem, jak zwykłem to robić i powiedziałem: Musisz mi pomóc z tym skończyć. Ja tylko chcę z tym skończyć. Tego dnia się zmieniłem” – wyznał muzyk.
Dalej wspominał: „Potrzeba było lat, żeby znaleźć się na właściwej ścieżce. Żeby naprawdę to zrobić, żeby naprawdę usiłować iść dobrą drogą, a nie tylko o tym mówić. Nie chodzi o to, że to było nieważne… Uważam, że seks i bliskość są bardzo ważne. Ale rzecz w tym, że robię to z moją żoną i z nikim więcej”.
Read more:
Wielkanocne hygge, czyli o zmartwychwstaniu codzienności
Read more:
Piękny świąteczny hymn o zmartwychwstaniu. Posłuchaj!
Read more:
Łyse banie głoszą zmartwychwstanie