Myśleliście, że zamordowanie Jezusa było „zbrodnią z nienawiści”? Owszem, nienawiść przywódców żydowskich do Jezusa, w którym nie chcieli oni uznać Mesjasza, odegrała tutaj wielką rolę. Ale ta zapiekła złość miała swoje źródła w znacznie drobniejszych przewinieniach i spotkała się z drobnymi słabościami innych osób.
I doszło do tragedii. Wprawdzie Pan Jezus zdecydował się umrzeć dla naszego zbawienia, ale to nie zmienia faktu, że jego proces i śmierć były zbrodnią.
Czasem mamy tendencję do bagatelizowania własnych drobnych grzechów i wad. Mówimy: „Przecież nikogo nie zabiłem”. A przecież możemy zabijać kłamstwem, pychą, chciwością.
Pycha
Dlaczego przedstawiciele żydowskich elit politycznych i religijnych postanowili zabić Nauczyciela z Nazaretu? Przede wszystkim dlatego, że działał, nie pytając ich o pozwolenie. Przez trzy lata dochodziły do nich słuchy o kolejnych cudach i nowych naukach. Zapewne czuli się urażeni, że nieuczony cieśla z Galilei wkracza w ich kompetencje.
Poza tym w kraju pojawiło się wrzenie, które mogło zagrozić kruchemu pokojowi z Rzymianami.
Czara przelała się po wskrzeszeniu Łazarza. To właśnie wtedy najwyższy kapłan Kajfasz, który przewodniczył Sanhedrynowi, wpadł na pomysł morderstwa, argumentując: „Lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród”. Kluczowe są tu słowa „dla was”.
Zatwardziałość
A wystarczyło porozmawiać z Jezusem i ocenić, czy to, co mówi, pochodzi od Boga! Członkowie Wysokiej Rady nie byli jednak na to otwarci. Dyskutowali z Nim jedynie po to, żeby przyłapać Go na jakimś błędzie.
I doszli do punktu, w którym wycofanie się byłoby dla nich wizerunkową porażką. Posunęli się nawet do szukania fałszywych świadków i przekraczania prawa (np. zwołali posiedzenie Sanhedrynu nocą, co było wbrew przepisom).
Chciwość
Drugim wydarzeniem, które rozsierdziło faryzeuszy i uczonych w Piśmie było wypędzenie sprzedawców ze świątyni jerozolimskiej. Kapłani czerpali zapewne korzyści z handlu w świętym miejscu, więc Jezus uderzył również w ich interesy.
Plan zgładzenia Jezusa okazał się trudny do wykonania, bo opuścił On Jerozolimę i przebywał w różnych miejscach w okolicy. Znalazł się jednak człowiek, który pomógł w znalezieniu Go w zmian za 30 srebrnych monet.
Judasz wskazał żołnierzom ogród, w którym Jezus modlił się nocą, i pocałował Go na znak, żeby wiadomo było, kogo aresztować.
Kłamstwo
Podczas procesu w pałacu Kajfasza występowali przeciwko Jezusowi świadkowie, którzy przeinaczyli Jego słowa. Ich zeznania – zapewne opłacone – okazały się jednak zbyt błahe, żeby żądać śmierci Galilejczyka.
Członkowie Sanhedrynu okłamali więc Piłata: „Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza – Króla”.
Tchórzostwo
Zaprowadzono Jezusa do rzymskiego namiestnika Judei Piłata, bo Wysoka Rada nie mogła nikogo skazać na śmierć. Jak wynika z Ewangelii, Piłat wcale nie miał ochoty wysyłać oskarżonego na krzyż. Rozmawiał z nim, a nawet kazał go ubiczować w nadziei, że ci, którzy nalegają na karę śmierci, poczują się usatysfakcjonowani.
Jednak kiedy tłum wciąż krzyczał „Ukrzyżuj go!” i gdy wspomniał Cezara, Piłat ustąpił. Pod wpływem strachu działali też apostołowie, którzy opuścili Pana w ogrodzie oliwnym oraz Piotr, który się Go wyparł.
Oportunizm
Co roku w okolicach Wielkanocy krąży po internecie mem o tym, że Jezusa zabiła demokracja. Jak to się stało, że tłum, który kilka dni wcześniej witał Go triumfalnie, teraz wrzaskliwie domagał się Jego śmierci?
Ewangeliści piszą, że ludzi podburzyli członkowie Sanhedrynu. Ale z pewnością zadziałał tu również psychologiczny mechanizm, który nakazuje człowiekowi będącemu w grupie robić to samo co wszyscy – bez zastanawiania się, co jest słuszne.
To takie łatwe! Śmiać się z kogoś tylko dlatego, że inni się śmieją. Narzekać, bo inni narzekają. Obgadywać, bo inni obgadują…
Co bym zrobiła, gdybym w ostatnich dniach życia Jezusa była w Jerozolimie? Chcę wierzyć, że zachowałabym się jak Maryja albo jak Maria Magdalena. Czy na pewno?