Nie jest przypadkiem, że zarówno czytanie podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, jak i Pasję w Wielki Piątek czytamy z Czwartej Ewangelii. Jej autor to jedyny z apostołów, który prawie nieprzerwanie towarzyszył Jezusowi od Wieczerzy do złożenia do grobu.Jan ukrył się w swojej Ewangelii po kryptonimem U2, czyli Umiłowany Uczeń. Dwudziestowieczna egzegeza próbowała podważyć ten przekaz, jednak, moim zdaniem, z niewielkim powodzeniem. Dlatego zostaję przy wersji zgodnej z przekazem tradycji.
Czytaj także:
Czy 666 to liczba Szatana? Sprawdzamy, co o tym mówi Apokalipsa
Nie jest przypadkiem to, że zarówno czytanie podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, jak i Pasję w Wielki Piątek czytamy z Czwartej Ewangelii. Jej autor to jedyny z apostołów, który prawie nieprzerwanie towarzyszył Jezusowi od Wieczerzy do złożenia do grobu. To sprawia, że jego relacja jest dla nas szczególnie cenna.
Przed Paschą Jezusa
Jan był młodszym z synów Zebedeusza, których Jezus, ze względu na ich radykalizm i gwałtowność jego wyrażania, nazwał Synami Gromu. Obaj do spółki z Piotrem towarzyszyli Mu tam, gdzie nie zabierał reszty uczniów: do domu Jaira, na górę Tabor, jakby ich trzech szczególnie troskliwie przygotowywał do misji.
I nawet pomysły, by prosić Jezusa o miejsca po prawej i lewej Jego stronie w Jego królestwie, czy pomodlenia się o to, by z nieba spadł ogień i spalił miasteczko, które nie chciało Go przyjąć, nie zmieniły wyboru Pana. Z tej trójki kochał szczególnie Jana i apostołowie o tym wiedzieli.
Nie było przypadkiem, że Piotr sam nie zapytał Chrystusa, kto Go zdradzi, tylko poprosił o to Jana. Kto wie, może przyszły Książę Apostołów nawet nieco zazdrościł młodszemu od siebie, że w lot rozumie Nauczyciela, a czasem nawet jakby czytał w Jego myślach.
Jan pod krzyżem
Jednak nawet ten ukochany, świetnie rozumiejący Jezusa apostoł w Niego zwątpił. Kiedy czytam opis w Czwartej Ewangelii, uderza mnie jego drobiazgowość i wyczuwalne emocjonalne napięcie. To opowiada ktoś, kto nawet kilkadziesiąt lat po tym wydarzeniu nie potrafi mówić o nim beznamiętnie. Nie potrafi, bo widział to własnymi oczami i to, czego doświadczył, rozdarło go wewnętrznie.
Czytaj także:
Rozpoczynamy Triduum Paschalne: najważniejsze dni roku liturgicznego
Ewangelista opisuje dokładnie, jak żołnierze rzucali losy o suknię Jezusa, wymienia, kto stał pod krzyżem, przekazuje wszystkie słowa, jakie posłyszał od Umierającego. Każdy z tych detali jest semeion – znakiem, że oto kona Król Wszechświata, Mesjasz. Większość z nich znajdziemy w zapowiedziach proroków, w psalmach. Jest to też opowieść, jak obecny pod krzyżem uczeń zbliża się do momentu utraty wiary.
„I skłoniwszy głowę, oddał ducha” – do tej chwili Jan mógł mieć jeszcze nadzieję, że nastąpi coś, co odmieni bieg wydarzeń. Nic takiego jednak nie nastąpiło. A gdyby wciąż się łudził, że jednak Pan żyje, to otrzymuje ostateczne świadectwo Jego śmierci – na oczach apostoła rzymski żołnierz przebija bok Skazańca i tak potwierdza Jego zgon. Apostoł zapisuje: „Zaświadczył ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe” (J 19,35a).
Słowa te zapewne są odpowiedzią dla rodzących się w łonie Kościoła pierwszych herezji podważających realność śmierci Mesjasza, jednak to tylko jeden aspekt. Ile razy je słyszę, wyczuwam na ich dnie Janowy ból, szybki jak cios włócznią i ostry jak rozbłysk światła, po którym zapada wszechogarniająca ciemność i cisza. Nie pozostaje nic z tego, co miało być sensem życia.
Zmartwychwstanie Jana
Znamy ciąg dalszy tej opowieści: pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena przybiega do Wieczernika z płaczem, że grób jest pusty. Tylko Piotr i Jan wybiegają za nią, by potwierdzić wiadomość. Jan jest młodszy, szybciej dociera do odsuniętego kamienia grobowca. Jednak czeka na Piotra. Kiedy ten wchodzi do grobu, Jan pochyla się tylko, by zajrzeć do wnętrza. I znów opisuje z detalami: leżące płótna, obok chusta z głowy, złożona. I znów krótkie zdanie, dwa czasowniki oddające natychmiastowość i dynamikę tego, co dzieje się we wnętrzu widzącego: „Ujrzał i uwierzył” (J 20, 8).
Jan, dzięki swojej podatności na poruszenia Ducha i wytrwaniu pod krzyżem, jest tym z apostołów, który patronuje mistykom. Jego życie jest rozpięte między spoczywaniem na piersi Pana, a porankiem zmartwychwstania, z długą drogą przez ciemność procesu i ukrzyżowania. Żył najdłużej z Dwunastu, umarł śmiercią naturalną.
Chociaż właściwie trzeba by powiedzieć, że przeszedł do życia – w końcu jego zmartwychwstanie już się dokonało. Na widok pustego grobu.
Czytaj także:
Św. Paweł: Apostoł z temperamentem, pragmatyczny i do bólu konkretny [Wszyscy Świetni]