Wchodząc do archikatedry św. Jana Chrzciciela, warto zwrócić uwagę na kaplicę znajdującą się po lewej stronie prezbiterium. W jej centrum zawieszony jest niezwykły krucyfiks – jeden z symboli Starego Miasta, ważny obiekt kultu, a do tego jeden z najcenniejszych zabytków Warszawy.
Uwagę przykuwa naturalnej wielkości figura Ukrzyżowanego, jego ekspresyjna, pełna bólu twarz, kruczoczarne włosy. Krzyż ten adorowali królowie, modlili się przed nim uczestnicy powstań i mieszkańcy Warszawy.
O krucyfiksie wspomina też m.in. Walery Przyborowski w książce „Legendy dawnej Warszawy ” (1916). Podkreśla, że dwuwiersz: „U Fary, gdzie Pan Jezus Stary” powtarzali flisacy, przybijający do wiślańskiego brzegu w stolicy.
Jak cudowny krucyfiks trafił do katedry w Warszawie?
Według legendy, warszawski kupiec Jerzy Baryczka wywiózł potajemnie krucyfiks z ogarniętej reformacją Norymbergi. „W czasach, […] gdy zabierano kościoły, odzierano je z ozdób, niszczono zabytki sztuki średniowiecznej, znalazł się w Norymberdze zamożny kupiec i obywatel warszawski, pan Jerzy Baryczka, konsul miejski. Właśnie wicher namiętności religijnych szalał w tej chwili najmocniej w owem mieście; urządzono stos i rzucano w ogień obrazy i rzeźby, wydobyte z kościołów” – pisał Przyborowski. Według niego krzyż i figura zostały rozebrane na części i wśród towarów dojechały szczęśliwie do Warszawy.
Legenda wiąże się też z włosami Chrystusa. Głosi ona, że gdy krucyfiks pozostawał jeszcze w przedreformacyjnej Norymberdze, włosy na głowie Ukrzyżowanego wyglądały normalnie, jednak w czasie reformacyjnych wstrząsów zaczęły usychać i wypadać. Po przywiezieniu krzyża do Warszawy na otoczonej kultem figurze znów pojawiły się włosy, które co roku, w Wielki Piątek, musiały strzyc najcnotliwsze z panien. Działo się tak aż do chwili, gdy postrzyżyn dokonała prawnuczka Jerzego Baryczki. Niestety, dziewczyna zataiła grzech cudzołóstwa i ponoć od tego roku włosy Zbawiciela przestały odrastać.
Cudowny krucyfiks przetrwał dwa pożary świątyni (1598 i 1607), a także zawalenie się sklepienia kościoła (1602). Znalazł swoje miejsce w specjalnie ufundowanej przez ród Baryczków kaplicy.
Przed krzyżem z archikatedry św. Jana modlili się królowie
Właśnie w tym czasie do katedry przybywali spławiający w dół Wisły zboże flisacy, proszący o szczęśliwą podróż do Gdańska. Wtedy też powstał wspomniany wyżej wierszyk. Jednak „Jezusa z Fary” czcią otaczali nie tylko mieszkańcy miasta i flisacy.
Klękali przed nim i prosili o zwycięstwa królowie Stefan Batory, Zygmunt III Waza, Stanisław August Poniatowski, a także bohaterowie hetman Stefan Czarniecki i Tadeusz Kościuszko. U stóp krzyża odprawiano nabożeństwa rozpoczynające kolejne sejmy i dziękowano za Konstytucję 3 maja.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. pod tym krzyżem swoje święcenia biskupie z rąk kard. Aleksandra Kakowskiego otrzymał ks. prałat Achille Ratti, nuncjusz apostolski, który trzy lata później został wybrany papieżem i przyjął imię Pius XI.
Krzyż z katedry w czasie Powstania Warszawskiego
Katedra warszawska szczęśliwie przetrwała kampanię wrześniową, mimo że 17 września podczas nabożeństwa spadły na nią bomby. Doszczętnie zniszczona została dopiero w czasie Powstania Warszawskiego. W gruz i popiół obróciło się niemal całe wyposażenie świątyni.
Krucyfiks ocalał dzięki bohaterskiemu jezuicie o. Wacławowi Karłowiczowi, którzy przeniósł go do podziemi kościoła św. Jacka i złożył przykryty całunem wśród znajdujących się tam rannych. Podobno jeden z posługujących kapłanów, nie wiedząc o ukrytej figurze, przekonany w ciemnościach, że ma do czynienia ze zmarłym powstańcem, próbował zaopatrzyć go na ostatnią drogę…
Po wydobyciu z ruin kościoła św. Jacka cudowny krucyfiks na kilka lat został przeniesiony do ocalałego z pożogi wojennej kościoła św. Józefa Oblubieńca (czyli kościoła seminaryjnego), skąd został uroczyście przeniesiony 21 marca 1948 do odbudowanej archikatedry.
Przed nim modlił się podczas swej pierwszej wizyty apostolskiej w 1979 r. Jan Paweł II, a także w 2006 r. Benedykt XVI.
Cudowny krucyfiks stawał się natchnieniem dla twórców. Artur Oppman (Or-Ot) poświęcił mu swój wiersz „Chrystus Cudowny u Fary”, a ks. Jan Twardowski utwór „Do Jezusa z warszawskiej katedry”.
Do dziś krzyż ten cieszy się powszechnym kultem i nadal słynie łaskami.
Czytaj także:
Kościół dominikanów na Freta. Czego hitlerowcy nie zdołali zbombardować…
Czytaj także:
“Chrystus spowity całunem”. Zagadka niezwykłej rzeźby rozwiązana!
Czytaj także:
Civitavecchia. Figura Matki Bożej płacze krwawymi łzami
Czytaj także:
Krzyż jerozolimski. Jak 5 ran Chrystusa