„Ksiądz albo się chce modlić, albo nie. Jeśli tak, to sobie poradzi, byleby myślenia nie wyłączył. Jeśli nie, to nie nadaje się do żadnego duszpasterstwa: ani w parafii, ani przy klasztorze” – mówi mniszka benedyktyńska z ŻarnowcaSiostra Małgorzata Borkowska wydała ostatnio niewielką książkę zatytułowaną „Oślica Balaama. Apel do duchownych panów”. Wydawnictwo benedyktynów z Tyńca nazywa ją „protestem” i „krytyką polskiego duchowieństwa”.
Przemysław Radzyński: Głośno było ostatnio o tekstach w „kobiecym” dodatku do watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano”, w którym napisano o wyzyskiwaniu sióstr zakonnych – zwłaszcza przez kościelną hierarchię. Jak Siostra widzi ten problem?
S. Małgorzata Borkowska OSB*: To wina faktu, że jeśli jakaś grupa ludzi ma pełną władzę nad inną grupą, zawsze kończy się to jakąś formą wyzysku, a w końcu – jakąś formą walki o ludzkie prawa. A zakonnice w tej sprawie są grubo w tyle za związkami zawodowymi. Nie byłoby zresztą powodu do walki, gdyby poważniej wzięto słowa Chrystusa Pana o służebności władzy.
Read more:
Testament zakonnicy: 10 rzeczy, których nigdy nie będę żałować przed śmiercią
W swojej najnowszej książce pisze Siostra, że „zakonnica w przekonaniu szeregowego kaznodziei jest głupia”. Skąd ten stereotyp?
Pisałam o tym dla Katolickiej Agencji Informacyjnej: Głównie z przyczyn historycznych. Przed rozbiorami klasztory żeńskie były w krajobrazie kościelnym i społecznym rzeczą oczywistą. Po kasatach dokonanych w XIX wieku, głównie przez rządy zaborcze, kler przez kilkadziesiąt lat odzwyczaił się od ich obecności i księża nie bardzo już wiedzieli, po co by one miały istnieć – chyba, że im samym mogą się do czegoś przydać. Takie przynieś, wynieś, pozamiataj. A do tego wykształcenia nie potrzeba.
Ma Siostra jakiś pomysł, jak ten problem rozwiązać?
Przede wszystkim nie udawać głupich dla spokoju. Może coś pomoże.
Co mogą zrobić same siostry, żeby odwrócić ten czarny PR, wg którego do zakonu idą kobiety, które nie znalazły kandydata na męża i nie potrafiłyby ułożyć sobie życia poza klasztornymi murami?
Nic, bo to samo myśli 9 na 10 ludzi w ogóle. Po prostu wiedzą i już, czytali przecież powieści. Szkoda czasu na dyskusje. Jeśli mamy żyć tu dla Boga, to nie dla swojego wizerunku.
Obserwuje Siostra jak na przestrzeni lat stosunek – zwłaszcza kleru – do sióstr zakonnych się zmienia? Jest lepiej czy gorzej?
Jest trochę lepiej dzięki grupom modlitewnym, w których młodzież żeńska i męska jest na równych prawach.
W „Oślicy Balaama” pisze Siostra, że jedyną znaną jej formą zbiorowego protestu w zakonie żeńskim jest masowa rezygnacja ze spowiedzi u konkretnego kaznodziei. Rozumiem, że ona jest też skuteczna.
To zależy od konkretnego księdza. Może on przecież albo uznać, że zakonnice są zbyt pyszne, żeby go docenić – albo zastanowić się, czy w czymś jednak nie pobłądził.
A merytoryczne uwagi dotyczące błędów dogmatycznych, liturgicznych czy nawet dotyczących wyboru tematyki kazań do sióstr zakonnych nie są skuteczne? Dlaczego?
Bo się ich nie robi.
Jaki – zdaniem Siostry – powinien być zakonny kapelan czy klasztorny kaznodzieja zmierzający do ideału?
Ksiądz albo się chce modlić, albo nie. Jeśli tak, to sobie poradzi, byleby myślenia nie wyłączył. Jeśli nie, to nie nadaje się do żadnego duszpasterstwa: ani w parafii, ani przy klasztorze.
Read more:
Kto powiedział, że siostry klauzurowe się nudzą?
* Siostra Małgorzata Borkowska OSB, benedyktynka z opactwa w Żarnowcu. Urodziła się w 1939 r. Po ukończeniu filologii polskiej i filozofii na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz teologii na KUL-u (gdzie w 2011 r. otrzymała tytuł doktora honoris causa) została mniszką. Jest historykiem życia zakonnego i tłumaczką.