Kto żyje bez smartfona z biało-niebieską ikonką wydaje się co najmniej lekko podejrzany. Może pracuje w jakichś służbach specjalnych albo jest, nie-daj-Boże, jakimś przestępcą, który nie chce być zidentyfikowany?
Jeden telefon na całą kamienicę
Mieszkała na ostatnim piętrze naszej trzypiętrowej, poniemieckiej kamienicy. Znali ją wszyscy lokatorzy. Jej mieszkanie znajdowało się bezpośrednio nad naszym, więc z nami komunikowała się charakterystycznym stukaniem w rurę. Dobrze znaliśmy ten dźwięk. Zaczynał się w przedpokoju i rozchodził prędko po całym mieszkaniu. I znaczył jedno – trzeba szybko biec piętro wyżej, bo ktoś właśnie do nas… dzwoni!
Pani Hania, właścicielka jedynego w kamienicy telefonu, jasnozielonego, ze słuchawką i okrągłą tarczą do wybierania numeru, była taką naszą blokową recepcjonistką. Serdeczna i chętna do użyczenia tego pożądanego przez wszystkich urządzenia, poza zieloną słuchawką miała dla nas także czas na herbatę i zwyczajne sąsiedzkie „co słychać?”.
Telefon faktycznie w naszej kamienicy nam służył. „Przedfacebookowa” era podtrzymywania relacji kwitła, a my czuliśmy się sąsiedzką wspólnotą. Czasy dawno minione, choć dziś wspominane z rozrzewnieniem.
Czytaj także:
Boisz się być offline? Zobacz, co się za tym kryje
Da się żyć bez Facebooka?
Właściwie, jakby się przyjrzeć oficjalnym motywacjom, dla których powstały media społecznościowe, można by znaleźć z naszą kamienicą wspólny mianownik – budowanie i podtrzymywanie sieci kontaktów, nawiązywanie relacji. Z tym, że wirtualnych.
I tak, jak przed laty ten, kto nie korzystał z jasnozielonego telefonu pani Hani, był „chyba jakiś dziwny”, tak dziś ten, kto żyje bez smartfona z biało-niebieską ikonką, wydaje się co najmniej lekko podejrzany. Może pracuje w jakichś służbach specjalnych albo jest nie-daj-Boże jakimś przestępcą, który nie chce być zidentyfikowany? W każdym razie, kimkolwiek by nie był – powoduje lekką konsternację.
Bo jak zaprosić go na imprezę, nie dodając go do facebookowej grupy, w której za jednym zamachem informujemy wszystkich gości o godzinie, miejscu i konsultujemy z nimi menu? Jak podzielić się z przyjaciółką super tekstem, nie oznaczając jej w poście? Jak znaleźć najlepszego mechanika samochodowego, nie pytając o radę 792 wirtualnych znajomych?
Zobaczyłam dziś film, oczywiście na Facebooku, który na te pytania ma jedną, zaskakującą odpowiedź 😉
Czytaj także:
Zmieniłeś już dziś status? Facebookowy nałóg – jak go pokonać?