separateurCreated with Sketch.

Ocaleni przez dobrego Maharadżę. Czy jako staruszkowie wrócą jeszcze do Indii?

MAHARADŻA Z DZIEĆMI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Pojawił się pomysł, by „dzieci” ocalone przez Dobrego Maharadżę podczas II wojny światowej wyruszyły w tym roku w podróż do Indii i uczciły pamięć człowieka, dzięki któremu dożyły 90-tki.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Jak czytamy na portalu „The Better India”, pomysł, by ocaleni powrócili do Indii, zrodził się przy okazji pracy nad filmem dokumentalnym „A little Poland in India” (z ang. „Mała Polska w Indiach”). Anu Radha, która jest producentką tego dokumentu, wspominała, jak trudno było odnaleźć ostatnich ocalałych i porozmawiać z nimi o tym okresie życia, który spędzili w Indiach w latach 1942-1946.

To właśnie ona zaproponowała, by zorganizować ich podróż do Indii – dokładnie do szkoły w mieście Balachadi. Zaznaczyła, że z roku na rok liczba ocalonych maleje, więc takie spotkanie byłoby wyjątkowo cenne.

W setną rocznicę odzyskania niepodległości

Według inicjatorów, idealną okazją do zorganizowania takiej wyprawy wydaje się być 2018 rok, na który przypada setna rocznica odzyskania niepodległości w Polsce po zakończeniu I wojny światowej.

Wśród ocalałych bohaterów filmu znajduje się m.in. 90-letni dziś Wiesław Stypuła. Wspomina, jak maharadża sprowadził 7 kucharzy z miasta Goa, aby ugotowali dla małych Polaków posiłki, bo dzieci nie mogły jeść pikantnych hinduskich potraw. Z kolei Roman Gutowski przypomina sobie, jak Maharadża uczył ich pływać w morzu. Natomiast Jadwiga i Jerzy Tomaszkowie, którzy poznali się w Indiach, pobrali się wiele lat później, za co są – podobno – Maharadży wdzięczni.

Nad obchodami przewodnictwo ma objąć ambasador Burakowski, który ciekawym zbiegiem okolicznośći, jest absolwentem szkoły imienia Maharadży w Warszawie.

Ocaleni z Balachadi mają zebrać się, świętować życie, koniec wojny oraz pamięć o Maharadży, który „robił wszystko, by złagodzić horror ich przesiedlonego dzieciństwa”.


POLKI W WALCE O NIEPODLEGŁOŚĆ
Czytaj także:
Warkocze pod maciejówką. Dziewczyny, które walczyły o niepodległość

 

Uchodźcy z Polski

W artykule wspomniane są historyczne okoliczności przesiedlenia polskich dzieci do Indii.

1 września 1939 roku Niemcy najechały Polskę, co wieszczyło początek II wojny światowej. Niemcy oraz Armia Czerwona zagarnęły ten mały kraj i podzieliły go między dwie swoje siły. Polacy desperacko musieli szukać ucieczki przez prześladowaniami.

Polscy emigranci wojenni odbywali morderczo długie podróże w wagonach, wzdłuż Turkmenistanu, Iranu, Afganistanu i Indii. Wiele polskich rodzin znalazło schronienie w obozach dla uchodźców w Nagpur, Kolhapur czy Bombaju.

Kiedy kontyngent właśnie dobił do Mombaju, brytyjski rząd odmówił im wstępu. Wtedy zareagował Maharadża Maharaja Digvijaysinhji Ranjitsinhji Jadeja z Nawanagaru, który miał już dość braku empatii ze strony brytyjskiego rządu. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

Zamówił łódź do swojej prowincji. Zanim ona dotarła, starał się i przygotowywał. Chciał, by jego gościom było tak wygodnie, jak to tylko możliwe.

Przyjął 1000 dzieci, wszystkie powyżej 15 roku życia, wymagające edukacji, miejsca do spania i opiekunów. Maharadża nie szczędził pieniędzy. Wybudował im szkołę oraz schronienie w pobliżu swojego pałacu.


Jam sahib Digvijaysinhji, DOBRY MAHARADŻA
Czytaj także:
Dobry maharadża. Polskie dzieci nazywały go ojcem

Źródło: The Better India

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.