W 1576 r. karmelita bosy Juan de la Miseria namalował pierwszy portret św. Teresy z Ávili. Mimo pełnej zaangażowania pracy malarza i wymagającego poświęceń pozowania, portretowana nie była zadowolona z efektu końcowego.
Niezwykłe spotkanie ze św. Teresą
W 1569 r. Juan Narduck (urodzony w 1526 r. w Neapolu) spotyka Teresę od Jezusa. Niesamowite wrażenie wywiera na nim charyzmatyczna mniszka oraz zmiany, jakich dokonała w zakonie karmelitańskim. Z tego względu postanawia wstąpić do męskiego Karmelu w Pastranie.
W 1570 r. składa profesję przyjmując imię Juan de la Miseria. Z zawodu jest malarzem i rzeźbiarzem. To sprawia, że w 1576 r. zostaje nakłoniony przez swojego przełożonego do namalowania portretu matki Teresy. Dodajmy – pierwszego jej portretu. To początek serii perypetii związanych z jego malarskim dziełem.
„Piękno dla oka już jest”
Teresa ma już wtedy 61 lat, za sobą życie pełne trudów. Należy do osób wątłych fizycznie i chorowitych. Jednak, o dziwo, w swoim przekonaniu nic nie straciła ze swej kobiecości. Całe życie jest świadoma swych uroków, co wspaniale oddaje znane powszechnie jej wyznanie: „Za tępą się nie uważam, piękno dla oka już jest, świętą zaś chciałbym zostać”.
Do końca życia (odejdzie do wieczności mając 67 lat) pozostanie pełna temperamentu, a jednocześnie wypełniona pokojem biorącym swe źródło z harmonijnego połączenia żywej osobowości z bardzo głębokim życiem wewnętrznym. Nieszczęsny Juan de la Miseria zapewne nie podejrzewa nawet, z jak szczerym krytykiem przyjdzie mu się zmierzyć.
Żmudna praca, efekt niezadawalający
Praca nie należy do łatwych. Wymaga od Teresy dużego poświęcenia, ponieważ Juan maluje ją w kilku długich sesjach. Nakazuje, aby siedziała nieruchomo, nie podnosiła oczu i nie kręciła głową. Powstaje portret dojrzałej kobiety ubranej w karmelitański habit. Karmelitanka ma ręce złożone do modlitwy. Wzrok kieruje do gołębicy będącej znakiem Ducha Świętego. Nad głową portretowanej jest widoczny napis w języku łacińskim „Miłosierdzie Boże będę głosić po wiek wieków”.
Gdy przychodzi moment obejrzenia portretu, reakcja Teresy jest, w opinii malarza, niesprawiedliwa. Karmelitanka najpierw nie może znaleźć słów, po czym bez ogródek czyni mu wyrzuty: „Niech ci Bóg wybaczy, bracie Juanie, że mnie namalowałeś taką brzydką i kaprawą”.
Cała Teresa! Świadoma swej duchowej więzi z Panem, nie zaprzecza swej urodzie zewnętrznej. Trudno powiedzieć, co dokładnie jej się nie podoba i jakie miała pierwotne wyobrażenia.
Wybitnie piękna św. Teresa
Niestety, nie udaje się Juanowi oddać tego, co tak pięknie wyrazi spowiednik św. Teresy – jezuita Francisco de Ribera. W swoim dziele „La vida de la Madre Teresa de Jesus” zanotuje, że w młodości święta była wybitnie piękna. W podeszłym wieku również wyglądała dobrze.
Biograf z najdrobniejszymi szczegółami opisuje wygląd karmelitanki. Uwagę zwraca fragment, w którym wyznaje, że kiedy Teresa się modliła, jej twarz emanowała blaskiem, stawała się piękna, spokojna i czysta.
Choć obraz Juana de la Miseria był wielokrotnie kopiowany i traktowany przez innych malarzy jako inspiracja, jednocześnie obnaża prawdę, że zabrakło mu kunsztu, aby oddać niezwykłość Teresy związaną nie tylko z jej urodą, ale przede wszystkim bogatym wnętrzem. Matka Maria od św. Józefa, przyjaciółka Reformatorki, wyraziła to nader trafnie słowami: „Niemożliwe jest namalowanie doskonałości”.