Śp. ks. Jan Kaczkowski uczy, jak rozpoznać fizyczne, psychiczne oraz duchowe potrzeby chorych i ich bliskich – tak często zatajane. Radzi też, jak znajdować pomoc ukierunkowaną na poprawę jakości życia w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji
Ks. Kaczkowski: Choroba. Szału nie ma
W naszej wspólnej ze śp. ks. Janem Kaczkowskim książce Żyć aż do końca. Instrukcja obsługi choroby mówił on: „Nie ma co udawać: choroba sprawia, że szału nie ma. Ale życie wciąż trwa! Chodzi więc o to, aby wpłynąć na zmianę świadomości każdego z nas na temat choroby, także tej przewlekłej czy nieuleczalnej. Bo również życie w chorobie może być intensywne! Trzeba jednak do swojej choroby mieć odpowiednią instrukcję obsługi”.
Jan tę instrukcję obsługi choroby wypracowywał przez lata pełnego oddania towarzyszenia ludziom chorym, ich bliskim oraz personelowi medycznemu. Bardzo mu zależało, aby Żyć aż do końca dawało bardzo konkretne wskazówki, co zrobić, żeby łagodzić skutki choroby i podnieść jakość życia chorego.
Myślę, że bardzo ucieszyłyby go słowa prof. Jacka Łuczaka – wielkiego autorytetu w dziedzinie medycyny paliatywnej – który napisał we wstępie do książki: Żyć aż do końca to bezcenny, pierwszy tego rodzaju wszechstronny przewodnik po chorowaniu i umieraniu. Jego wartość praktyczną podnoszą niezbędniki z podstawowymi wskazówkami dla chorych i ich bliskich, personelu medycznego, szpitalnych i hospicyjnych kapelanów oraz wolontariuszy.
Ks. Jan uczy, jak rozpoznać fizyczne, psychiczne oraz duchowe potrzeby chorych i ich bliskich – tak często zatajane. Radzi też, jak znajdować pomoc ukierunkowaną na poprawę jakości życia w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji […]. Ta pasjonująca lektura, chociaż podejmuje bardzo bolesne tematy, pełna jest optymizmu, a nawet charakterystycznego dla ks. Jana humoru.
Czytaj także:
Ks. Kaczkowski: Wszyscy jesteśmy zdiagnozowani na śmierć. I co z tym zrobisz?
Na moment się rozluźnić
Jan znany był z ogromnego poczucia humoru, w naszej książce mówi: „W chorobie, podobnie jak w innych życiowych trudnościach, ratuje nas poczucie humoru, autoironia i dystans do siebie. One często pomagają choć na moment się rozluźnić”. Uważał również, że jeśli tylko możliwe, należy wspierać chorego człowieka, by korzystał z życiowych przyjemności i codziennych radości.
Na przerażenie kobiety, której chora na nowotwór matka oświadczyła, że umówiła się na randkę ze swoim dopiero co poznanym rówieśnikiem, tak zareagował: „Wspierał będę chorą panią w jej randkowych planach, a córkę zapytałbym, czego się obawia, skoro jej mama dobrze się czuje. Zachęciłbym też córkę chorej, żeby wyluzowała i włączyła się w działanie, doradzając mamie w kwestii ubioru i makijażu. Może zafundować jej wizytę u fryzjera czy manikiurzystki lub zaproponować podwiezienie na spotkanie. Oczywiście, jako odpowiedzialna córka powinna przypomnieć rodzicielce, żeby się dobrze prowadziła (śmiech). Kieliszek, dwa wina nie zaszkodzą, ale już z każdego następnego – można zapowiedzieć mamie – skrupulatnie będę rozliczać”.
A oto jeden ze wspomnianych niezbędników. Ten dedykowany jest osobom chorym, o których prawa i godność ks. Jan Kaczkowski niestrudzenie zabiegał i którym sam był. Choroba, którą sama – rozżalona, że chce zabrać Jana za wcześnie – miałam pokusę nazwać wredną, była jego wierną przyjaciółką, o czym świadczą choćby takie jego słowa: „Mówi się, że choroba wszystko kończy, a w moim wypadku jest wprost przeciwnie: moja choroba dała początek tylu niezwykłym rzeczom!”. Jan przekonywał: „Najważniejsze jest, z kim się choruje. Ja mam szczęście, bo w moim chorowaniu towarzyszą mi rodzice, rodzeństwo i duże grono przyjaciół”. I dodawał: „Ja choruję z Nim”.
Czytaj także:
Ks. Kaczkowski: choroba zmusza do gruntownego przemeblowania życia
Niezbędnik dla chorego
- Najważniejsze jest, z kim się choruje. Wzbranianie się przed przyjmowaniem pomocy od najbliższych to jak odrzucenie ich miłości.
- Zaadaptowanie się do sytuacji, jaką przynosi choroba, wymaga czasu. Zawsze jest to proces, któremu podlega zarówno sam chory, jak i jego bliscy.
- Zasięganie opinii u innych specjalistów nie oznacza, że nie ufamy lekarzowi prowadzącemu i podważamy jego diagnozę. Każdy chory ma prawo do konsultacji i warto, żeby zeń korzystał.
- Chory i jego bliscy powinni wziąć sprawy w swoje ręce i jak najwięcej dowiadywać się o swojej chorobie oraz możliwościach jej leczenia.
- Chemia, radioterapia i inne terapie u wielu wywołują uciążliwe skutki uboczne. Nie muszą one jednak pojawiać się jednocześnie i wielu z nich można zapobiegać.
- Umiejętność proszenia o pomoc i przyjmowania jej wiele ułatwi i chorym, i tym, którzy im towarzyszą. Tego można się nauczyć: praktyka czyni mistrza!
- Trudności, jakie przynosi choroba i jej leczenie, mogą powodować depresję – to też jest choroba, którą trzeba leczyć. Depresja może potęgować odczuwanie bólu oraz negatywnie wpływać na proces leczenia.
- Ciężko chory człowiek nie jest skazany na życie z dusznością czy bólem. Istnieje wiele sposobów, które pozwalają niwelować i kontrolować te objawy. Lekarz ma obowiązek z nimi walczyć.
- W chorobie, podobnie jak w innych życiowych trudnościach, ratuje nas poczucie humoru, autoironia i dystans do siebie.
- Ciężko chory często musi zawiesić swoją działalność zawodową. Choroba jednak nie zwalnia z bycia człowiekiem, od którego wciąż wiele zależy i który ma drugiemu wiele do dania.